Maciej Kałek: Amnesty International broni gejów. Zabijanych chrześcijan już nie
Słyszymy często w mediach głównego nurtu popłakiwania lewicowych polityków i działaczy, którzy są „prześladowani przez opresyjne społeczeństwo“, ze względu na swoją seksualność. Brak jednak równie wielkiego rabanu, gdy dochodzi do o wiele większych prześladowań na chrześcijanach w Afryce.
Ażeby opisać dokładnie temat, warto przyjrzeć się jednemu kontynentowi, oraz stosunkowi organizacji międzynarodowych do łamania praw człowieka. Za tło weźmy Afrykę, czyli teren o bardzo dużym kontraście poglądowym, religijnym i kulturalnym.
Spróbujmy na początek przeanalizować sytuację w Nigerii. Kraj ten jest najbardziej zaludniony na całym kontynencie afrykańskim. Dominują tu takie religie, jak Chrześcijaństwo (ok.50%), Islam (ok. 43%) i religie regionalne - w tym animizm (5,5 - 6%). A choć chrześcijan wydaje się więcej, patrząc jedynie na badania socjologiczne, to przeważającą siłą społeczną i polityczną jest islam.
Dzieje się tak dlatego, iż wielu z islamistów żyjących w Nigerii jest bardzo radykalnych, wręcz fanatycznych, jak na przykład grupa Boko Haram. To właśnie z rąk tej grupy fanatyków islamskich zginęło najwięcej męczenników w 2012 roku. Można śmiało rzec, iż Nigeria przoduje - tuż obok Korei Północnej, Arabii Saudyjskiej, Birmy i Iranu - w prześladowaniu chrześcijan. Widzimy więc tendencję, iż im bardziej państwo jest islamistyczne lub ateistyczne, tym gorzej dla wierzących w Chrystusa.
Jednakże łudzić się będzie ten, kto spróbuje poszukać oficjalnego oświadczenia organizacji międzynarodowych w tej sprawie. Znamy wszyscy doskonale Amnesty International, stawiające na walkę o prawa człowieka. Gdzie więc głos Amnesty International, gdy tysiące katolików i chrześcijan innych wyznań jest zabijanych, torturowanych i linczowanych?
Jeszcze w poniedziałek czytaliśmy o tym, że znaleziono na plaży Libii siedmiu zabitych koptów. Brak ustosunkowania się AI do tej sprawy, jak i do wielu innych, wcześniejszych i - co ważniejsze - corocznych, jest zastanawiające tym bardziej, jeśli spojrzymy na straszliwą i „zażartą“ walkę AI o.. prawa „homoseksualistów“!
13 lutego mogliśmy czytać na stronie Amnesty International artykuł, opatrzony niezbyt obiektywnym tytułem: „Żyć dla miłości, umierać przez nienawiśći: rosnąca fala homofobii w Afryce.“ W jaki sposób, według AI, narasta fala „homofobii“ w Afryce? Co wzięli za tło?
Otóż przedstawili historię jednego z mieszkańców Kamerunu, Jean-Claude Roger Mbede, który był „homoseksualistą“, co jest prawnie zakazane w tym kraju. Zmarł w tym roku w rodzinnym mieście Ngoumou. Cała sprawa opierała się na tym, iż w SMS-ie z 2011 roku wyznał swoje uczucia innemu mężczyźnie, za co został uznany za kryminalistę i skazany na 3 lata więzienia. W 2012 roku wyszedł dzięki zwolnieniu, lecz w obawie przed ponownym skazaniem, uciekł i ukrywał się dłuższy czas.
AI nazywa go „Więźniem Sumienia“, o którego „wolność walczyli od kilku lat“. Jego sprawę przedstawili także w czerwcowym raporcie o tytule: „Kochać się to zbrodnia: kryminalizacja homoseksualizmu w Afryce“. A choć jego śmierć w 2014 roku nazywa AI „tragiczną“, to nie było w niej ani trochę prześladowania ze względu na „homoseksualizm“. Jean-Claude zmarł, gdyż rodzina uniemożliwiła mu dostęp do lekarza.
Tego typu pojedyncze przypadki są przez takie organizacje, jak wspomniana wyżej AI, absurdalnie powiększane i wyolbrzymiane, przy jednoczesnym ignorowaniu mordowania - i to z zimną krwią - 80 tysięcy chrześcijan, jak to miało miejsce w roku 2013 (badania włoskiego socjologa, Massimo Introvigne).
A mówimy tylko o tych zabitych wskutek skonkretyzowanej przemocy, mającej na celu odebranie życie chrześcijaninowi ze względu na poglądy. Nie liczymy w tej chwili statystycznych 30 tysięcy, jakie ginie z powodu wojny domowej, represji sąsiedzkich czy doniesień. Nie liczymy także łącznej ilości represjonowanych chrześcijan, których liczba na całym świecie sięga 100 milionów (!), a każdy z nich jest prześladowany przynajmniej w takim stopniu, jak Jean-Claude Roger Mbede, tj. głodzonych w więzieniach i poddanych fizycznej przemocy.
Słyszeliśmy o zamknięciu Asii Bibi, gdyż naruszyła prawo, poprzez noszenie krzyżyka na szyi. Zagłodzona, schorowana, bita i wyśmiewana chrześcijanka nie obchodzi Amnesty International.
Dlaczego Adotei Akwei (Amnesty International), który niedawno gromił z okładki New York Times’a i ze strony głównej Gazety Wyborczej: „Jesteśmy zbulwersowani nowym prawem, które wystawia członków nigeryjskiej społeczności LGBT na ryzyko i jest wyraźnym naruszeniem zobowiązań Nigerii w dziedzinie praw człowieka“, nie będzie równie zbulwersowany mordowaniem katolików i gwałceniem naszych kobiet?
Należy chyba uznać, że dla organizacji międzynarodowych typu Amnesty International, prawa człowieka przestały obowiązywać, jako dotyczące wszystkich, lecz stały się wygodnym narzędziem homopropagandy i rewolucji kulturalnej.
Dla nas, chrześcijan, praw człowieka po prostu zabrakło. No, chyba że poprzemy związki jednopłciowe. Wtedy to i sam Robert Biedroń wyskoczy na pomoc mordowanym katolikom.
Maciek Kałek
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl