W rocznicę śmierci Dmowskiego
Roman Dmowski – człowiek, którego wielkość i format zamiast przygasać i zacierać się w ludzkiej pamięci wraz z kolejnymi rocznicami jego śmierci, rośnie, bo zdajemy sobie sprawę - zwłaszcza dziś na politycznej pustyni mężów stanu - że była to postać na wskroś wyjątkowa.
Myśl polityczna tego człowieka dotycząca Polski, Europy i świata jest wciąż nad wyraz aktualna i żywa. I choć nie ustrzegł się błędów w ocenie sytuacji czasów sobie współczesnych jak przyszłych (w końcu był tylko człowiekiem), w bogatej jego spuściźnie intelektualnej odnaleźć możemy wskazówki, rady i przesłanie dla Polski A. D. 2017. Chciejmy tylko częściej do nich sięgać i stosować je w codziennym życiu, tak jednostkowym, jak i zbiorowym.
Wielkość Dmowskiego wynikała ze sposobu myślenia, którego mam wrażenie ciągle brakuje Polakom. Dmowski był na wskroś racjonalny - najpierw myślał a dopiero później działał, nie dawał się ponieść emocjom, chwilowemu wzburzeniu czy stereotypom. Wszystko skrzętnie analizował i dopiero wtedy dokonywał osądu. Machać szabelką sugerował dopiero wtedy, kiedy pewni będziemy zwycięstwa, gdyż na własnym przykładzie pokazywał, że i bez niepodległości też da się dla Ojczyzny robić rzeczy wielkie. Umieranie dla Ojczyzny to powinna być ostateczność, dużo więcej można bowiem zdziałać swoją wieloletnią pracą na rzecz jej dobra.
Jakież to dalekie od romantycznych uniesień i tradycji powstańczych, spychających naród w przepaść. Dziś niestety te romantyczne ideały przebijają się dość mocno w retoryce środowisk uważających się się z narodowe i odnoszących się do spuścizny Dmowskiego.
Pan Roman był też człowiekiem mającym mówić otwarcie i wprost o wadach i przywarach swoich rodaków, nie bacząc na to jak to zostanie odebrane. Dlatego on nie ujadał i nie pluł na Niemców i Rosjan, mówiąc jakie to złe narody, bo dokonały zaborów Polski. On wiedział, że to po prostu mechanizm praw dziejowych. Że zabory to efekt naszej słabości przede wszystkim, a nie chciwości sąsiadów - oni tylko skorzystali z nadarzającej się okazji. Rozebrali zgnuśniałą, przeżartą i zdegenerowaną Polskę, która jeszcze sto lat wcześniej była bastionem cywilizacji łacińskiej, spichlerzem Europy, Polskę, która emanowała swoją kulturą, szerokimi horyzontami i imponowała całej Europie.
Dziś jest podobnie - jedne siły upatrują słabości Polski w zbyt słabej uległości wobec tandemu Bruksela-Berlin, a inni wszędzie dopatrują się rosyjskiej agentury, na którą jedynym panaceum ma być jeszcze głębsza wasalizacja Polski względem suwerena zza Wielkiej Wody. Nie ma myślenia o Polsce jako o niezależnym bycie, który dzięki swojej mądrości i położeniu między Wschodem a Zachodem czerpie z tego tytułu naturalne profity. Polski, która znów emanuje i promieniuje na sąsiednie narody lub resztki tych narodów swoją mądrością, pragmatyzmem, gospodarnością.
W "Świecie powojennym i Polsce" Dmowski przestrzegał przed śmiertelnym zagrożeniem dla Polski, jakim będzie sojusz Niemiec z Ukrainą. O skutkach takiego sojuszu mogliśmy się przekonać już kilka lat po śmierci Dmowskiego. Dziś powtórka z tego sojuszu może mieć dla nas również bardzo przykre skutki. Banderowska Ukraina z wielkim sentymentem wspomina stare dobre czasy, kiedy wspólnie z Niemcami dokonywali czyszczenia terenu z Polaków, Czechów, Ormian, czy Rosjan. W tej samej publikacji Dmowski zafascynowany Azją zwracał uwagę niczym prorok na to, że przyszłość należy do takich państw jak Japonia czy Chiny. On, błyskotliwy obserwator, znawca historii i autor dogłębnych analiz wiedział, że potencjał, struktura i sposób myślenia tych starych azjatyckich narodów wcześniej czy później będzie predestynowała je do grona głównych graczy światowych. Dziś romantyczni durnie u władzy próbują za wszelką cenę storpedować możliwość realizacji wielkiego chińskiego przedsięwzięcia, w którym Chińczycy wyznaczyli Polsce szczególną rolę, oni mieliby być początkiem a my końcem nowego Jedwabnego Szlaku. Paradoksalnie to oni dostrzegają to, czego dostrzec rządzący Polską od ćwierćwiecza nie chcą, a mianowicie że geopolityczne położenie Polski niesie ze sobą tyle samo zagrożeń ile szans - wszystko zależy od tego, co my sami z naszym położeniem zrobimy. Tak myślał Dmowski, a jak myślimy dziś my?
Źródło: prawy.pl