Mamy, droga pani, genialne osiągi w kulturze
Pyta pani, co zrobiliśmy dla kultury? Ooo, więcej niż ktokolwiek kiedykolwiek w historii tego kraju. Nasze zasługi są wręcz niebywałe, szczególnie w zreformowaniu czytelnictwa. Udało się nam przez parę lat wyrżnąć w pień kilkaset bibliotek, zaś inne poddusić, kiedy to w 2010 roku zamiast 40 milionów daliśmy im na utrzymanie marny ochłap:10 milionów. Trochę pomogło. Ale nie do końca. Bo te ciemniaki dalej swoje: czytać chcemy! Wrzask jakby szło nie wiadomo o co, a nie o jakieś miejsca z zakurzonymi półkami. Już wcześniej wydzierał się jeden taki z pisma Biblioteka w szkole, że likwidujemy, niszczymy, że utrudniamy zdobywanie wiedzy. Akcję nawet bęcwał zorganizował: Stop likwidacji bibliotek szkolnych.
Uparli się na to czytanie jak kto głupi. Do tego - nie powiem, mocno nas to zadziwiło… - aż 300 pisarzy, tłumaczy i wydawców w grudniu 2009 podpisało sobie a muzom śmieszny sprzeciw wobec likwidacji bibliotek w różnych zadupiach. A tak ich wychwalaliśmy, gościli po salonach, dawali nagrody, z kilku zrobili nawet europejskich celebrytów. Zero wdzięczności. Paskudne pisarczyki. Bo i pomyślcie. Na co tym kmiotkom po wioskach i małych miasteczkach czytanie? I tak zostaną durni. Do roboty, nie do przewracania kartek! Dla ich dobra, dla kondycji narodu to robiliśmy. Od ślęczenia nad książką oczy się psują. Choć z drugiej strony jak się im wzrok pogorszy, może nie zobaczą tego czego widzieć nie powinni.
Pani popatrzy. Różni tacy w kółko rwą sobie włosy z głowy, że Polacy nie czytają, że coraz mniej tych, którzy sięgają po książkę bodaj raz w roku. Wielkie halo. No i co z tego? Wszak i bez ślepienia w zadrukowane kartki możliwa jest głośna kariera, a nawet zostanie prezydentem kraju. Jeden taki u nas był. Wielki Nieczytelnik. Chwalił się w wywiadzie dla zachwyconej nim sławnej Oriany Fallaci, że w życiu przeczytał jedną książkę. A że babie zachwyt odszedł jak ręką odjął? Nikomu korona z głowy nie spadła. Był to jasny dla każdego przykład, że można być Kimś i bez tego durnego czytania. Jeździć po świecie, mowy głosić do królów, prezydentów, profesorów. Ba, nawet zgarniać raz po razie doktoraty honoris causa. Nie ten mądry co czyta, a ten co kapuje jak się w tym świecie urządzić. Poza tym to my ustalaliśmy, kto jest elitą i autorytetem, a kto nie. Nawet skończone tylko siedem klas plus udział w zespole śpiewaczym nie przeszkadza brylować w telewizorach jako znawca każdego tematu, od polityki po moralność. Profesorów potrafiliśmy robić z różnych takich co mogli się popisać ledwo maturą albo magisterium. A w razie potrzeby za specjalne zasługi łaskawie dodawaliśmy w życiorysie pochodzenie z hrabiów albo administracyjnie mianowali panem na dworze.
Pyta pani czy coś się nam z tą kulturą nie udało? Hm, jest tego trochę. Choćby we wspomnianym czytelnictwie. Był światły projekt wykluczenia z lektur szkolnych wszelkich rodzimych klasyków. A po cholerę ma ich młodzież znać? Przecież dawno wymarli. Nowoczesność gówniarzom potrzebna! Szkoda, że nie zdążyliśmy wyrżnąć ze spisu lektur tych nudziarzy, Sienkiewiczów, Mickiewiczów i reszty. Znowu tam siedzą jak wrzód na ciele nowego wspaniałego świata do jakiego dążymy. On nie potrzebuje jakichś poronionych tradycji, przywoływania wzorców, zastanawiania się czy czarne to czarne a białe-białe. Naszą ojczyzną jest i będzie Europa. Świecić przed nią oczami, że w literaturze, teatrach i filmie ciągle ta durna polskość? Wstyd! Ale nie wszystko stracone. Mamy zakonspirowaną awangardę! Reżyserów i artystów oddanych duszą i ciałem naszej idei. Na pierwszy ogień robią przeróbki nudnych jak flaki z olejem klasyków. Genialny przykład dał teatr wystawiający odczytaną na nowo pisaninę Wyspiańskiego. Stanisława, tego z Krakowa. Cha, cha! Cudnie się udał ten tytuł sztuki. Jak życzenie dla tych co chcą zniszczyć nasz dorobek. Klątwa. Klątwą ich! Jak mogli nam zniszczyć tak piękne plany?!
Zuzanna Śliwa
Źródło: prawy.pl