Duch antropozofii – cz. I
Przemiany społeczne i polityczne zachodzące w Polsce w latach 80., budziły nadzieję na odzyskanie wolności religijnej i ożywienie wiary katolickiej. Ruch „Solidarność” ukazywał realne możliwości opanowania systemu komunistycznego. Niestety, tenże ruch nie ukazywał (może nie miał) planu organizacji społecznej po ewentualnym upadku starego systemu. Tymczasem w atmosferze chaosu, jaki panował w okresie strajków i innych form walki z komunizmem, powoli wchodziły ruchy sekciarskie, szczególnie związane ze wschodnią duchowością, popierane i legalizowane przez ówczesne władze państwowe.
Przykładem tego może być ruch Hare Kriszna, który m.in. w Czarnowie koło Jeleniej Góry, już na początku lat 80, otrzymał duże gospodarstwo rolne, gdzie powstała tzw. „Wioska Kryszny”. Wyznawcy Kriszny wesoło tańczący w egzotycznych strojach, od początku postrzegani byli, jako sympatyczni, pokojowo nastawieni wegetarianie. I tak do tej pory co roku reklamują się na Woodstocku. Jak dotychczas, nikt nie zwracał i nie zwraca uwagi na bardzo rasistowską ideologię, jaka za tym ruchem się kryje.
W okresie ruchu Solidarności najwcześniej zastanawiano się nad reformą oświaty. M. in. na konferencji Jerzego Urbana Robert Kostro podaje, że: „Od jesieni 1980 roku Uniwersytet próbuje na nowo określić swoją funkcję społeczną. Trudne budowanie samorządności uczelni (…) niemal jednomyślna obrona zasady pluralizmu i nieskrępowanego głoszenia swych przekonań były i są charakterystycznymi przejawami poszukiwania nowego miejsca w przeobrażonej doświadczeniem ‘Solidarności’ Polsce. Obecnie dwie sprawy zdają się ogniskować uwagę Akademickiej Rzeczpospolitej: poszerzenie autonomii uniwersyteckiej (…) oraz problematyka odrodzenia polskiej oświaty – od szczebla podstawowego do wyższego” (Biuletyn Uniwersytecki pt.: „Dlaczego nie?”, Warszawa marzec 1989, nr 1, s.1) Jest tu omawiana ważna sprawa tzw. „Ruchu Nowatorstwa Pedagogicznego”, który jest sygnowany m.in. nazwiskiem Rudolfa Steinera (tamże, s. 2), a seminaria poświęcone tej sprawie odbywały się na Wydziale Orientalistyki UW. Już wówczas podkreślano, że: „Problem szkoły, to nie tylko sprawa jej niedofinansowania, zatłoczenia, zbiurokratyzowania itp., lecz także – jeśli nie nade wszystko – kwestia polityczna” (tamże, s. 4). Tak. Pedagogika Rudolfa Steinera ma rysy wychowania politycznego.
Faktycznie, po upadku systemu komunistycznego w Polsce, już w latach 90., zaczęto w szkolnictwie wprowadzać steinerowską pedagogikę nie zawsze akceptowaną przez rodziców. Na przykład, w 1999 roku grupa rodziców z Przedszkola nr 1 w Luboniu żądała od burmistrza odwołania dyrektorki tej placówki, która bez ich wiedzy przekształciła państwowe przedszkole w placówkę opartą na zasadach pedagogiki steinerowskiej, jako – według opinii rodziców - „zagrażającej wychowaniu dzieci”1. Rodzicom nie podobała się wyznawana tam steinerowska antychrześcijańska doktryna i jej konkretne zastosowanie, a szczególnie teoria, że urodziło się dwóch Jezusów. Jeden Jezus otoczony był aurą Buddy, drugi był „wcieleniem” Zaratustry, ale podczas chrztu janowego duch Zaratustry opuszcza Jezusa i następuje wejście w niego „Istoty Chrystusa”. Na krzyżu Chrystus opuszcza Jezusa, udaje się do aury ziemi i staje się „Duchem Ziemi”, podczas gdy ciało zostaje złożone do grobu, potem wpada do szczeliny - i dlatego nie zostaje odnalezione w poranek wielkanocny. Chrześcijańscy rodzice uważali, że np. z okazji Bożego Narodzenia dziecku należy wyjaśniać prawidłowe jego znaczenie, a nie opowiadać bzdury o dwóch Jezusach2. To samo dotyczy wiedzy o Zmartwychwstaniu Pana Jezusa.
Gdy sprawa oparła się o wyższe władze, kierownik Zakładu Pedagogiki Specjalnej UAM w Poznaniu stwierdza, że „Gwarancją dobrego samopoczucia i bezpieczeństwa w każdej sytuacji, jest wychowanie bezstresowe – to główne przesłanie zawarte w steinerowskiej pedagogice”. Właśnie na podobnych argumentach opiera się także reklama jednej ze szkół waldorfskich w Polsce3, gdzie podane jest, że: „Szkoła Podstawowa nr 71 wraz ze Społecznym Gimnazjum nr 31 działa w Warszawie od dziesięciu lat. Jest jedną z trzech szkół waldorfskich w Polsce i jedną z ośmiuset na świecie”. Również w artykule pt. „Snobizm czy diament wśród chwastów?” autorka podkreśla szczególnie bezstresową atmosferę. Pisze, że: „Rodzice i uczniowie ściśle ze sobą współpracują; nie ma drugorocznych; wspiera się indywidualny rozwój dziecka; stosuje się ocenę opisową; języki obce wprowadza się od klasy pierwszej; nauczyciele stale się dokształcają; organizuje się otwarte imprezy” (tamże).
Zwróćmy uwagę, że w pierwszym przypadku rodzice walczą o czystość katolickiej wiary, a w drugim o psychiczną atmosferę. Niestety, mała jest orientacja Polaków, że Rudolf Steiner jest klasycznym okultystą i twórcą Towarzystwa Antropozoficznego, którego ideologia wpajana jest m.in. w szkołach opartych na jego światopoglądzie. W Polsce mało poświęca się uwagi, że antropozofia jest światopoglądem nie uznającym istnienia Boga jako Stwórcy, Prawodawcy i Zbawiciela, lecz za najwyższą osobowość uznaje człowieka o paranormalnych cechach. Poza tym, poglądy Rudolfa Steinera dotyczące rzeczywistości duchowej, oparte są na jego subiektywnych, wizjonerskich tzw. „oglądach” świata duchowego, bez odniesienia do jakiegokolwiek kryterium obiektywnej prawdy dotyczącej wiedzy z tej dziedziny.
-
Poszukiwanie Boga
Jednak poglądy Rudolfa Steinera trafiają na dobry grunt szczególnie tam, gdzie wskutek antychrześcijańskiej propagandy oraz rozwoju ateistycznego światopoglądu, w społeczeństwie pojawiła się pustka duchowa i pewnego rodzaju „głód” Boga, którego mimo niesprzyjających warunków dusza człowieka poszukuje. A straciwszy zaufanie do chrześcijaństwa, szuka Go poza nim, jakby „po omacku” i trafia na różne poglądy, które dziś są rozpowszechniane. Często to, co w pierwszych wiekach głosili gnostycy, heretycy oraz wyznawcy przeróżnych zabobonnych wierzeń, obecnie bywa przystosowywane do współczesnej mentalności i propagowane jako „nowa religia”, a nawet jako „naukowa prawda”. Stare zabobony w nowej szacie i współczesnej nomenklaturze, przeciwstawiane bywają religii chrześcijańskiej i propagowane jako „mądrość” osiągalna nie drogą „ślepej” wiary opartej na dogmatach (jak w Kościele), lecz dzięki „prawdziwej” wiedzy opartej na rozumie i naukowych osiągnięciach. Poglądy atrakcyjnie ukazywane i reklamowane jako „nowe”, „naukowe”, „postępowe” itp., ludzie łatwo sobie przyswajają. Natomiast na ile są one naukowe i na czyim „rozumie” oparte, o to już mało kto pyta...
A niestety, treści uchodzące za nowe i naukowe zawarte w sensacyjnych pismach lub nagrane na kasetach, połączone z różnymi ćwiczeniami na tle egzotycznej sztuki i muzyki, głęboko zapadają w podświadomość, kształtując uczucia, odruchy, sentymenty oraz skojarzenia ich odbiorców. Zakodowana w podświadomości nowa treść połączona ze zmianą sfery uczuciowo - odruchowej musi wpłynąć na zmianę mentalności, sposobu reagowania oraz oceniania sensu istnienia świata i człowieka. To pociąga za sobą zmianę stylu życia, norm postępowania i hierarchii wartości, stwarzając naturalną bazę dla zmiany orientacji ideologiczno - religijnej. Wielość zaś wprowadzanych wspólnot o zróżnicowanym światopoglądzie filozoficznym i religijnym połączone z różnymi obiektami kultu i pseudo mistycznymi praktykami, skutecznie i głęboko może rozbić dotychczasowe więzy organizacji społecznych, religijnych i narodowych.
-
Weryfikacja światopoglądów
Ale w tym wielkim chaosie światopoglądowym są próby sprowadzenia poglądów filozoficznych i religijnych do wspólnej syntezy. Weryfikacja istniejących tradycji i światopoglądów zawsze miała miejsce, ale w Europie ożywiona została szczególnie w czasie odkryć geograficznych i kolonizacji. Już Voltaire (1694-1778) zwalczał wszelkie dualistyczne poglądy dzielące rzeczywistość na świat materialny i duchowy; naturę człowieka na przyrodzoną i nadprzyrodzoną; życie ludzkie na doczesne i wieczne4. Dalsza rewizja tych teorii doprowadziła później do odrzucenia wartości opartych na Bożym Objawieniu, czego wyrazem była Wielka Rewolucja Francuska (1789). Później Karol Marks (1818-1883) wyrażał pogląd, że istnieje tylko materia, która ciągle się rozwija. Tak samo interpretował on zmienność zjawisk społecznych i zasad etycznych. Twierdził, że wszelka etyka jest wynikiem ekonomicznego stanu społecznego5. Jeszcze bardziej radykalne stanowisko wobec współczesnej mu etyki zajął Nietzsche (1844-1900), który połączywszy teorie swych poprzedników z poglądami Wschodu, wytycza inne prawa i normy postępowania dla sług i niewolników, a inne dla panów. Etykę chrześcijańską uznał za niewolniczą, poniżającą dla panów. Nietzsche opracował ideał nadczłowieka, którego wolności i „dostojności” nic i nikt nie ma prawa ograniczać6.
W tym też duchu rozwija swą działalność Rudolf Steiner, urodzony w ubogiej rodzinie urzędnika kolejowego w Kraljevecu (ówczesne Austro – Węgry), jako najstarszy z trojga rodzeństwa. Już jako czterolatek miał – jak sam twierdził – pierwsze „widzenie”. W jednym z listów opisuje wizję kobiety znikającej w piecu. Miało to być przeczucie śmierci ciotki. Kiedy był dorastającym chłopcem, w dziwny sposób zaczął odczuwać obecność żywych istot, niewidzialnych dla oka i nawiązywać z nimi kontakt, dlatego uchodził za jasnowidza. Był on jednak nie tylko mistykiem, czyli wyznawcą ponadzmysłowej, bezpośredniej komunikacji między duszą ludzką, a na swój sposób pojmowanym Absolutem, ale był też okultystą i wyznawcą pseudonauki, według której istnieją w przyrodzie, a także i w człowieku tajemne, nadprzyrodzone siły, dzięki którym za pomocą stosowania magicznych praktyk można wpływać na zachowanie się człowieka oraz na przebieg procesów w przyrodzie. Powołując się na „mądrość” Wschodu oraz na starożytne religie i filozofię przyrody Goethego, Steiner oparł się na tradycji myślenia intuicyjnego i na swych wizjonerskich doznaniach. Nie ulega wątpliwości, że poglądy Nietzschego, a zwłaszcza Steinera, wzmocnione demonicznym wpływem tybetańskiej duchowości, stały się później źródłem inspiracji dla Hitlera7. I może klęska Hitlera położyłaby kres rasizmowi, gdyby dziś tej ideologii nie podtrzymywały grupy teozofów, antropozofów i okultystów wyznających wiarę w reinkarnację i w zdolność człowieka do osiągnięcia boskiej natury. Tu właśnie wyłania się niebezpieczeństwo coraz bardziej rozpowszechniającej się ideologii Rudolfa Steinera, który w swej antropozofii połączył ideę nadczłowieka z okultyzmem oraz ze wschodnią astrologią, magią i wiarą w reinkarnację, akomodując ją do chrześcijaństwa, a nawet uznając ją za jego udoskonalenie8.
C.D.N.
1 Por. Andrzej Szydlak, Sekta, w: Nasz Dziennik, 11-12 grudnia 1999., s. 12nn.
2 Prof. Autor w/w artykułu, który jest profesorem na UAM i założycielem Ruchu Pomocy Rodzinom Poszkodowanym przez Sekty, tak kończy powyższy artykuł: „Nie wpuszczajmy więc antropozofów do naszych przedszkoli, bo nam zabiorą to, co nam jeszcze pozostało – nasze dzieci! Albo co gorsza, nie będziemy mogli rozpoznać własnych dzieci, jako naszych dzieci…”
3 Por. Maria Godwod,artykuł pt.: Snobizm czy diament wśród chwastów?, „Życie Warszawy”, 28 styczeń 2004.
4 Por. W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, Warszawa 1958, t. II, s. 180.
5 Tamże, t. III, s. 63-66.
6 Tamże, s. 220-224.
7 Por. F. Ribadeau – Dumas, Tajemne zapiski magów Hitlera, tłum. Z. Siewak-Sojka, T. Papis-Gruszecka, Wydawnictwo 4&F, Warszawa, 1992.
8 Por. G. Lanczkowski, Wprowadzenie do religioznawstwa, Warszawa1986, s. 22.
Źródło: prawy.pl