Jacek K. Matysiak: Rok 2014 nasuwa proste skojarzenia historyczne ze złowieszczą datą 1914 r.
Podobnie w styczniu tamtego roku żaden poważny obserwator ówczesnego świata nie brał na poważnie możliwości krwawej i wyniszczającej wojny domowej w Europie.
Według ówczesnych rzeczoznawców splątane interesy ekonomiczne czołowych mocarstw na czele z Anglią, Niemcami, Francją i Rosją gwarantowały trwały pokój, a rewolucyjne zmiany w światowej gospodarce gwarantowały jej pokojowy i fantastyczny wzrost.
Anglia i Niemcy były swoimi największymi partnerami handlowymi i logicznie wojna między nimi nie była możliwa. Globalizacja rozwijała się dynamicznie w krótkim czasie tworząc wielkie fortuny dzięki nowym technologiom i wynalazkom. Telefon, statki parowe, lokomotywy, samochody zbliżały do siebie odległe zakątki świata podporządkowując go inicjatywom centrów bankowych i stolicom europejskich mocarstw.
A jednak, powodowana głównie terytorialnymi apetytami Niemiec jak i zachłannością centrów bankowych wojna wybuchła bezlitośnie niszcząc nagromadzony majątek pokoleń i miażdżąc ok. 10 milionów ludzi. W dodatku grypa „hiszpanka” (tak naprawdę ze stanu Kansas, USA) zebrała jeszcze wyższe żniwo śmierci, znacznie wyniszczając europejski kontynent.
Konsekwencją wojny było powstanie podwalin pod zrodzenie się jeszcze większego nieszczęścia ludzkości, jakim było narodzenie się totalitaryzmów, najpierw bolszewickiej Rosji, a następnie faszyzmu i japońskiego militaryzmu, oraz ekonomiczne wybudzenie się przyszłego hegemona USA.
Dzisiaj mocarstwową pozycję Anglii zajęły USA, zaś kandydatem na miejsce ówczesnych Niemiec jawią się dynamicznie rozwijające się Chiny, również gorączkowo szukające surowców na całym świecie. Wydaje się, że miejsce ówczesnej Francji dziś zajmuje Japonia. Oczywiście jest jeszcze Rosja Putina, wchodzące na światową scenę Indie i pozostałe kraje BRIC (Brazylia).
Oczywiście w międzyczasie na świecie doszło do wielu zmian i przewartościowań, mniej ważne dziś stają się państwa i narodowości. Środek ciężkości ze zwycięskiego w zimnej wojnie supermocarstwa USA przenosi się w kierunku wyłaniającej się struktury Nowego Porządku Światowego i jego architektów, dla których rolę stojących armii niezawodnie spełniają już ponadnarodowe korporacje i centra bankowe wsparte kształtującymi wirtualną rzeczywistość mediami. Na muszce tych przemożnych i dobrze zorganizowanych sił znajdują się wypracowane przez tysiące lat tradycyjne wartości jak rodzina, kościół i patriotyzm.
Naturalnie dalej w grze możemy zaobserwować nadal jeszcze religię (np. islam) i nacjonalizm (np. Rosja, Izrael, częściowo Niemcy), ale nieporównywalnie do sytuacji z 1914 roku. Dzisiejszymi generałami zdolnymi do zdestabilizowania i zdominowania przeciwnika są prezesi wielkich korporacji i banków. Globalne korporacje medialne robią wodę z mózgu obywatelom państw w sposób łatwy i przyjemny pozbawiając ich wypracowanych wartości, narodowej tożsamości, woli a nawet potrzeby walki obronnej.
Tym sposobem przy minimalnym rozlewie krwi i zniszczeniu zasobów zdolni są podporządkować sobie tereny wyznaczone do bombardowania i zdobycia wykorzystując zamiast czołgów i lotnictwa dopłaty do estetycznie udekorowanych trumien i pogrzebów starych wartości i państw narodowych.
Na pierwszy rzut oka zauważymy, że najbardziej niebezpieczne obszary potencjalnie przypominające europejskie Bałkany z 1914 roku jawią się być w Azji: Chiny, Korea Płn., jak i na Bliskim Wschodzie w kłopotliwym sąsiedztwie państwa Izrael, którego sytuacja przypomina trochę rolę takiego hebrajskiego Gdańska, który łatwo może stać się zarzewiem już tym razem gorącej wojny.
Interesującym będzie, jaką rolę architekci NWO (w tym Brzeziński, Rockefeller, Soros) w swoich planach rezerwują dla putinowskiej Rosji. Czy jeszcze politycznie ambitnej, militarnie krzepkiej, ale ekonomicznie zaniedbanej i umierającej demograficznie Rosji pozwolą złapać kontrolowany oddech, aby mogła spełniać dla nich rolę przedmurza w stosunku do jeszcze niezdominowanych i niezdestabilizowanych i ambitnych militarnie Chin?
Po obydwu wyniszczających wojnach domowych Europy czarodziejska globalizacja najpierw rozpoczęła się po 1945 roku z tym, że na wschodzie w wersji bardzo brutalnej, a tak naprawdę po upadku Sowietów w 1990 roku, oczywiście w wersji zachodniej, z wcześniejszym nieco zaproszeniem do niej Chin Xiaopinga.
W samych USA postępują przemiany mające na celu przytarcie nosa klasie średniej przez pozbawienie jej tradycyjnych atrybutów niezależności od projektowanego tzw. silnego państwa. Poważne przygotowawcze operacje prowadzone są na polu rozbijania i niszczenia tradycyjnych wartości, operacje uderzające w model rodziny (małżeństwa homoseksualne), niszczące zaufanie do kościoła nagłaśnianie skandali i lansowanie progresywnej kultury w mediach. Innym polem walki jest uwięzienie tradycyjnej amerykańskiej przedsiębiorczości w gąszczu nowych przepisów, okólników i zarządzeń regulujących życie ekonomiczne obywateli (ponad 40 tys. nowych regulacji tylko w 2013 roku!). Te działania, jeśli nie spotkają się ze społecznym odporem, mogą diametralnie zmienić dotychczasowy model i balans sił na osi obywatel – państwo.
W USA architekci NWO mają ułatwioną sytuację z powodu różnorodności i mnogości rozmaitych grup od rasowych (czarni, latynosi), poprzez religijne (islam), genderowe (homoseksualiści) i ekonomiczne w obronie, których może silny rząd stanąć, aby w imię równości odebrać, lub ograniczyć tradycyjne republikańskie amerykańskie wolności. Wszak USA nie jest demokracją, ale konstytucyjną republiką.
Przywykliśmy, że Partia Republikańska powiązana jest z amerykańskim przemysłem zbrojeniowym i jest kojarzona z prawicą chrześcijańską, której na sercu blisko leży interes państwa Izrael. W ostatnich latach podczas sprawowania władzy przez republikanów byliśmy świadkami wszczynania wielu wojen, które miały osłabić, rozbić, czy zdestabilizować realnych, bądź potencjalnych przeciwników Izraela na Bliskim Wschodzie.
Naturalnie amerykańscy chrześcijańscy protestanci pochłonięci są ideą i wizją ponownego przyjścia Chrystusa na świat i Armagedonu oraz nawrócenia Żydów. To pobożne życzenie jest skwapliwie wykorzystywane przez izraelskich polityków. Najlepszymi przyjaciółmi i sojusznikami Izraela oprócz wspomnianych chrześcijan jest jego silne lobby rekrutujące się tak z amerykańskich jak i żyjących w diasporze Żydów - syjonistów. Do nich też zaliczamy tzw. neoconów, którzy w przeszłości byli zauroczeni bolszewickim rewolucjonistą Trockim, a obecnie już, jako konserwatyści zajmują wiele kluczowych pozycji w kolejnych amerykańskich administracjach.
Odrębnym ciałem planistycznym o światowym apetycie i takimż rozmachu jest NWO mający koordynujący wpływ na zmiany zachodzące w wielu krajach na świecie. Jedną z jego ekspozytur, przybudówek jest grupa Bilderberg. Ci chłopcy zajmują się zdecydowanie poważnym biznesem i od dziesiątków lat metodycznie sterują zmianami, których celem jest reorganizacja świata naszych dzieci i wnucząt. Są bardzo pomysłowi i skuteczni, cóż pierwsza taka większa reorganizacja była bardzo krwawa i kosztowna i całe szczęście nie powiodła się (rewolucja bolszewicka w Rosji).
Do liderów tej grupy obok Brzezińskiego (Komisja Trójstronna), Rockefellera ( a właściwie ok. 10 arystokratycznych rodów bankierskich) zaliczyć trzeba też jak już wspomniałem miliardera Sorosa (w Polsce Fundacja Batorego, Otwarte Społeczeństwo). Grupa ta bazuje jak już wspomniałem, nie tak na armiach jak na sektorze bankowym i poprawczaku medialnym.
Nie zawsze tej grupie jest po drodze z interesami państwa Izrael, który często jest tylko przeszkodą w ich światowych operacjach i biznesie szczególnie wśród państw islamskich. W porównaniu z ugrupowaniem syjonistycznym, grupa ta działa bardziej inteligentnie i sama raczej się do wojen nie pcha, ale próbuje rządzić zgodnie ze starą zasadą rzymską (dziel i rządź). W poszczególnych regionach świata organizuje związki państw w razie konieczności sponsorując regionalne wojny mające poskromić zbyt ambitnych pretendentów (wojna z lat 80-tych Irak-Iran), czy odciąganie Chin Xiaopinga od współpracy z Sowietami (lata 70 – te ub. wieku)
Oczywiście te dwie liczące się grupy czasem zazębiają się nawet rodzinnie, a czasem taktycznie popierają te same inicjatywy i interesy. Z grubsza patrząc jedna jest strukturą otwartą (typ bolszewicki, lub islamski), druga zaś dotyczy modelu zamkniętego „wybranego” (syjonizm, czy faszyzm).
Operacyjny środek ciężkości obydwu grup znajduje się w USA, z tym, że jak wiemy banki są wszędzie, a państwo Izrael tylko na Bliskim Wschodzie. Jednak dla powodzenia operacyjnego nie da się przecenić znaczenia USA i jego najważniejszych decyzyjnych instytucji (Kongres, prezydent, obydwie partie polityczne) stąd stworzenie i utrzymanie silnego lobby w tym kraju jest najważniejszym warunkiem dla realizacji celów obydwu tych grup.
W drugiej połowie ubiegłego wieku potężne lobby syjonistyczne było w stanie pomóc Izraelowi stać się regionalną potęgą nuklearną (100 do 200 bomb nuklearnych). Lobby to pomaga teraz Izraelowi zazdrośnie strzec jego monopolu i dominacji nuklearnej na Bliskim Wschodzie, używając sił zbrojnych USA do rozbijania i niszczenia, każdej siły, która mogłaby Izraelowi potencjalnie zaszkodzić.
Jakie konsekwencje przedstawiony wyżej układ sił i trendów niesie dla nas Polaków? Politycznie Polska dyplomacja powinna zabiegać o większą obecność USA w Europie, bowiem w razie wycofania się USA, znajdziemy się w kleszczach kondominium niemiecko-rosyjskiego, a historycznie zawsze oznaczało to upadek Polski.
Pamiętajmy, że obok naszych tradycyjnych i patriotycznych wartości istnieje jeszcze świat materialny, od którego również zależy czy możliwe będzie w dzisiejszym świecie istnienie Polski suwerennej. Musimy pamiętać, że suwerenność to zabezpieczone, najlepiej własne źródła energii, która ma obsługiwać naszą polską gospodarkę. Jeśli pozwolimy sprzedajnym politykom zdradzić polski interes energetyczny to o Polsce suwerennej możemy zapomnieć. To jest abecadło suwerenności.
Wypada przypomnieć, że NWO tak jak kiedyś bolszewicy, a teraz Unia Europejska, nie darzą sympatią tradycyjnej rodziny, religii, własności prywatnej jak i państw narodowych.
Drugi wybór (miedzy dżumą a cholerą) paradoksalnie powinien nam być bliższy, co nie oznacza, że o wiele łatwiejszy. W każdym przypadku musimy zorganizować się wokół polskich liderów, którzy będą potrafili nazwać i zdefiniować polski narodowy interes i pod kontem tego interesu podejmować wzmacniające go inicjatywy i decyzje, oraz podejmować konieczne kompromisy.
Patrzymy na ręce naszym liderom, już wiemy, że obietnice na politycznym straganie są bardzo tanie, lider musi zaprezentować nam konkretny plan i nakreślić konkretne strategie na poszczególnych etapach i w ważnych dla gospodarki kierunkach. Naszym celem jest zasobna suwerenna Polska…
Jacek K. Matysiak
Źródło: prawy.pl