Antystresowy Zespół ds. Dialogu Międzykulturowego i Międzyreligijnego!

0
0
0
/

Powstał Parlamentarny Zespół ds. Dialogu Międzykulturowego i Międzyreligijnego, którego pierwsze posiedzenie można i powinno się dokładnie wysłuchać i mocno przemyśleć (można tutaj: http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/transmisje.xsp?unid=541707FD2EA6172DC125808B005EFE74# ).

Generalnie, jak wynika z wypowiedzi prelegentów, zabierających głos podczas owego spotkania inaugurującego pracę zespołu, można odnieść śmiało wrażenie, że my Polacy jesteśmy nieoświeceni w zagadnieniach duchowości Bliskiego Wschodu i to nas na tyle zestresowało, że nie wiemy jak się w ogóle odnieść do islamu, czy judaizmu.

Okazuje się jednak, że ów zespół proponuje nam tzw. ekspertów, którzy oświecą nas w temacie duchowego międzywyznaniowego niwelowania granic, bo… po prostu oni się znają… a my Polacy od teraz już nawet nie musimy.

Taki sposób prezentowania zagadnienia nazywa się „argumentum ad verecundiam” i jest manipulacyjny, to znaczy narzucający ‘jedynie słuszny’ pogląd ogółowi. Metoda ta polega na skrępowaniu potencjalnego dyskutanta rzekomym demonstrowaniem wiedzy i erudycji. Na przykład sugestia, że Polacy nie mają wiedzy prawdziwej o duchowości panujących tam wyznań, bo nie bywali w krajach Bliskiego Wschodu! Owi eksperci natomiast bywali i mają prawo nam mówić, co należy myśleć o innej religii. Ale to nie wszystko, gdyż owi znawcy tematu będą się posiłkować nawet świadectwami żołnierzy, którzy byli na misjach w owych krajach!

Tylko że, o ile w kwestiach np. kulinarnych, obyczajowych itp., czyli mniej istotnych społecznie jest tak, że ktoś kto był gdzieś, wie o owym miejscu więcej, o tyle w kwestiach duchowości żaden fizyczny ruch geoterytorialny nie jest dla nikogo potrzebny, aby poznać i samodzielnie ocenić na przykład judaizm czy islam. Polak to nie krowa, której trzeba podawać ‘jedynie słuszną’ trawę, żeby jadła i nie wychodziła z obory, uczepiona synergicznym łańcuchem zaprogramowanych przez kogoś wartości! Polak czyta i słucha ze zrozumieniem i wyciąga wnioski, bo jest bytem duchowym, jak każdy inny człowiek na całym świecie!

Pytanie podstawowe w tym momencie nasuwa się jedno: Dlaczego na samym wstępie prac zespołu dokonuje się tak pochopnego zdiagnozowania Polaków, jako ludzi wystraszonych i niedouczonych?

Czy w ogóle można zaufać zespołowi który, zapewniając o walce ze stereotypami, sam zaczyna od stereotypowego i bardzo pejoratywnego podsumowania stanu duchowej wiedzy Polaków?

Warto ponadto zwrócić uwagę na skład owego zespołu, gdyż dla zagadnień duchowych jest po prostu… zadziwiający!!! A chodzi mianowicie o merytoryczne przygotowanie owych panów parlamentarzystów do działań dotyczących zagadnień religijności sensu stricto.

Przewodniczącym owego zespołu jest pan Skutecki Paweł /Kukiz'15/ - absolwent wydziału humanistycznego /Filologii Polskiej/ i na nim właściwie kończy się ewentualna inklinacja w kierunku szeroko pojętej nauki o człowieku, który jest przecież podmiotem religijności.

Kolejnymi członkami owego zespołu są panowie, którzy nie mają jednak za sobą żadnego merytorycznego przygotowania do działań dotyczących zagadnień wyznaniowych, jak wynika z zadeklarowanych świadectw o ich wykształceniu.

I tak kolejno: pan Wojciech Bakun /Kukiz'15/ - jest absolwentem Policealnego Studium Zawodowego i jest technikiem, (wykształcenie średnie policealne / pomaturalne); pan Andrzej Kobylarz – ukończył szkołę zasadniczą, zawodową; pan Paweł Szramka – jest absolwentem Wyższej Szkoły Bankowej (Wydział Zarządzania); pan Maciej Masłowski jest magistrem Wyższej Szkoła Informatyki i Zarządzania (Wydział Administracyjno-Informatyczny, Informatyka i ekonometria).

Dlaczego właśnie ci panowie zostali członkami zespołu, który ma działać w dziedzinie tak istotnej dla całego społeczeństwa polskiego, a jednocześnie tak dalekiej od ich zawodowego wykształcenia?...

Przy okazji przypomnijmy, że mamy w naszym kraju wspaniałych teologów i filozofów, choćby i tych z uczelni, które nie były dotknięte aż tak bardzo komunistycznymi czystkami światopoglądowymi, dzięki czemu światowa klasyka myśli teologiczno - filozoficznej ostała się przez kolejne pokolenia profesorskie w rzetelnie kierowanych katedrach naukowych. Mam tu na myśli takie uczelnie jak Katolicki Uniwersytet Lubelski, czy Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Niestety żaden z profesorów tychże uczelni nie został zaproszony na pierwsze spotkanie Parlamentarnego Zespołu ds. Dialogu Międzykulturowego i Międzyreligijnego. Dlaczego??? Czy zostaną zaproszeni do dalszej współpracy?

Przypomnijmy w tym miejscu, że podczas owego pierwszego spotkania była pokaźna liczba zaproszonych gości, tj. przedstawicieli dyplomatycznych: Iraku, Iranu, Kataru, Kuwejtu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Palestyny, Libanu oraz Arabii Saudyjskiej. Dlaczego na takie spotkanie, w takim kraju jak nasz, to znaczy katolickim, nie zaproszono żadnych autorytetów z kręgów katolickich? Czy będą oni zaproszeni na zapowiadane debaty teologiczne? A przy okazji zapytajmy też, jakimi kryteriami będą kierowali się organizatorzy owych debat w doborze przyszłych prelegentów?

Inną jeszcze sprawą są treści wypowiedzi prezentowanych podczas owego spotkania, z których wybrzmiewa co najmniej kilka założeń ideologicznych, a każda ideologia jest zawsze wrogiem religijności ludzkiej, bo stawia siebie samą w pozycji bożka!

Na przykład opiewanie terminu tolerancji, podniesionej do rangi najwyższego kryterium dialogu międzyreligijnego, jest jak się wydaje wyznacznikiem wszelkich działań Parlamentarnego Zespołu ds. Dialogu Międzykulturowego i Międzyreligijnego, skierowanych do nas – Polaków. Tylko że podczas spotkania owego zespołu nikt nie wytłumaczył jak inicjatorzy owych działań pojmują samą tolerancję! Nie trzeba mieć wielkiej wiedzy, aby wiedzieć, iż w imię tolerancji, można naprawdę uczynić wiele dobrego, dokładnie tak samo jak i wiele złego, gdy po prostu nagina się sens tej wartości dla jakiejś ideologii.

Nota bene: oddziaływanie owo planuje się na sposób bezpośredni(sic!), gdyż jak twierdzą członkowie zespołu, publiczne media mogą wypaczać precyzyjność ich działań… ‘Bezpośrednio’, czyli właściwie jak?... I czyżby owa bezpośredniość odkrywała tym razem stres samych członków zespołu przed poddaniem się konkretnej ocenie ich działań w mediach?

Czy zatem doczekamy się od działaczy na rzecz owego dialogu międzyreligijnego jasnego i klarownego ujawnienia ich rozumienia terminu tolerancji, i czy dowiemy się jak owo rozumienie będzie się przekładało na praktyczną działalność zespołu? Ponadto ciekawe jest również kto ostatecznie będzie to wszystko finansował?

Na zakończenie dołączmy jeszcze małą dygresję, powiedzmy… z terenu retoryki. Zastanawiające jest bowiem to, że wypowiedzi prelegentów owego inauguracyjnego spotkania Zespołu ds. Dialogu Międzykulturowego i Międzyreligijnego były tak nasączone terminologią naukową, iż sensy intencjonalne wydają się mocno zagmatwane. Zupełnie niepotrzebnie, chyba że w tym wszystkim chodzi o coś więcej niż tylko o… dialog?

Będziemy ten język odczarowywać z terminologii typu: synergia, konglomerat, czy właśnie… tolerancja, gdyż założenia programowe działalności zespołu, mocno zapachniały echem relatywizmu moralnego, a to nie służy nigdy duszy człowieka, ale ideom, które nie są nigdy z Prawdy in se, ale jedynie z czyjegoś pomysłu na rzeczywistość, a ten może być daleki od Prawdy i niekiedy bardzo zaszkodzić!

Relacja z pierwszego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Dialogu Międzykulturowego i Międzyreligijnego dostępna jest pod linkiem: http://prawy.pl/44926-pod-plaszczykiem-wspolpracy-gospodarczej-chca-przemycic-synkretyczna-religie-jednego-boga/

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną