Publikujemy komentarz starszego pracownika naukowego Instytutu Współpracy Euro-Atlantyckiej w Kijowie Andreasa Umlanda wygłoszony na żywo w telewizji "112 Ukraina", w którym odnosi się do pielęgnowanego na Ukrainie neobanderyzmu w kontekście obecnej sytuacji politycznej w tym kraju.
Oczekiwania po Euromajdanie były wyższe, wydawało się, że zmiany będą szybsze, teraz okazuje się, że droga reform będzie długa. Rzeczywiście istnieje takie Ukraine fatigue, zmęczenie Ukrainą. Zaistniało już po Pomarańczowej Rewolucji. Ale mimo to myślę, że teraz sytuacja jest inna. Różnica polega na tym, że została odrobiona lekcja po Pomarańczowej Rewolucji i społeczeństwo obywatelskie na Ukrainie jest dziś inaczej nastawione i pamięta swoją demobilizacje po Pomarańczowej Rewolucji. Jest teraz bardziej wymagające i nie demobilizuje się. Jest jeszcze jedna różnica, że teraz międzynarodowi donatorzy i organizacje są znacznie bardziej aktywne niż po Pomarańczowej Rewolucji i często współpracują ze społeczeństwem obywatelskim. Elity polityczne, niestety, pozostały, i był to jeden z błędów popełnionych po Euromajdanie, że wybory parlamentarne odbyły się w ramach starego systemu, że wielu spośród starszych przedstawicieli dostało się do parlamentu. Stary system nadal istnieje, ale on odchodzi, i pomaleńku pojawia się nowy system, ale bardzo powoli i z wielkimi zygzakami.
Istnieje cały szereg takich wyzwań, które nazwałbym teraz technicznymi. Wdrożenie układu stowarzyszeniowego - jest to problem techniczny, reformy - techniczne, nie są one już polityczne, jak to było wcześniej. Dlatego, że teraz wybrany został główny kierunek, dyskusji, które były trzy lata temu po Euromajdanie, już nie ma.
Zasadniczo Ukraina podąża w dobrym kierunku, ale zygzakami. Czasami wszystko nie idzie tak szybkie i prostoliniowo jak chcielibyśmy. Zły kierunek obrany po Euromajdanie - to polityka pamięci, która jest obecnie prowadzona w taki sposób, że w szczególności Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów prezentowana jest jako coś w rodzaju standardu ukraińskiego patriotyzmu i ukraińskiej tożsamości narodowej. Z tym związane są ogromne problemy w stosunkach z innymi państwami. Jest cały szereg problemów także w relacjach wewnętrznych, które są z tym związane, ponieważ ta [polityka pamięci] nie jest popierana przez całą ludność Ukrainy.
Ale najważniejsze problemy, które wynikają z tego - to polityka zagraniczna...
Nacjonalizm wyznawany przez Banderę i Szuchewycza był anty-zachodni, anty-europejski, antysemicki, anty-polski, więc nie pasuje do procesu integracji europejskiej Ukrainy. Stwarza to problemy z partnerami Ukrainy na Zachodzie, to jest w szczególności w Polsce i Niemczech. Jest to problem dla Niemiec, ponieważ Szuchewycz był nie tylko dowódcą UPA, ale również kolaborantem...
Taka polityka pamięci narodowej stwarza problemy na tak wielu frontach, że wydaje mi się zgubna. Dla mnie ważniejsze jest to co myślą Polacy. Te uchwały NATO i parlamentu polskiego w pewnym sensie są odpowiedzią na politykę pamięci Ukrainy. A uznanie rzezi wołyńskiej za ludobójstwo to pewnego rodzaju ping-pong między Ukrainą i Polską. Jest to bardzo niekorzystne dla Ukrainy. Ukraina potrzebuje Polski. Polska była do niedawna, i mam nadzieję pozostanie, głównym adwokatem Ukrainy w UE. Z powodu takiej polityki pamięci teraz Ukraina traci swoich najlepszych przyjaciół.