Syryjska OPOZYCJA to gang najemników
Wojna w Syrii to nic innego jak brudna gra konkurujących ze sobą mocarstw, z których każde zamiast na wzmocnienie - gra na osłabienie tego kraju. Tymczasem Organizacja Narodów Zjednoczonych walczy o... równouprawnienie syryjskich kobiet.
95 proc. syryjskich rebeliantów nie jest Syryjczykami, natomiast USA i NATO, wykorzystując Libię, ingerują w sprawy wewnętrzne Syrii, szkoląc i zbrojąc rebeliantów występujących przeciwko legalnym władzom – ustalił syryjski oddział Narodowego Stowarzyszenia Kurdystanu.
O tym, że reżim Baszara Al-Assada usiłują obalić zagraniczni najemnicy co najmniej 18 narodowości nie mówi się zbyt głośno. Podobnie zresztą, jak i o tym, że ze Stanów Zjednoczonych szerokim strumieniem płynie broń, zasilając arsenał terrorystów, których Amerykanie oficjalnie zwalczają. USA szkolą ponadto żołnierzy po obu stronach syryjskiej barykady. Wprawdzie oświadczenia takie, jak to wydane niedawno przez dyrektora amerykańskiego Federalnego Biura Śledczego Jamesa Comey'a, ostrzegającego, iż powiązane z Al Kaidą syryjskie bojówki mogą chcieć próbować rekrutować przebywających w Syrii Amerykanów, co rusz wybrzmiewają w mediach, wydają się być bardziej rodzajem dezinformacji niż cząstkowym chociaż elementem stanu faktycznego.
Ten ostatni – od czego władze w Waszyngtonie systematycznie się odżegnują – wygląda tak, że do Syrii, podobnie zresztą jak i niegdyś do Afganistanu, nadciągają setki, a nawet tysiące najemników różnej proweniencji, najczęściej pobierających emerytury w ojczystych krajach, żądnych wrażeń i pieniędzy byłych żołnierzy. Kwestia ich motywacji to bardzo skomplikowany temat związany nie tylko z chęcią zarobku (do tej pory nie udało się precyzyjnie ustalić źródeł ich finansowania), lecz również wykorzystania swoich umiejętności, czego bardzo brakuje po odejściu z wojska...
Długotrwały proceder pozostaje bezkarny
Od wielu miesięcy Stany Zjednoczone prowadzą szkolenia dla świeckich bojowników syryjskich w Jordanii, chcąc wzmocnić uderzenie sił walczących z oddziałami prezydenta Baszara Al-Assada. Trening trwa od zeszłego roku. Miejsce jego prowadzenia utrzymywane jest w ścisłej tajemnicy, podobnie zresztą jak i tożsamość uczestników, w głównej mierze do Sunnitów i plemion Beduinów, niegdyś służących w syryjskiej armii, obecnie zaś ukrywających się jako dezerterzy.
Rzecznik Pentagonu George Little zaprzeczył wprawdzie informacji, iż amerykańscy szkoleniowcy wojskowi przekazują swoją wiedzę i umiejętności syryjskim rebeliantom, jednak biorąc pod uwagę wzmożoną działalność na terenie Syrii amerykańskiej agencji wywiadowczej CIA, nie ma co do tego wątpliwości.
Może Amerykanie nie czynią tego oficjalnie, lecz posługując się właśnie... żołnierzami, którzy odeszli do cywila i z wojskiem wiele wspólnego – przynajmniej pozornie – nie mają. Tylko w ten sposób mogą ingerować, zachowując pozory neutralności, czy też poparcia dla jednej ze stron. Wiele wskazuje na to, że rzeczywiście tak jest.
Niejako amerykańskim „ramieniem” w regionie jest Turcja, na różne sposoby – zapewne nie bez zachęty ze strony Amerykanów – wspierająca syryjskich rebeliantów. Jeżeli wierzyć rosyjskim służbom wywiadowczym (FSB) – analogiczną rolę odgrywa Libia. Skoro tak, to mamy do czynienia nie tylko z syryjskim konfliktem podsycanym przez obce mocarstwa, lecz przede wszystkim ze światową wojną służb wywiadowczych.
Jak stwierdzają rosyjscy dyplomaci akredytowani przy ONZ – z pomocą Stanów Zjednoczonych i NATO terroryści w Libii zbijają obecnie majątki na trenowaniu terrorystów „na eksport”, do kraju, w którym ci będą użyteczni. Szkolenia prowadzone są przez wojskowych specjalistów z Turcji, Arabii Saudyjskiej, Jordanii, Kataru oraz państw zachodnich.
Nie raz już w dziejach USA prowadziły podwójną grę, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?
- Proszę mnie dobrze zrozumieć. Armia Stanów Zjednoczonych nie prowadzi treningów syryjskiej opozycji – wyjaśniał Little. - Współpracujemy blisko z naszymi jordańskimi partnerami nad szkoleniami. Lecz żadna amerykańska komórka wojskowa nie jest zaangażowana w szkolenie opozycji – oświadczył. Odmówił przy tym wyjaśnienia, na czym dokładnie polega owa współpraca z „jordańskimi partnerami”.
Tymczasem źródła zbliżone do amerykańskiego rządu poinformowały agencję Associated Press, iż wspomniana operacja jest prowadzona przez amerykański wywiad i bynajmniej nie jest ona akcją humanitarną. Wysocy rangą urzędnicy dodali, iż zamieszana w to jest również Wielka Brytania i Francja, jednakże ich udział w całym procederze pozostaje nadal niejednoznaczny, gdyż pozostawia więcej znaków zapytania niż faktów. Z podobną sytuacją mamy do czynienina w przypadku Włoch.
Wśród najemników znaleźć możemy również Rosjan i Irlandczyków, a także... Belgów. Jak poinformowało belgijskie ministerstwo spraw zagranicznych dotychczas ponad 20 z 200 belgijskich „terrorystów”, którzy zaciągnęli się do wojsk syryjskich po obu stronach konfliktu, straciło tam życie. Wszelkie dane na temat zgonów najemników należy jednak traktować jako dane szacunkowe, gdyż nie wiadomo, ilu z nich to zakamuflowani agenci służb wywiadowczych, których śmierć z pewnością nie zostanie podana do publicznej wiadomości.
Jeżeli rzeczywiście – a wszystko na to wskazuje – CIA prowadzi operację wojskową, robi to nielegalnie, gdyż nie uzyskawszy uprzedniej zgody ze strony Kongresu. Przedstawiciele agencji milczą jak zaklęci, nie chcąc udzielić odpowiedzi na żadne z zadawanych im pytań. Niekiedy reagują agresywnie na zbyt dociekliwych polityków, czy dziennikarzy.
Jeśli mamy do czynienia również z wojną informacyjną służb wywiadowczych, o czym jestem przekonana, oznacza to, że każda ujawniona informacja nie może być do końca traktowana jako wyczerpująca, a nawet prawdziwa odpowiedź na zadawane pytania. Pamiętajmy, że przecieków – nie tylko tych do prasy – nie dokonuje się przez przypadek. Najczęściej stanowią element solidnie zaplanowanej operacji i zapewne to ona pochłonęła już życie ponad 70 000 Syryjczyków.
Umiejętnie podsycany konflikt w Syrii wykazał, po raz kolejny zresztą, słabość instytucji ONZ. Podczas gdy owdowiałe kobiety syryjskie angażują się w walki z karabinem w ręku, Organizacja Narodów Zjednoczonych organizuje konferencję o... równouprawnieniu kobiet w Syrii.
Karolina Maria Koter
fot. sxc.hu
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Jeśli koniecznie chcesz skopiować materiał do swojego serwisu skontaktuj się z redakcją.
Źródło: prawy.pl