Ministra Siemoniaka bajki o żołnierzykach

0
0
0
/

Inwazja Rosji na Krym trwa w najlepsze, prezydent USA Barack Obama grozi Kremlowi palcem, natomiast władze Polski bagatelizują sytuację, udając, iż nie mają dostępu do lokalnych agencji informacyjnych, że o wywiadzie nie wspomnę. Zamiast podjęcia konkretnych działań w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa kraju, trwają przygotowania do obchodów 15 rocznicy akcesji do NATO.

 

 

 

Kiedy na stronach Ministerstwa Obrony Narodowej przeczytałam umieszczoną z dużym wyprzedzeniem, gdyż z datą 12 marca, informację o „sukcesach” Polski, które zdaniem resortu odniosła w strukturach Sojuszu, a które miały polegać m.in. na dostosowaniu armii do natowskich standardów, w tym przede wszystkim na profesjonalizacji kadry, rosnącej liczbie kobiet w wojsku, reformie struktury organizacyjnej, zmianach w uzbrojeniu i sprzęcie wojskowym, zastanawiałam się, czy aby na pewno potrafię czytać. Przeorientowanie zadań Wojska Polskiego z obrony granic na misje zagraniczne, przy jednoczesnym nastawieniu na interwencje programów szkoleniowych, notabene niezgodne z Konstytucją, MON przytacza jako zaletę wstąpienia do Paktu Północnoatlantyckiego.
 

Podejrzewam, że niejeden polityk na Kremlu na te słowa przecierał oczy ze zdumienia. Jeszcze bardziej zdziwiony był zapewne wymachiwaniem przez polityków w Warszawie Art.5 Traktatu Waszyngtońskiego, który w żaden sposób nie daje polskim granicom gwarancji bezpieczeństwa:


„Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej, będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie, jak i w porozumieniu z innymi Stronami działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego.” brzmi treść tego Art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego.

 

Z powyższego zapisu wynika, że sojusznicy mogą udzielić dokładnie takiej pomocy, jaką uznają za stosowną, czyli np. ograniczyć się do zrzutu paczek z czekoladą. Co z tego zatem, że – jak podkreślał resort obrony - „polskie siły zbrojne osiągnęły wysoki poziom interoperacyjności tj. zdolności do współdziałania z innymi wojskami sojuszniczymi”, a „nasz wkład i zaangażowanie w prowadzenie działań NATO sprawiły, że staliśmy się wiarygodnym partnerem, zarówno dla sojuszników, jak i państw trzecich”, skoro na terytorium Polski manewry NATO odbyły się zaledwie raz (i to przekładane z powodu sprzeciwu Berlina), natomiast na hasło „plany ewentualnościowe dla Polski” wysocy rangą przestawiciele Paktu nabierają wody w usta, ograniczając się jedynie do pustych słów nic nie znaczącej retoryki.
 

MON podkreśla, iż Polska jest beneficjentem Programu Inwestycji NATO w Dziedzinie Bezpieczeństwa (NSIP). „W latach 1999-2013 środki z budżetu NSIP zainwestowane w naszym kraju wyniosły około 1,4 mld zł” szczyci się resort. Warto w tym momencie przypomnieć, że tylko na bazę sił powietrznych Aviano we Włoszech, dokładnie z tego samego źródła wpłynęło 465 mln dolarów. Z kolei analogiczna baza w niemieckim Ramstein otrzymała z NSIP ponad 210 mln dol., nieco mniej, gdyż 151 mln dol. zasiliło projekt unowocześnienia wojskowego portu morskiego Rota w Hiszpanii. W tym momencie widać wyraźnie, że nasze bezpieczeństwo nie stanowi dla Paktu Północnoatlantyckiego priorytetu.
 

W chwili, kiedy wojska rosyjskie zablokowały port w Sewastopolu, rosyjskie śmigłowce penetrowały ukraińską przestrzeń powietrzną, natomiast Rosjanie zatykali flagę swojego kraju w krymskim parlamencie, Tomasz Siemoniak podkreślał, że obecnie Rosja nie ma pomysłu na to, co robić. - Rosja została zaskoczona. Dziwię się, że coś jest budowane dookoła osoby Janukowycza – to osoba, która na Ukrainie, po tylu ofiarach, nie ma czego szukać – stwierdził, dodając, iż  prawdopodobieństwo interwencji rosyjskiej na Ukrainie jest bliskie zeru [?!]. Przypomniał też, że gdy Ukraina pozbywała się broni jądrowej, sama Rosja zobowiązała się do poszanowania jej integralności. Nie powiedział jednak, kto niby miałby rozliczyć Rosję z niedotrzymania wspomnianego zobowiązania? Uwikłane w konflikt w Afganistanie i ledwo zipiące Stany Zjednoczone, czy też może grające z Rosją w jednej drużynie Niemcy?
 

Anna Wiejak
 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną