Stanisław Michalkiewicz: Liczą drżącymi palcami...

0
0
0
/

Jak co roku, po Bożym Narodzeniu, rozpoczyna się w Polsce okres wizyt duszpasterskich, jakie księża pracujący w katolickich parafiach składają swoim parafianom, czyli tzw. „kolędy”. Z jakiegoś zagadkowego powodu „kolęda” od wielu lat wzbudza szalone zainteresowanie, a właściwie – zaniepokojenie żydowskiej gazety dla Polaków pod redakcją pana redaktora Adama Michnika.

 

W ramach realizowania leninowskich norm życia partyjnego dotyczących organizatorskiej funkcji prasy, żydowska gazeta dla Polaków uruchomiła rodzaj gorącej linii z czytelnikami, którzy z niezwykłą pryncypialnością chłoszczą rozmaite kolędowe obyczaje, m.in. opieranie koperty z pieniężną ofiarą o stojący na stole krucyfiks i tak dalej – przy czym zdecydowana większość opinii krąży wokół kwestii pieniężnych.


Ja oczywiście podejrzewam, że te wszystkie korespondencje od czytelników w pocie czoła, na zlecenie ścisłego kierownictwa gazety, przygotowują przodujący w pracy operacyjnej oraz wyszkoleniu bojowym i politycznym funkcjonariusze najweselszego w „Gazecie Wyborczej” działu religijnego, podobnie jak w swoim czasie „Telefoniczną Opinię Publiczną”, w której anonimowi rozmówcy przekazywali redakcji „GW” opinie – przypadkowo zawsze w stu procentach zgodne z aktualną linią partii, to znaczy, pardon – oczywiście z aktualna mądrością etapu, co w efekcie na jedno wychodzi.


Ponieważ to zaniepokojenie „Gazety Wyborczej” kolędą weszło już do nowej świeckiej tradycji naszego nieszczęśliwego kraju, warto podjąć próbę wyjaśnienia przyczyn tego jaskółczego niepokoju tym bardziej, że przybiera on formy opisane w literaturze, a konkretnie – w wierszu „Bank”:


„Skaczą, skaczą nad biurkiem, targuje się Srulek ze Srulkiem. Srulek Srulkowi uległ i biegnie do kasy Srulek. Liczy drżącymi palcami i zmyka przed Srulkami”.
 

Ponieważ „GW” wyraża punkt widzenia żydowskiego lobby, które w Polsce ma bardzo ważne interesy, związane m.in. z dokonaniem rabunku naszego nieszczęśliwego kraju i jego obywateli w tak zwanym „majestacie prawa” pod pretekstem „restytucji mienia żydowskiego”, podejrzewam, że ten niepokój bierze się nie tylko z obawy, iż każda złotówka przekazana na potrzeby Kościoła katolickiego nie tylko jest bezpowrotnie stracona, ale przede wszystkim – z przekonania, że wszystkie te pieniądze tak naprawdę należą się Żydom, którym Kościół wyciąga je w ten sposób z gardła.


Sprzyja takim podejrzeniom inicjatywa izraelskiego Knesetu, który 27 stycznia wyznaczył sobie randez-vous w dawnym obozie zagłady w Oświęcimiu, najwyraźniej rozciągając na tę część polskiego terytorium państwowego izraelską suwerenność – bo jakoś nie słychać, by inicjatywa takiej bezprecedensowej sesji władz jednego państwa na terytorium innego państwa wyszła od polskich władz.


Bardzo tedy możliwe, że – przynajmniej w mniemaniu środowisk zaangażowanych w tzw. „restytucję” - izraelska suwerenność rozciąga się również na zasoby finansowe polskich obywateli.


Nic zatem dziwnego, że w tej sytuacji „Gazeta Wyborcza” trzęsie się nad każdą złotówką przekazaną znienawidzonemu Kościołowi, który w dodatku ostatnio ośmielił się wierzgnąć przeciwko postępackiemu ościeniowi.
 

Stanisław Michalkiewicz

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną