Lider KOD o mały włos nie został pobity, kiedy pojawił się przed katedrą, w której odbywały się uroczystości pogrzebowe Danuty Siedzikówny „Inki” i Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”. Skończyło się na drobnych szturchańcach.
„Raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę” i „Precz z komuną” skandowali na widok Mateusza Kijowskiego zgromadzeni przed gdańską katedrą patrioci. Część uczestników pogrzebu ruszyła w stronę działaczy KOD. Interweniowała policja, której udało się powstrzymać rozwój awantury.
W sprawie incydentu KOD wydał specjalne oświadczenie, w którym podkreśla, że „Komitet Obrony Demokracji jest pokojowym ruchem, dla którego każda forma przemocy fizycznej jest niedopuszczalna”.
Zdaniem KOD „wydarzenia, które miały miejsce pod Bazyliką Mariacką w Gdańsku, gdzie podczas uroczystej mszy żałobnej w intencji Danuty Siedzikówny "Inki" i Feliksa Selmanowicza "Zagończyka" poturbowani zostali przedstawiciele KOD-u, utwierdzają nas w przekonaniu, że Polska przestaje być państwem prawa”.
„Stanowczo protestujemy przeciwko fali nienawiści, która zalewa nasz kraj, a której celem są ludzie, którzy apelują o pokój, demokrację i przyzwoitość. To nasza wspólna historia i żadna partia ani grupa nie ma prawa jej zawłaszczać. Wzywamy Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudę oraz Panią Premier Beatę Szydło do stanowczego potępienia takich postaw, policję i służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo uroczystości do wykrycia sprawców i skierowania sprawy na drogę sądową zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem” dodali, zapominając najwyraźniej, że to właśnie ich środowisko słynie z mowy nienawiści, hejtowania i wielu innych niekoniecznie chwalebnych działań, którymi Polacy są nie tylko oburzeni, ale i zmęczeni.