Lokalny portal „Stadt-kurier.de” poinformował, że w zachodnich Niemczech w miejscowości Neuss w szkołach i przedszkolach nie wolno już podawać wieprzowiny ani parówek.I oczywiście stało się to dzięki naciskom miejscowych muzułmanów Portal się dziwi, że nie wszystkim w mieście się to podoba.
- Usunęliśmy wieprzowinę z naszego menu, bo muzułmańscy uczniowie nie mogą jej jeść, czyli nie oferujemy już parówek ani innych kiełbasek - tłumaczył portalowi Dennis Vieten szef firmy cateringowej. Tylko w jednej ze szkół uczniowie mogą czasami jeszcze zjeść kotlety mielone. Jednak za każdym razem uczniowie są ostrzegani, że danie jest przyrządzone z wieprzowiny, a więc nie jest "halal", tylko „haram”. Z kolei prowadząca mały bar szybkiej obsługi w krytej pływalni w Norbad w Neuss Moni Rötzsch opowiadała, że agresywni "muzułmanie nie tylko nie życzą sobie, by podawała w swoim barze wieprzowinę, ale domagają się także, by dania drobiowe, które zamiast tego wzięła do menu, były przyrządzane na innym tłuszczu, innej patelni a najlepiej w innym miejscu". Ciekawe, że kiełbaski wieprzowe w barze „U Moni” można bowiem było kupić nieprzerwanie od 1964 roku, ale od kiedy w zeszłym roku w osiedlono mieście tysiące "uchodźców" to lokalni restauratorzy, żeby nie mieć z nimi problemów zaczęli sami cenzurować swoje menu, żeby było jak najbardziej "halal". A przecież niedawno niemiecki Minister Spraw Wewnętrznych Tomas de Maiziere niedawno w Bundestagu opowiadał, że - "Imigranci muszą akceptować obowiązujące w Niemczech nas reguły. Pieczeń wieprzowa pozostanie częścią życia Niemców”.