Wbrew komunistycznej propagandzie PRL nie był państwem zapewniającym dobrobyt robotnikom. Realia realnego socjalizmu skazywały na nędze wszystkich Polaków, prócz nielicznych komunistów, którzy pasożytowali na Polakach. Ofiarami sztucznie wykreowanej przez komunistów nędzy byli również i robotnicy, zmuszani do ciężkiej i nisko płatnej pracy, w warunkach urągających bezpieczeństwu i higienie pracy. Ich los doskonale ukazuje współczesnym czytelnikom 328 stronicowa praca Jarosława Dulewicza „Miasta w ruchu. Codzienność w uprzemysławianych ośrodkach miejskich w Polsce w latach siedemdziesiątych XX wieku”.
Władze komunistyczne wszelkie przejawy życia (w tym prace i nauczanie) podporządkowały szerzeniu ideologi komunistycznej. Promowaną przez komunistów aktywizację zawodową kobiet wymuszała powszechna bieda. Sytuacja bytowa w PRL była bardzo zła. Brakowało na rynku niezbędnych towarów i usług. Państwo nie wywiązywało się ze swoich zobowiązań względem obywateli. Powszechnie łamane były prawa pracownicze. Kolejne decyzje o industrializacji systematycznie ograniczały skromną konsumpcje. Codziennością była gospodarka niedoboru, reglamentacja towarów i ich brak (np. mięsa, artykułów higieny osobistej). „Ekipa Władysława Gomułki przyjęła model rozwoju bazujący na utrzymaniu konsumpcji na jak najniższym poziomie” - np. PRL „zajmowała jedno z ostatnich miejsc w Europie w konsumpcji warzyw i owoców”. By łagodzić niedobór mieszkań za Gomułki zezwolono Polakom na tworzenie spółdzielni mieszkaniowych.
Gierek rozbudził aspiracje konsumpcyjne Polków. Wzrost konsumpcji finansowany był kredytami z zagranicy. Dopiero za Gierka „w 1972 roku prawo bezpłatnych świadczeń lekarskich przyznano indywidualnym rolnikom”. W latach 70 władze inwestowały też w rozwój lecznictwa. Nie mniej dużym problemem w zapobieganiu chorobom był brak artykułów higienicznych.
Industrializacja i urbanizacja Polski wiązała się z ruralizacją czyli migracją ze wsi do miast (przy zachowaniu przez migrantów części ich wiejskiej tożsamości – wyrażającej się w dość prymitywnych zachowaniach – w brudzie czy nieumiejętność korzystania z ubikacji). W nowych blokowiskach na przybywających czekał brak infrastruktury (niezbędnych sklepów, przychodni i szkół). Nowe blokowiska były szare, brudne, smutne, pełne błota i śmieci. Brak niezbędnej ilości mieszkań prowadził do nadmiernego zagęszczenia. Problemem miast stały się bezpańskie zwierzęta, nuda (nie było czego robić w czasie wolnym), konflikty napływowej ludności z tubylcami (wynikające z frustracji ludności napływowej gorszymi od tubylców warunkami życia), brak kontroli społecznej (migranci popadali w patologie bo nie było presji społecznej ze strony rodziny i znajomych, która by ich zniechęcała do zachowań patologicznych). Ludzie w nowych blokowiskach stawali się szybko nieprzystępni, zgorzkniali i cyniczni. Przybysze żyli kultem nowoczesności, odrzucali wszystko co stare i konserwatywne.
Brak więzi społecznych i słaba kontrola społeczna doprowadziły do słabej socjalizacji dzieci, i ich demoralizacji. Nowi mieszkańcy nie szanowali się wzajemnie. Powszechnym problemem stały się hałaśliwe zachowania, alkoholizm, niszczenie mienia społecznego przez nieletnich.
Industrializacja i urbanizacja w zamyśle komunistów służyć miały też laicyzacji. Duchowni oceniali, że 70% nowo przybyłych do miast było wykorzenionych z wiary, a laicyzacja prowadząca do demoralizacji szybko postępowała. By wzmocnić efekt laicyzacji komunistyczne władze zakazywały budowy świątyń. Powszechną praktyką władz komunistycznych była dyskryminacja wierzących. Działania komunistów były skuteczne, czego przykładem był coraz powszechniejszy podział społeczny na wierzących i niewierzących.
W zakładach pracy władze komunistyczne zamiast szkolić pracowników i dbać o bezpieczeństwo i higienę pracy, prowadziły ideologiczną indoktrynacje. W przedsiębiorstwach państwowych „powszechnie łamano zasady BHP. W wielu halach i pomieszczeniach nie było urządzeń wentylujących” co szybko niszczyło zdrowie pracowników. Plany produkcyjne wykonywano „kosztem bezpieczeństwa i higieny pracy”. Zakłady przemysłowe niszczyły nie tylko zdrowie pracowników jak i środowisko naturalne. Praca zwykle była ciężka, niebezpieczna dla zdrowia, nerwowa, brudna, monotonna (przez co degenerowała intelektualnie).
Robotnicy, przez długi czas dojazdu do pracy, nie mieli czasu na odpoczynek i rozrywki. Codziennością, szczególnie dolegliwą w mroźne zimy, było długie oczekiwanie na brudne środki transportu. Złe warunki pracy wymuszały naruszenia dyscypliny pracy (spóźnienia, opuszczanie miejsca pracy przed czasem, zwolenianie lekarskie). Za zły stan zdrowia robotników odpowiadały złe warunki pracy, powszechne choroby zawodowe, brak niezbędnej chorym pomocy medycznej.
Patologiami w zakładach pracy było lekceważenie obowiązków pracy i BHP, konflikty między nieformalnymi grupami pracowników, pogarda dyrekcji zakładów pracy dla pracowników, niesprawiedliwy system płac i premii, niskie zarobki za ciężką prace, wieczne konflikty w zakładach pracy, nadmierna płynność pracowników.
Jedną z ważnych przyczyn alkoholizmu wśród robotników był stres. Skutkiem alkoholizmu były rozwody, gorsze szanse dzieci w życiu (dzieci alkoholików miały mniejszy kapitał społeczny), gorsza praca, zły stan zdrowia. Państwo usiłowało zwalczać alkoholizm [jednak równocześnie zwalczało niezależne od państwa inicjatywy anty alkoholowe].
W PRL niestanie wzrastała też przestępczość (kryminalna i gospodarcza). Z zastraszająca statystyką przestępczości nieletnich władze PRL walczyły poprzez umarznie wszystkich spraw, których sprawcami były dzieci poniżej 13 roku życia. Sprawcami przestępstw byli w 95% chłopcy – najczęściej dokonywali kradzieży. Demoralizacji nieletnich sprzyjał alkohol, recydywa, istnienie grup przestępczych.
Jedną z wielu patologii życia w PRL o której cenzura zakazywała wspominać było zatrucie środowiska wynikające w 70% z działalności przemysłowej (w tym i produkcji materiałów budowlanych) i w 20% z motoryzacji. Największym problemem była emisja pyłów, instalacji odpylających nie miały ani kotłownie ani przemysł. W nowych przedsiębiorstwach nie instalowano instalacji chroniących środowisko – wszystkie zakłady przemysłowe w PRL były własnością państwa. Toksyczne gazy emitowane przez przemysł niszczyły lasy.
Ogromnym problemem było zanieczyszczenie wód. Do rzek trafiało 49% nieoczyszczonych ścieków przemysłowych i 28% nieoczyszczonych ścieków komunalnych. W przedsiębiorstwach istniejących lub budowanych nie instalowano oczyszczalni ścieków. Wody zatruwało też rolnictwo (państwowe bo to ono dostawało przydziały środków ochrony roślin i nawozów sztucznych). Wylewanie na pola nieczystości z szamb zatruwało ujęcia wody pitnej.
W PRL nie było też dobrze zbudowanych wysypisk śmieci. Śmieci rozkładając się zatruwały ziemie i wodę. W nowych zakładach przemysłowych nie budowano instalacji utylizacji odpadów. Powszechnie odpady wyrzucano na terenach zielonych. Eksploatacja zasobów naturalnych powodowało braki wody, pustynnienie, wymieranie lasów i zanieczyszczenie powietrza.
Jan Bodakowski