Do bezprecedensowego wspólnego stanowiska wszystkich środowisk narodowych - Endecji (mającej silną reprezentację w Sejmie, a związanej z Rafałem Ziemkiewiczem), stowarzyszenia Marsz Niepodległości, Młodzieży Wszechpolskiej, Narodowców RP, Obozu Narodowo-Radykalnego, Ruchu Narodowego (posła Winnickiego) i Trzeciej Drogi doprowadziła wielomiesięczna aktywność dwu promowanych w internecie postaci. Jeną z nich jest lubelski pastor Paweł Chojecki prowadzący plugawą antykatolicką kampanię nienawiści, a drugą przebieraniec występujący pod pseudonimem Aleksander Jabłonowski z repertuarem rosyjskiej imperialistycznej propagandy. Obaj występujący pod fałszywą banderą jako narodowcy (pomimo sprzeczności swoich poglądów z ideowymi podstawami idei narodowej).
Wspólny list środowisk narodowych odcinający się od ekscesów antykatolickiego pastora i prorosyjskiego przebierańca wywołał furię aktora występującego pod pseudonimem Jabłonowski. Na łamach kanału Sumienie Narodu nagrał on emocjonalne pełne agresji i nienawiści przesłanie do polskich narodowców, w którym demonicznym głosem niczym opętany czy rasowy lewak parodiował hasło „Bóg, Honor, Okczyna", z pogardą wypowiadał się o „łysych głowach" i insynuował, że ma wiedzę pozwalającą mu na kompromitowanie działaczy narodowych (w tym i Justyny Helcyk).
Bezprecedensowe wspólne oświadczenie poprzedziło kilka wydarzeń, które warto przybliżyć. W jednym z ostatnich numerów tygodnika „Najwyższy Czas" przybliżyłem czytelnikom facebookowy wpis wybitnego popularyzatora historii Leszka Żebrowskiego na temat zagrożenia ze strony rosyjskiej agentury w Polsce. W dniu kiedy tygodnik znalazł się w kioskach Leszek Żebrowski zaczął odbierać telefony z pogróżkami. Widać, że artykuł zbulwersował środowisko prorosyjskie w naszym kraju.
Leszek Żebrowski poinformował na swoim oficjalnym profilu na Faceboooku, że jeden z najbardziej znanych przedstawicieli środowiska prorosyjskiego w Polsce usiłował go zastraszyć telefonem z pogróżkami.
W swoim najnowszym wpisie znany popularyzator historii Polski Leszek Żebrowski napisał:
„Uważam za swój obowiązek poinformować wszystkich Słuchaczy moich wystąpień publicznych oraz Czytelników mych książek i artykułów, że kilkadziesiąt minut temu temu zadzwonił do mnie niejaki Wojciech Olszański vel Aleksandr Jabłonowski. Był to niekończący się stek inwektyw i bluzgów cięższych niż te, których używa on podczas swoich prezentacji (a te przecież do lekkich nie należą). Posunął się go bardzo mocnych gróźb, których formy z wiadomych powodów tu nie przytoczę.
Nie potrafił w żaden sposób wyartykułować z siebie, o co mu chodzi, chociaż go o to poprosiłem.
Poinformowałem go, że obecna technika w telefonach osobistych pozwala na rejestrację dźwięku i nasza rozmowa zostaje utrwalona. To rozjuszyło go jeszcze bardziej i przeszedł do gróźb jeszcze bardziej konkretnych, co zrobi ze mną przy najbliższej możliwej okazji. Oświadczyłem, że chętnie stawię się na kolejnym jego występie, aby mu umożliwić przeproszenie mnie. Nie, to nie zadziałało. Zagroził, że zrobi to, co zapowiada - gdy tylko mnie dorwie "sam na sam".
Oto prawdziwe oblicze tuby propagandowej stronnictwa turańsko-moskiewskiego w Polsce.
Gdy nie ma siły argumentów, pozostaje argument siły.
ps. Proszę wszystkie osoby, które dowiedzą się o terminach spotkań z owym osobnikiem w Warszawie, o poinformowanie mnie. Jeśli tylko będę mógł, czyli będę na miejscu - z niechęcią (bo nie lubię słuchać bredni i tracić na to czasu), ale stawię się osobiście".
To kolejny już szokujący przejaw aktywności znanego z internetu prorosyjskiego przebierańca. Portale Niezłomni i Dziennik Narodowy ujawniły, że organizatorem spotkania z prorosyjskim przebierańcem udającym narodowca jest były komendant policji, który usuwał krzyże z komend.
Redakcja portalu Niezłomni com ujawniła w artykule „Zasłynął nakazem usuwania krzyży w komisariatach Policji. Teraz promuje Jabłonowskiego vel Olszańskiego", że „18 stycznia 2017 r. w Zwoleniu koło Radomia odbyło się spotkanie Aleksandra Jabłonowskiego vel Wojciecha Olszańskiego. Prowadził je były inspektor policji Karol Szwalbe, który zasłynął tym, że nakazał usunąć krzyże z Komendy Miejskiej Policji w Radomiu i podległych jej komisariatów.
Jak pisał „Nasz Dziennik" inspektor Schwalbe namawiał też policjantów, by nie szli w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę.
„Nasz Dziennik" zwrócił uwagę, że nie był to odosobniony przypadek – w listopadzie 2012 r. policjanci z komisariatu w Łochowie przesłuchali wikarego z parafii św. Jana Chrzciciela w Sadownem (woj. mazowieckie) – ks. Tomasza Duszkiewicza. Powód? Wygłoszenie homilii z okazji Święta Niepodległości. „Choć zdaniem policji nie było to przesłuchanie, a jedynie rozmowa, to sprawa ta również wywołała falę oburzenia. Warto podkreślić, że komisariat w Łochowie podlega pod komendę w Węgrowie. Komendą Powiatową Policji w Węgrowie kierował właśnie Szwalbe" – pisał „Nasz Dziennik".
Jak widać po przejściu na emeryturę, Karol Schwalbe zajął się promowaniem „patriotycznych" inicjatyw".
Portal Dziennik Narodowy komentując sprawę stwierdził, że „zwolennicy poglądu, że z Wojciechem Olszańskim ps. Aleksander Jabłonowski jest coś nie tak, mają kolejny argument". Dziennik Narodowy przytoczył też oświadczenie z 2013 r. Ruchu Byłych i Przyszłych Więźniów Politycznych „Niezłomni" z Radomia (zrzeszanego głównie poszkodowanych w czasie pacyfikacji tzw. wydarzeń radomskich w 1976 r. ). RBiPWP stwierdził wówczas, że „Komendant miejski policji w Radomiu Karol Szwalbe nakazał w podległych komisariatach usunąć krzyże z ścian. Według funkcjonariuszy, którzy wystąpili o jego odwołanie, namawiał także policjantów, by nie szli na pielgrzymkę na Jasną Górę (...) Jeśli komendant KMP w Radomiu Karol Szwalbe uznaje, że głównym przejawem jego aktywności ma być walka z Kościołem Katolickim i symbolami religijnymi to stawia się - mimo młodego wieku - w jednym szeregu z dowódcami MO i ZOMO z Czerwca 1976 (...) Ruch Byłych i Przyszłych Więźniów Politycznych „Niezłomni" domaga się wyjaśnienia zastrzeżeń formułowanych pod adresem komendanta Szwalbe przez jego podwładnych w zakresie religijnego mobbingu, a w zakresie antyreligijnej krucjaty z symbolami religijnymi stanowiska w tej sprawie Ministra Spraw Wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza".
Dodatkowo Dziennik Narodowy przypomniał, że „w artykule "Fobie komendanta?" z 8 sierpnia 2013 r. „Nasz Dziennik" pisał o przesłuchaniu wikarego z parafii św. Jana Chrzciciela w Sadownem ks. Tomasza Duszkiewicza. Podkomendni Szwalbego zainteresowali się homilią duchownego z okazji Święta Niepodległości".
W kwietniu 2016 opisałem na łamach portalu Prawy.pl w artykule „Możliwe, że stałem się ofiarą manipulacji o znamionach gry operacyjnej" moje spotkanie z aktorem Olszańskim odgrywającym role Jabłonowskiego w kostiumie przypominającym wojskowy uniform.
Przyczyną powstania artykułu było to, że jeden z blogerów wykrył, że robiąc wideo relacje z pikiety KOD przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, wraz kanałem Sumienie Narodu (z którym dziś nie mam nic wspólnego, a który nagłaśnia środowiska prorosyjskie, to właśnie baner tego kanału widać na filmie z spotkania prowadzonego przez byłego komendanta Policji), zostałem nieświadomie wykorzystany do czegoś na kształt gry operacyjnej mającej wypromować Aleksandra Jabłonowskiego. Zdaniem blogera osoba podająca się za Aleksandra Jabłonowskiego jest zupełnie kimś innym, o zupełnie innym nazwisku.
W trakcie nagrywania relacji sprzed budynku Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (rozmów z zwolennikami i przeciwnikami KOD koczującymi przez budynkiem) podszedł do naszej ekipy człowiek ubrany w przyciągający uwagę strój (imitujący mundur, niezwykle charakterystyczny, budzący pozytywne skojarzenia, trochę ekstrawagancki, ale nie budzący negatywnych skojarzeń – świetny kostium). Osoba ta zaproponowała, że chętnie by skomentowała obecną sytuację. Nie mając nic do nagrywania, zgodziliśmy się na propozycję nieznajomego.
Okazało się, że nasz rozmówca (niezwykle sprawnie operując słowem) przedstawił swój pogląd nie na manifestacje KOD, którą uznał za bez znaczenia, ale na sytuację międzynarodową, a szczególnie szkodliwą rolę Zachodu. W trakcie rozmowy dało się zauważyć, że odgrywał rolę (sprawnie wygłaszał monolog, ale gubił się jak zadawałem mu dodatkowe pytania).
Moją podejrzliwość zwróciło nie to, że rozmówca ma odmienne poglądy niż ja, bo to powszechne zjawisko, ale to, że zachowywał się tak, jakby grał rolę, nie dysponując wiedzą, w oparciu o jakie źródła została napisana. Moje podejrzenia pogłębiło to, że kiedy zaczynałem być sceptyczny co do wypowiedzi mojego rozmówcy, dostosowywał on swoją argumentację do moich poglądów. Nie jest to naturalne, ludzie zwykle są przywiązani do swoich poglądów.
Okazało się też filmik z nagraniem rozmowy nagle stał się niezwykle popularny, aż za bardzo (co rodzi podejrzenia, że wykazywana oglądalność filmików z przebierańcem była sztucznie nakręcana). Wideo wywiadów przeprowadziłem już kilkadziesiąt. I trudno mi uwierzyć, że wywiad z nikomu nie znanym panem, nagle tak sam z siebie, miał kilkadziesiąt razy większą oglądalność niż wywiady znanymi postaciami sceny politycznej.
Mój rozmówca przedstawił się jako przedstawiciel Związku Jaszczurczego (organizacji rozwiązanej w 1942 roku, pod która podszywanie się jest czynem podłym). Dziwna też była legenda rozmówcy. Jeździ on na rowerze po Warszawie w okolicach patriotycznych manifestacji twierdząc, że mieszka w odległym mieście (innym razem twierdził, że na wsi, gdzie ma krowy – w rzeczywistości mieszka w centrum Warszawy).
Kreacja postaci przebierańca była tak wyrazista, że wzbudza ogromne zainteresowanie, w internecie ukazały się kolejne wywiady wideo, wspominała o nim też autorka relacji z obchodów zamachu smoleńskiego zamieszonej w tygodniku „Polityka". I tym razem filmiki z przebierańcem miały zadziwiająco wysoką oglądalność (gdy przebieraniec pokazywał się na manifestacjach patriotycznych był pomimo swoich histerycznych zabiegów ignorowany przez uczestników, internetowa popularność nie miała przełożenia na świat realny).
Bloger Gorylisko w swoim tekście zamieszczonym na stronie NaszeBlogi.pl w tekście „Aktorzy w działaniu grają patriotów tzn aktorstwo polityczne" stwierdził, że w komentarzach pod antyamerykańskim wywiadem wideo z Aleksandrem Jabłonowskim, że znalazł informację, iż rozmówca „to nie jest Aleksander Jabłonowski tylko Wojciech Olszański, aktor i reżyser".
Zaintrygowany bloger wygooglował sobie oba nazwiska i jak pisze „okazuje się, że Aleksander Jabłonowski to jest postać, która w dowodzie osobistym może mieć Wojciech Olszański". Bloger na poparcie swojej tezy zamieścił w swojej publikacji linki do stron mających potwierdzać jego opinie.
Idąc śladem informacji blogera trafiłem na blog „Skarby skarpy”, na którym zdjęcia wydają się jednoznacznie potwierdzać, że mój rozmówca oszukał mnie co do swojej tożsamości. Już w trakcie wywiadu zorientowałem się, że jestem obiektem manipulacji. Mój sceptycyzm co do informacji podawanych przez rozmówcę przez widzów wywiadu wideo został negatywnie oceniony. Niestety fakt występowania rozmówcy pod fałszywą banderą skłania do sceptycyzmu wobec jego osoby i poglądów przez niego przedstawianych.
Kłamstwa przebierańca co do nazwiska, życiorysu, przynależności organizacyjnej sprawiły, że NIE interesuje mnie co ma on do powiedzenia. NIE rozmawiam z ludźmi, którzy kłamią. Jedyne, co mnie zainteresowało to to, że przebierańcem ma być ojcem znanej aktorki Michaliny Olszańskiej (w kinach wyświetlany jest teraz film „Ja, Olga Hepnarova" w którym gra psychopatyczną lesbijkę, która zamordowała kilka osób w Czechosłowacji").
Skutkiem mojego pierwszego artykułu, prócz tego że stałem się ofiarą kampanii szkalowania przez środowisko prorosyjskie w internecie, było to, że przebieraniec przyznał się z czasem do swojego prawdziwego nazwiska i obecnie występuje pod dwoma nazwiskami naraz (jednym prawdziwym a drugim wymyślonym).