U nas ciągle propaganda sukcesu, a Niemcy mówią- będzie źle

0
0
0
/

1. W Polsce po wyborach na nowy rząd będziemy czekali ponad 2 miesiące , a jego zamierzenia poznamy dopiero po nowym roku, więc wygląda na to, że rządzący Platforma i PSL uwierzyli we własną propagandę sukcesu, skoro uznają, że nic nie robiąc obronią nasz kraj przed drugą falą kryzysu. Nie spieszą się nie tylko z powołaniem nowego rządu ale także ze zwołaniem pierwszej sesji nowego Sejmu, jego ukonstytuowaniem się , powołaniem sejmowych komisji, które rozpoczęłyby pracę nad projektem budżetu na rok 2012, a przecież do jego rozpoczęcia zostało zaledwie 2,5 miesiąca. Hasło zielona wyspa jak widać w propagandzie rządowej nadal obowiązuje, choć wokół nas, a szczególnie w krajach strefy euro, każdy dzień przynosi wydarzenia, które powodują palpitacje serca u wielu zachodnich polityków. Donald Tusk w dalszym ciągu trzyma się polityki, którą sformułował bardzo obrazowo jakiś czas temu hasłami „ Tu i teraz” oraz „zapewnienia ciepłej wody w kranie”. Stąd także nasza polityka na forum UE ”płynięcia w głównym nurcie”, a więc bezwzględne podporządkowanie się decyzjom Niemiec i Francji, choć nasi sąsiedzi z Grupy Wyszehradzkiej Węgry i Czechy coraz mocniej i częściej eksponują własne narodowe interesy. 2. Od jakiegoś czasu widzimy jednak wyraźnie, że to płynięcie w głównym nurcie jest na pewno korzystne dla wielkich krajów jak Niemcy i Francja, które nie natrafiając na żaden opór, bezwzględnie realizują własne interesy, czego najbardziej jaskrawym przykładem jest pakiet klimatyczno-energetyczny. Ostatnie kilkanaście miesięcy przynosi jednak tym wiodącym krajom UE coraz większe kłopoty związane z zapaścią finansów publicznych, a teraz już i gospodarek peryferyjnych krajów strefy euro. Nie pomagają już działania dyscyplinujące, nie widać także pozytywnych skutków pakietów pomocowych opiewających na setki miliardów euro skierowanych do tych krajów. Mimo tej pomocy, a także drastycznych oszczędności budżetowych ich gospodarki zaczynają się zwijać (ujemny przyrost PKB), a to nie tylko nie poprawia sytuacji finansów publicznych ale i powoduje wzrost relacji długu publicznego do PKB ( w Grecji kryzys rozpoczął się przy długu wynoszącym 120% PKB a teraz po wszystkich oszczędnościach i międzynarodowej pomocy finansowej wynosi on już 160% PKB). W ostatnich miesiącach do kłopotów krajów peryferyjnych strefy euro doszły problemy Hiszpanii i Włoch, a te kraje ze względu na wielkość ich gospodarek ale i długu publicznego wynoszącego odpowiednio 0,6 bln euro i 2 bln euro, powodują poważny niepokój u ekonomistów, których o nieodpowiedzialne prognozy trudno podejrzewać. 3. Jeden z nich najwybitniejszy ekonomista niemiecki profesor Stefan Homburg mówi wprost w wywiadzie dla Suddeutsche Zeitung, że strefa euro się rozpadnie, a wcześniej czeka kraje tej strefy bardzo wysoka inflacja. Podkreśla przy tym, że przy pomocy gigantycznego dodruku pieniądza (takiego jak odbywa się teraz w strefie euro) nigdy w historii świata nie udało rozwiązać na dłuższą metę jakichkolwiek problemów i przypomina rok 1948 w Niemczech kiedy władze tego kraju jeszcze w marcu zapewniały obywateli, że ich oszczędności nie ucierpią, a kilka miesięcy później dokonały wymiany waluty w taki sposób, że oszczędności wielu z nich zwyczajnie wyparowały. Profesor przy okazji zwraca uwagę, że momencie tego intensywnego zapewniania, nowe banknoty musiały już być wydrukowane. Uwypukla również prawdę dotyczącą banków i szerzej sektora finansowego, o której rzadko mówi się w mediach, a która zawarta jest w stwierdzeniu „prywatyzacja zysków i uspołecznianie strat”. Po prostu zarządy banków i ich akcjonariusze wtedy kiedy pożyczały pieniądze np. Grecji kasowały odsetki, a kiedy Grecja przestaje regulować długi, straty z tego tytułu starają się przerzucić na budżety narodowe czyli po prostu na podatników (na początku kryzysu wszystkie greckie obligacje miały prywatne banki ,teraz już połowa z nich jest w EBC i EFSF), co jego zdaniem burzy wręcz porządek społeczny. 4. Konkluzje profesora Homburga powinny wywołać u naszych rządzących choćby refleksję, że trzymanie się waluty narodowej to jedyna możliwość uniknięcia finansowego tsunami ale gdzie tam, tuż po wyborach Premier Tusk stwierdził, że nie jesteśmy w Euro tylko dlatego, że nie spełniamy kryteriów. Wygląda więc na to, że gdyby strefa euro te kryteria dla nas poluzowała, to już byśmy w niej byli. W związku z tym nie ma co oczekiwać, że rząd Tuska przygotuje nas kraj na sytuację, w której jak to już stwierdzają Niemcy -nieuchronnie będzie źle. Polacy, ratuj się kto jeszcze może. Zbigniew Kuźmiuk

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną