Wczoraj w Parlamencie Europejskim odbyła się także na wniosek naszej frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR) debata dotycząca wpływu gazociągu Nord Stream 2 (NS2) na rynek gazu w Europie Środkowo-Wschodniej.
Zaczęła się od oświadczenia Komisji, w imieniu której komisarz ds. energii Arias Canete stwierdził, że realizacja NS2 może doprowadzić do zmniejszenia roli innych korytarzy gazowych z Rosji do UE z eliminacją gazociągów przebiegających przez terytorium Ukrainy włącznie, ale mimo tej konkluzji nie może ona zbyt wiele uczynić, ponieważ jest to przedsięwzięcie prywatne.
Komisja wprawdzie zarzeka się, że jeżeli NS2 zostanie zrealizowany, będzie podlegał rygorom III pakietu energetycznego (zakłada on między innymi oddzielenie sprzedaży gazu od jego przesyłu, a także zapewnienie dostępu większej liczbie operatorów do infrastruktury przesyłowej), a także nie uzyska wsparcia finansowego ze środków unijnych ale akurat o to ostatnie koncerny tworzące NS 2 wcale nie zabiegają.
Zabierałem głos w tej debacie, podczas której przypomniałem, że podpisanie we wrześniu 2015 umowy o realizacji III i IV nitki gazociągu Nord Stream, którego udziałowcami są Gazprom (51%) i 5 dużych energetycznych koncernów z Europy Zachodniej, spowoduje wzrost jego przepustowości do 110 mld m3, choć przepustowość dotychczasowych dwóch nitek, była wykorzystywana zaledwie w 60%.
Stwierdziłem także, że istniejąca infrastruktura gazowa umożliwia przesyłanie z Rosji do Europy blisko 250 mld m3 gazu, podczas gdy import gazu przez UE z Rosji w 2014 roku wyniósł ok. 120 mld m3 czyli wykorzystane jest niecałe 50% tych możliwości.
Przypomniałem, że po oddaniu do użytku dwóch pierwszych nitek Nord Stream wykorzystanie przepustowości gazociągów przebiegających przez terytorium Ukrainy w 2014 roku gwałtownie spadło z 58% do 28%, podczas gdy wykorzystanie dwóch pierwszych nitek NS wzrosło z 36 do 60%, co oznacza, że głównym celem NS2 będzie zwiększenie rosyjskich mocy przesyłowych.
W ten sposób dojdzie do całkowitej eliminacji przesyłu gazu przez Ukrainę i w konsekwencji odcięcie od rosyjskiego gazu Słowacji w 100% uzależnionej od tych dostaw, a w przyszłości także być może Polski poprzez ograniczenie dostaw gazociągiem Jamalskim.
Przypomniałem także, że wykorzystanie obecne istniejącej infrastruktury LNG (gazu skroplonego) w UE wynosi zaledwie 25%, co oznacza, że aż 75% nie jest zagospodarowane a to w liczbach bezwzględnych to około 150 mld m3 gazu, a więc wyraźnie więcej niż import gazu z Rosji w 2014 roku (ok.120 mld m3).
W tej sytuacji rozbudowa infrastruktury przesyłowej z Rosji z punktu widzenia interesów UE jest zupełnie pozbawiona ekonomicznego sensu.
W tej sytuacji NS2 jest przede wszystkim przedsięwzięciem politycznym rozsadzającym europejską politykę energetyczną, a nie jak twierdzą Rosja i Niemcy ekonomicznym, co potwierdza także porównanie kosztów jego realizacji wynoszących ok. 10 mld euro z kosztami modernizacji ukraińskiej sieci przesyłowej szacowanymi na 5 mld euro.
Inwestycja powinna być przez KE zablokowana, choćby przez użycie przepisów III pakietu energetycznego ale niestety widać przemożny wpływ Niemiec na jej urzędników co powoduje, że jest ona wyjątkowo niemrawa w tej sprawie.
Komisarz Canete podsumowując debatę wprawdzie stwierdził, że Komisja zwróciła się do rządu Niemiec o wyjaśnienia dotyczące inwestycji NS2 ale powiedział to takim tonem, że raczej nie powinno być wątpliwości iż KE jest bezradna w tej sprawie.