Macron - emocje czy rozum?
Polacy są narodem niezwykle emocjonalnym co może ma i swoje dobre strony chociażby w aspekcie polskiego podejścia do kibicowania, które wzbudza podziw i zazdrość w całym świecie. Jak mawiał bohater jednego z filmu Barei chodzi jednak oto żeby te plusy nie przesłoniły nam jednak minusów. Jakie są minusy?
Pisałem już o tym w kontekście porównania Polaków do Czechów, dziś chciałbym jednak o tej naszej emocjonalności powiedzieć w kontekście bieżących wydarzeń geopolitycznych w Europie. Bardzo duże emocje wywołały w Polsce wybory prezydenckie we Francji. Jedni liczyli na przełom we francuskiej polityce, który będzie zbawienny zarówno dla Francji jak i Europy, zapewnić go miała kandydatka Francuskiego Frontu Narodowego Mari Le Pen. Inni wręcz przeciwnie w jej zwycięstwie upatrywali koniec UE i otwarcie Francji na Rosję, którego bardzo by sobie nie życzyli. Kontr kandydatem córki charyzmatycznego niegdyś przywódcy wspomnianego Francuskiego Frontu Narodowego został Emmanuel Macron, będący francuskim odpowiednikiem naszego krajowego Ryszarda Petru, tylko mimo wszystko od niego zdecydowanie inteligentniejszego. Macron mimo braku wyrazistości dzięki wsparciu bankierstwa wszedł do drugiej tury, w której dla poprawy swojej wyrazistości postanowił w tzw. europejskim duchu, poznęcać się nad tymi nad tymi, którzy z jednej strony nie są dla Francji najważniejsi a po drugie godzą w liberalny porządek budowany tak skrzętnie i z determinacją przez ludzi Sorosa. Mimo, iż oficjalna linia aktualnie rządzącej w Polsce partii jest taka, że jesteśmy takim średnim mocarstwem to jednak Macron tak tego nie widział i obiecał w kampanii, że jeśli wygra to upomni się o los rzekomo sponiewieranej demokracji w takich krajach jak Polska czy Węgry. Takie stwierdzenie z jednej strony rozjuszyło partię naczelnika Kaczyńskiego, która w innych okolicznościach wylałby na niego kubeł pomyj ale tu nie mógł sobie na to pozwolić wszak Macron obiecał też spuścić tęgie lanie Rosji a wiadomo, że niemal każdy kto jest wrogiem Rosji jest przyjacielem PiSu. Partia rządząca mimo upokorzenia przez francuskiego bubka zacisnęła zęby i czekała na rozwój wypadów. Gorzej było jednak z elektoratem PiSu, który jest nad wyraz emocjonalny. Czarę goryczy przelało u niego zwycięstwo Macrona. Choć on sam szybko wycofał się ze swoich buńczucznych zapowiedzi dotyczących Polski i nawiązał kontakt z polskimi władzami potwierdzając tylko tym samym jak cynicznym i obłudnym jest graczem, to nie zmieniło w niczym nastawienia do niego samego, jaki i samej Francji wśród wielu Polaków. W ruch poszedł wiec cytat z Kisiela informujący, że Francja to k..wa i łajdaczka a wypadku samego Macrona postanowiono uderzyć w aspekt obyczajowy jego osoby, związany z jego związkiem. z dużo starszą kobietą. Jest to działanie na najniższych instynktach, świadczące o słabości jego oponentów, wszak patrząc na dokonania francuskiej klasy politycznej na przestrzeni dwóch ostatnich dekad należałoby wręcz docenić po pierwsze fakt, że nowy prezydent jest związany z kobietą a nie mężczyzną a po drugie, że są małżeństwem przez tyle lat. Poza tym ani od strony prawnej, ani od strony etyki chrześcijańskiej związek mężczyzny z dużo starszą kobietą nie jest zakazany czy niestosowny, Uderzać i zwracać uwagę trzeba na zupełnie inny aspekt. Mianowicie, iż nowy prezydent Francji to liberał reprezentujący nurt polityczny dużo bardziej dziś niebezpieczny dla Europy niż socjalizm. To jest kwestia którą należy uwypuklić i to bez mocnego akcentowania wątku francuskiego jako takiego. Liberalizm w swojej skrajnej formie który dziś niczym rak toczy Europę ku przepaści a zwycięstwo Macron, który jest jedynie figurantem tego prądu jest tylko kolejnym przykładem takiego stanu rzeczy.
Krytycy Francji na naszym rodzimym podwórku podkreślają, iż Francja zawsze zdradzała Polskę i była wylęgarnią rewolucyjnej zarazy. Tak to prawda, że Wielka Rewolucja Francuska nie dość, że dotknęła tragicznie samą Francję pozostawiając na niej trwałe piętno, którego Francuzi nie potrafią się pozbyć to jeszcze zainfekowała swoim rewolucyjnym smrodem całą Europę, Nie mogę się jednak zgodzić ze stwierdzeniem, mówiącym o tym, że Francja zawsze nas oszukiwała, wykorzystywała i nie była pomocna. Owszem sam jestem zniesmaczony wspomnieniem o Bonaparte w naszym hymnie narodowym ale trzeba też pamiętać o pomocy i wsparciu jakiego udzieliła Francja odradzającej się Polsce w roku 1918, gdyby nie ona sytuacja Polski stałaby się tragiczna choć i tak i bez tego była bardzo trudna. Od współczesnej Francji nie oczekujmy cudów i jakiegoś wyjątkowego zainteresowania dobrymi relacjami z Polską. Współczesna Francja bez względu na to czy rządzi nią liberał Macron czy rządziłaby rzekomo narodowa Le Pen ciążył będzie, ku basenowi Morza Śródziemnego i swoim dawnym afrykańskim koloniom tam upatrując swojej przyszłości co jest zresztą bardzo zdroworozsądkowym przejawem. Mimo wszystko Francuzi należą do tych nacji w Europie, które na tle całej reszty narodów o Polsce i Polakach wiedzą najwięcej. Myślę, że obok Rosji i Rumunii, Polska będzie i tak jednym z trzech najważniejszych partnerów gospodarczych i politycznych. Ewentualna niechęć do Polski we Francji jest podyktowana głęboką antypatią Francuzów do USA i brakiem zgody Francji na zbyt natarczywe rozpychanie się USA w Europie. Przy tym Francuzi doskonale zdają sobie sprawę, że Polska stanowi obok Wielkiej Brytanii najbardziej wiernego wykonawcę woli USA w Europie. Z drugiej strony Macron, który będzie próbował wzmacniać oś Paryż-Berlin uważa Polskę za łup niemiecki. Na wszystko trzeba więc patrzeć mniej emocjonalnie a bardziej racjonalnie. To, że dziś Francją rządzi przedstawiciel świata banksterów, który nie widzi w Polsce godnego Francji partnera, to nie znaczy, że będzie tak zawsze. Trzeba myśleć na kilka dekad do przodu. Sam zaś Macron jeśli nie zmieni polityki Francji wobec islamskich fanatyków przejmujących jego kraj, może przypomnieć sobie o Polsce bardzo szybko jeśli tylko fanatycy ci rozpoczną regularną wojnę domową w jego własnym kraju wymierzoną w europejski porządek jaki by on nie był.
Dla nas Polaków, kwestią drugorzędna być powinno, kto zarządza Francją, my nie wtrącajmy się Francuzom w ich polityczne wybory i oni też niech nie wtrącają się w nasze. Dla nas najważniejsze jest budowanie dobrych relacji gospodarczych z korzyścią dla Polski i próba szukania we Francji mimo wszystko wspólnej przeciwwagi dla dominacji niemieckiej, bo w Europie Zachodniej pozostaje nam tak naprawdę tylko ona, na Brytyjczyków nie ma co liczyć z zasady a Hiszpania czy Włochy są jeszcze dalej od Polski niż Francja przez co są jeszcze mniej skłonne do szukania wspólnych geopolitycznych interesów.
Arkadiusz Miksa
Źródło: prawy.pl