Zanim zmarł senator Romaszewski…
- Niezalezna.pl informowała o śmierci senatora Romaszewskiego dwa dni przed Jego zgonem… Internetowi „znajomi” prof. Jacka Bartyzela obrzucali umierającego epitetami… Profesor usunął wątek… - czyli o tym jak umierają patrioci w III RP pisze Robert Wit Wyrostkiewicz.
Śmierć senatora Zbigniewa Romaszewskiego pokazuje dwie smutne rzeczywistości. Pierwsza, oczywista, to odejście człowieka, którego poznałem osobiście jako zaangażowanego w sprawy Polski. Nie tylko tej wielkiej, ale tej znajdującej się w problemach szarego człowieka, bowiem – o czym wiedzą zwłaszcza warszawscy społecznicy – biuro Senatora nie zamykało drzwi przed sprawami obywateli, a jego pracownicy wciąż interweniowali w sprawach zwykłych Polaków. Niewielu dzisiaj uprawia taką politykę – przyjazną wykluczonym.
Druga smutna rzeczywistość tej śmierci, to zachowanie mediów… „Nie żyje senator PiS Zbigniew Romaszewski. Miał 74 lata - podał na Twitterze portal niezalezna.pl” – poinformował z kolei portal Dziennik.pl i większość mediów internetowych w Polsce. Tyle, że informację tę dziennikarze dystrybuowali już 11 lutego, kiedy senator żył, przebywał w śpiączce, a wielu bliskich wciąż liczyło na Jego wyzdrowienie! Na profilu Agnieszki Romaszewskiej-Guzy, córki Zmarłego, na znanym portalu społecznościowym zaczęły spływać przedwczesne kondolencje. Córka senatora delikatnie poprosiła o zaczekanie do momentu śmierci taty… Ta przyszła dwa dni później.
Nierzetelność mediów, pogoń za sensacją, tragiczny „falstart” z informacją o zgonie Zbigniewa Romaszewskiego skrytykował prof. Jacek Bartyzel, jednak przy tej okazji jego „znajomi” na Facebooku nie pozostawili na wówczas umierającym jeszcze senatorze suchej nitki wypowiadając się o nim w sposób rynsztokowy. Bartyzel zadecydował o usunięciu całego wątku.
Szkoda, że tajemnica umierania i śmierci tak zacnej osoby przez wielu nie została uszanowana.
Robert Wit Wyrostkiewicz
Na zdjęciu: Zbigniew Romaszewski podczas Wigilii w redakcji tygodnika Nasza Polska, fot. Wojciech Reszczyński
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl