YouTube skrycie cenzoruje antyrządowych dziennikarzy
Pod hasłem "zawartość przyjazna reklamodawcom" następuje ideologiczne filtrowanie treści na YouTube.
Zasada "monetyzacji" według redaktora Tima Petersona z portalu Adage sprawiła, że system reklamowy wprowadzony przez YouTube przyciąga pieniądze kluczowych klientów portalu. To decyduje, kto otrzyma zapłatę za emisję materiału na platformie.
Po jej wprowadzeniu zostały "zmonetyzowane" klipy Derricka J. Freemana - odpowiada on za promocję LGBT w ramach Flaming Freedom. Sam opisuje swe przedsięwzięcie jako: "poświęcone gejom show wolnościowe".
Choć w swych klipach porusza kwestie dotyczące konfliktów politycznych oraz wojen, nie wzbudza to sprzeciwu YouTube i nie spotyka się z łamaniem zasad użytkowania portalu.
Zdaniem użytkownika serwisu Philipa DeFranco tak działa system cenzury, ale pod inną nazwą. Tak zwana "demonetyzacja" materiału łączy odcinanie osób np. z 4,5 milionami subskrybentów (jak DeFranco) od treści, bo twórcy tracą zyski. W odpowiedzi na zapytanie redaktor Olivii Blair z The Independent YouTube stwierdził, że utrzymuje te reguły w mocy i nie planuje zmian. Portal dodał również, że usprawnił informowanie o "demonetyzacji" materiału.
W ramach YouTube Red kto nie podpisał z firmą umowy na 9,99 dolara miesięcznie ten zostawał wykluczony z systemu reklamowego, czyli pozbawiony wypłat. Matt Ciampa, znany na YouTube jako BrickBoys518, został wyrzucony z systemu, bo w materiałach o budowaniu z klocków Lego użył ciężarówki SWAT (policyjnych antyterrorystów).
Z kolei Luke Rukowski, odpowiedzialny za portal We Are Change, zauważył, że szereg jego popularnych materiałów nie zarabia pieniędzy. Znajduje się w systemie reklamowym jeśli klipy dotyczą narkotyków i broni. Zostają wykluczone, jak opowiadają o Hilary Clinton - zwłaszcza jeśli w tytule materiału pojawi się słowo "FBI".
YouTuberka Carey Wedler w klipie podważyła rewolucyjność Berniego Sandersa (jego mottem jest: "Kontynuować polityczną rewolucję"), co spotkało się z odcięciem jej od pieniędzy. Tak samo stało sie z materiałem "How I became a 'self-hating Jew'". Autorka klipu wyjaśniła w nim, że ma korzenie żydowskie i że z domu wyniosła równe traktowanie ludzi bez względu na pochodzenie. Skrytykowała uznawanie Żydów za wyjątkowych i chciała obiektywnej oceny akcji militarnych oraz antyterrorystycznych Izraela oraz kosztów dla cywilów, jakie one niosą. Podważyła tym samym m. in. zabijanie dzieci jako akceptowalny koszt, jeśli dokonują tego żydzi, a nie muzułmanie.
Jak zauważyła Wedler na zapleczu YouTube opcja "monetyzacji" była wyłączona. Zmiana tego stanu spowodowała, że do naliczania pieniędzy YouTube wykorzystywał materiały, jakie nie były specjalnie oznaczone.
Carey Wedler ocenia, że to "nie [jest] bezpośrednia cenzura (...) w całościowym [ujęciu] skrycie sugeruje [co mam robić, bo] próbuje zniechęcić mnie i innych przed mówieniem kontrowersyjnych rzeczy". Dodaje, że w ten sposób: "jeśli [prywatna firma] decyduje [które z] moich wideo nie przyniosą mi dochodu, oni [osoby z YouTube] efektywnie usuwają zachętę do tworzenia zawartości na platformie".
Na łamach Washington Post redaktorzy Tom Hamburger i Matea Gold zauważyli, że Google, właściciel YouTube działa w zakresie propagowania idei za pomocą m. in. 140 grup finansowanych przez firmę. Zapleczem są tutaj m. in. prawnicy, myśliciele oraz pisarze z ośrodków badawczych takich jak New America Foundation, Competitive Enterprise Institute, czy Cato Institute.
Jednym z elementów wywierania nacisków politycznych jest finansowanie akcji nonptofit m. in. w ramach kanałów YouTube (tzw. YouTube Nonprofit Program). Kto włączy się do programu zyskuje dostęp do tzw. przestrzeni (Space) firmy w Berlinie, Londynie, Los Angeles, Paryżu, Tokyo, Sao Paulo, czy Bombaju. Za tym kryje się tworzenie sieci powiązań, uzyskiwanie porad technicznych i dostęp do sprzętu. Warunkiem jest przestrzeganie reguł YouTube i przynajmniej tysiąc subskrypcji kanału.
Wśród oskarżających YouTube o cenzurę znaleźli się jego użytkownicy m. in. Melanie Murphy, Rob Dyke, MrRepzion, jak podała redaktor Caitlin Dewey na łamach Chicago Tribune. Dowodzą oni, że na trzeciej co do wielkości stronie na Ziemi odcinanie ludzi od pieniędzy służy realizacji polityki firmy.
Brakuje jasności w regułach gry. Wedle zasad YouTube materiał może być zdjęty, jeśli prezentuje np. katastrofy naturalne. Równocześnie Redaktor Ben Kew wskazał, że ratowanie ludzi przed samobójstwami jest wrogie reklamodawcom wedle tych samych zasad (za wypowiedzią użytkownika boogie2988 z Twitter).
Wolność gospodarcza pozwala firmie na kształtowanie reguł korzystania z usług wedle swojej woli. Jednak przez wywieranie nacisków na rząd przez grupy lobbystów Google oddziałuje na prawo, co wpływa na zasady konkurencji. Pomijanie obiektywnych zasad prawa naturalnego, czyli wspólnych Cywilizacji Zachodu wartości chrześcijaństwa oznacza długofalowe wprowadzanie myślenia lewicy dzięki pieniądzom.
Forbes podaje, że Felix Kjellberg na kanale PewDiePie zarobił 12 milionów dolarów. Ian Hecox i Anthony Padila na komediowym Smoshu osiągnęli 8,5 miliona. Michelle Phan za pomocą kursów m. in. jak zrobić makijaż Lady Gagi zarobiła 3 miliony dolarów. Łączy ich sposób myślenia wedle zasad YouTube.
Źródło: prawy.pl