„Wszyscy artyści to…” – ale może nie wszyscy

0
0
0
/

Pamiętają Państwo tekst z piosenki Kazika, kim są wszyscy artyści? Komu jak komu, ale Kazikowi autentyczności i spostrzegawczości oraz bystrego słowotwórstwa nie można odmówić. Zauważa, pisze i… wyśpiewuje! Wulgaryzmy /zdanie osobiste/ nie są interesujące, ale treść i owszem. Czy artyści oddają się, za co, i przede wszystkim komu? To można łatwo sprawdzić. Po owocach widać, na przykład po seksualizacji teledysków. Czy pozostały jeszcze jakieś tzw. popularne artystki, które nie epatowały swoim ciałem, na różne sposoby? Wprost lub specyficznie kokieteryjnie, jakby koniecznym był fakt kompatybilności wyglądu i głosu? Tylko po co to całe przerośnięte show??? /Nie mówimy o uczciwym pięknie, które po prostu jest kobiecością bez blichtru/. Zapewnienia, że nie łączy się tzw. artyzmu, kultury z polityką są bzdurą nad bzdurami, choć pewnie są i tacy, którym się udaje rzeczywiście tworzyć z dystansem. Jak to wygląda: Artysta tworzący tekst, może pisać o chmurach, o amebie zielonej, o piasku nad morzem o… słodyczach, za którymi kwiczy… i rzeczywiście jest wtedy niepolityczny. Niekiedy wręcz ma tak robić, aby przetrwać na scenie, a wtedy i takie zamówienie bywa niekiedy właśnie… polityczne. Cóż za komplikacja… a jednak. Ale wróćmy… artyści wypowiadają się jednak najczęściej… antropologicznie. Każde emanowanie liryczne uczuciami, pokazuje jakąś konkretną postawę wobec pewnych sytuacji. Najczęściej określone bywają refleksje po rozstaniu z kimś tam. Albo bywa ambitniej, wtedy wyśpiewuje się parapsychologiczne analizy, bardziej lub mniej subtelnie wychylające się z metafor, epitetów wyśpiewywanych na scenach jako te głębsze i bardziej ambitne, bo niejako charyzmatyczne – cokolwiek to znaczy w przypadku sceny. Tylko że w kulturze przez ostatni wiek /wieki?/ doszło do kompletnego wywrócenia porządku. Scena stała się celebracją, niemal ołtarzem, albo katedrą filozoficzno – ideologiczną. Bywa często tak, że w ten sposób buduje się bożki. Tylko że każdy bożek jest oszustwem. Dlaczego? To proste, bo nie jest Bogiem, ale bardziej lub mniej świadomie czasem ktoś chce go udawać. Po owocach poznajemy. I na przykład celebryci w rolach arbitrów od spraw wielu to kompletny absurd. Ubóstwienie i …kult ma się nijak do podziwiania piękna w sztuce. Chodzą i mówią do kamer na przykład o tym, że sztuka i kultura są ponad /bo widzimy chyba już wszyscy że ‘ponad’, a nie nawet już ‘poza’!!!/ polityką. Ale to nieprawda. Gdyby tak było, graliby wszędzie, a w Opolu nie grają. Dlatego właśnie są polityczni! Nie oceniamy tego faktu z pozycji – kto ma rację… Opole nas wcale niech nie interesuje w tym temacie. Chodzi o same postawy. Jasno trzeba powiedzieć, że po emanacji ‘cierpień’ kilku aktorów przy okazji marszu wolności, przyszedł czas na ‘cierpienia’ śpiewaków. Wszystko jest w tym tak polityczne, że aż ciężko uwierzyć, że ktoś w to jeszcze nie wierzy! Przy okazji zauważmy szczerze: wszystkie programy typu talent show pokazały to, co od dawna wiedzą ci, którzy choć trochę zajmujący się sztuką. W Polsce, tak jak na całym świecie, utalentowanych ludzi z ogromnymi możliwościami muzycznymi, aktorskimi jest wielka liczba! Ogromna!!! Dlaczego? Bo to jest dar, którym cieszymy się w spotkaniach lokalnych, międzyludzkich relacjach. Po prostu będąc blisko siebie i służąc sobie nawzajem tym, co mamy. Talentem również. Chorym stała się logika kreowania tylko niektórych na wybitnych, ale to jest logika tego świata. Technika znana od wieków, na przykład Neron bardzo dobrze to praktykował. Tylko że takie wypaczenie niszczy głębię człowieka, zarówno artysty, jak i słuchających. Nikt tak naprawdę nie będzie czuł się dobrze w roli bożka dla drugiego człowieka, choć będzie się we wszystkich wywiadach zapierał, że nie o to mu chodzi. Może i nie chodzi, ale wpada łatwo w tę pułapkę i to widać. Tak samo każdy tzw. fan nie będzie szczęśliwy nawet gdyby jego idol – pozwalał mu/jej ze sobą przebywać nieustannie. Czy artysta ma prawo do swego zdania w sprawach politycznych? Oczywiście, przecież każdy człowiek ma. Odmowa występowania w Opolu jest wypowiedzią polityczną. Tylko po co przy okazji kreuje się siebie na ofiarę? Jak Kazik śpiewał swego czasu: „Wałęsa, oddawaj moje 100 mln” – to było zdanie polityczne. Jak jakaś artystka promuje aborcję, to jest to zdanie polityczne o ustawie dotyczącej zakazu aborcji. Nie ma co mydlić oczu, że jest się ponad. Ponad to znaczy gdzie? Czyżby kolejna kasta aktorsko – śpiewacza łaskawie wylewała swoje niezadowolenia, bo podskórnie czują, że ich czas trwania na stanowisku w ministerstw bóstw może się skończy? Właściwie najśmieszniejsze jest to, że TVP tak bardzo się tłumaczy i spolegliwie kłania przed artystami. Ale pewnie i tam o coś chodzi, jedni i drudzy układają się względem siebie, kwestia tylko kto bardziej narzuci swoje warunki. Jednak w całym tym galimatiasie od wielu lat niezauważeni medialnie pozostają artyści, którzy nie zarabiają na sztuce, którzy nie są promowani i prawdziwie tego nie chcą. Nawet się nad tym szczególnie nie zastanawiają, ale po prostu spotykają się z ludźmi, służą talentem i są do końca autentyczni. Doceniajmy właśnie takie koncerty, gdzie śpiewa do nas człowiek, nie bóstwo. Liczne tzw. ‘Jam session’, na których spotykają się młodzi ludzie i naprawdę grają pięknie, improwizują i bawią publiczność szczerością, to są skarby kultury. Szkoda że pieniądze, które pompuje się w jakieś Opola, nie idą na takie właśnie małe ośrodki. Dzieciaki muszą grać na słabym sprzęcie, bo ośrodka kultury nie stać na zakup lepszych instrumentów, wzmacniaczy itd. Artyzm lokalny jest piękny, nie musi być wybitny, choć wielokrotnie jest! Taki artyzm jest po prostu autentyczny, prawdziwy. A Prawda jest piękna! I już. Katarzyna Chrzan

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną