Do rozprawy z Kościołem najęli muzułmańskie hordy
Warto w tym miejscu dodać, iż Msza święta, z której zrezygnował raweński arcybiskup odbywała się zazwyczaj wieczorem, była zatem Mszą z liturgią niedzielną, dodatkowo – świąteczną, bo 1 stycznia przypadała uroczystość nakazana Bożej Rodzicielki Maryi, przeniesiona na ten dzień w 1969 roku z 11 października przez Pawła VI.
Abp Ghizzoni zaprowadził wiernych dokładnie do tego meczetu, którego duchowi przywódcy są oskarżani o wspieranie terroryzmu - według włoskich służb bezpieczeństwa około 10 procent wszystkich włoskich islamistów wyjeżdżających na Bliski Wschód wywodzi się właśnie z Rawenny.
Warto w tym momencie dodać, że wśród niektórych duchownych Kościoła katolickiego pojawiają się nie mniej szatańskie pomysły, np. aby połączyć wszystkie największe religie świata, w tym katolicyzm, w jedno wyznanie – konsekwencje takiego działania są możliwe do przewidzenia, stąd hierarchowie Kościoła powinni się temu z całą mocą się przeciwstawiać.
Niezrozumiała wydaje się postawa polskiego Episkopatu, który nakazuje wiernym z otwartymi rękami witać rozbisurmanione hordy islamistów, młodych, wysportowanych, dobrze ubranych, których nazwano z bliżej nieokreślonych przyczyn „uchodźcami”, a którzy wprawdzie uzbrojeni jeszcze nie są, to jednak rozdanie im broni stanowi zwykłą formalność, w szczególności dla sił, które ich tu sprowadziły.
Polska jeszcze nie jest w złej sytuacji. Z danych zgromadzonych przez Konferencję Episkopatu Polski w oparciu o najnowsze badania przeprowadzone w całej Polsce przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego wynika, że wzrósł procent osób uczestniczących w niedzielnej Mszy Świętej w 2015 r. w stosunku do roku poprzedniego z 39,1% do 39,8%, zaś przystępujących do Komunii Świętej - z 16,3% do 17%.
Polska posiada jedną z najlepiej ukształtowanych sieci parafialnych w całym katolickim świecie. Odnotowano stały wzrost liczby parafii oraz liczby księży, a także nieznaczny spadek liczby wiernych. Na razie - gdyż jednocześnie obserwuje się wyraźny spadek powołań, co w przyszłości skutkować może odwróceniem się tej tendencji. Nasz kraj jest jeszcze mimo wszystko katolicki i tego katolicyzmu musimy bronić z całych sił, gdyż bez niego nasze społeczeństwo skazane jest na zagładę i rozmycie się w narzucanym nam świecie wielokulturowości i nowolewicowej perwersji. Dziś nawet ateusze powinni zdać sobie sprawę, że obrona Kościoła katolickiego leży w ich najlepiej pojętym interesie. Owo zderzenie cywilizacji, przed którym przestrzega Marcin Masny, stało bowiem się faktem, a krew w tej walce już jest przelewana. Od nas zależy, czy zdołamy się obronić, pozostając przedmurzem chrześcijaństwa, czy też w imię źle rozumianego miłosierdzia sprowadzimy najeźdźców do kraju, sami wydając się na ich pastwę, jak uczyniły to Francja i Niemcy.W jednym zgodzę się z Marcinem Masnym – nie możemy dać się ponieść emocjom, gdyż to do niczego konstruktywnego nie prowadzi, a jedynie stanowi przyczynę błędów w działaniu.
Źródło: prawy.pl