Najnowszy sondaż przeprowadzony przez Kantar Public daje zdecydowane zwycięstwo PiS-owi. Potem długo, długo nic i wyłania się PO oraz Kukiz`15. Dalej Nowoczesna, PSL i SLD, które balansują na granicy progu wyborczego.
Widać wyraźnie, że partia, która miała być nadzieją na rozerwanie zabetonowanej sceny politycznej i chciała być propozycją dla młodych wykształconych z dużych miast, nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Ryszard Petru w początkowej fazie swojej politycznej działalności jawił się jako mąż opatrznościowy. Występował jako ekspert w dziedzinie gospodarki. Powstająca partia mówiła, że stawia na gospodarkę realistyczną, liberalną, ale tą z „ludzka twarzą”. Postawiono na wsparcie przedsiębiorców, likwidację biurokratycznych absurdów, ZUS. A rządzić mieli nami fachowcy, a nie politycy. O sprawach światopoglądowych było cicho. Dużo młodych „nowoczesnych” dało się nabrać na te hasła i partia Petru weszła do parlamentu, jak na raczkujące ugrupowanie, z dużym poparciem. Był czas, że sondaże dawały jej dwudziestokilkuprocentowe poparcie. Przewodniczący partii Ryszard Petru brylował na salonach i w środkach masowego przekazu. Z niefrasobliwym wdziękiem inteligentnego inaczej zaliczał kolejne wpadki, w których dawał popis swojej ignorancji w różnych dziedzinach wiedzy. Ale choć był niekwestionowanym królem memów, to poparcie dla jego partii nie malało.
Dopiero afera maderowa podcięła nogi Nowoczesnej. Wtedy, gdy zdaniem opozycji, ważyły się losy polskiej demokracji, gdy posłowie PO, Nowoczesnej ofiarnie i bohatersko okupowali parlament, Petru ze swoją pracownicą po cichu śmignął na Maderę, aby tam świętować Sylwestra. W wiernych wyborcach partii coś drgnęło. Afera obyczajowa i niefrasobliwość lidera, który pokazał swoją twarz Piotrusia Pana, okazała się początkiem końca nowoczesnego ugrupowania. Słupki sondażowe zaczęły gwałtownie zjeżdżać w dół, aż doprowadziły partię na granicę progu wyborczego.
Nowoczesna znalazła się w pułapce. Już między bajki mogła włożyć sny o premierostwie swego lidera, a walka o supremację roli lidera w totalnej opozycji rozstrzygnęła się sama. PO stało się dla Nowoczesnej prawdziwym zagrożeniem. Musiała zmienić swój wizerunek. Z partii, która stawiała na liberalną gospodarkę, zaczęła skręcać w stronę swego parlamentarnego poprzednika Ruchu Palikota. Kwestie światopoglądowe znalazły się na sztandarach Nowoczesnej. Już wcześniej pretorianki Petru dawały jednoznaczną odpowiedź w kwestiach światopoglądowych. Zawsze brały czynny udział w przeróżnych marszach lewackich.
Jedną niezmienną cechę zachowała Nowoczesna przez cały czas. Frontalny atak na PiS. Ale i tu zaczęły się schody. Jej głównym konkurentem było zawsze PO, ale gwałtowny atak na tę formację mógłby partię Petru postawić w skręcie ku PiS-owi, a zdecydowany radykalizm obyczajowy zamknąłby drogę dla umiarkowanych wyborców PO. Ów radykalizm obyczajowy był już zaanektowany przez lewicę: SLD i partię Razem, który w ich programach był dla wyborców bardziej przekonujący niż deklaracje posłanek Nowoczesnej. A sprawy liberalnej gospodarki nikogo zbytnio w dzisiejszych czasach nie interesują.
Nowoczesna walczy teraz o przetrwanie, marząc o poparciu w wysokości 15 procent. Jest to mało realne i dobrze będzie, gdy przekroczy próg wyborczy. Zresztą po deklaracjach po ostatniej konwencji partii widać, że stawia na hasła liberalno-obyczajowe, a w gospodarce odżegnuje się od wszelkich działań PiS-u. Tylko czy zapowiedź faktycznej likwidacji 500+ i obniżenia wieku emerytalnego spotkają się z aprobatą wyborców. Malo prawdopodobne, aby partia przebiła się z niszy politycznej i wyszła na szersze wody. Pozostają deklaracje światopoglądowe rodem z lewackich partii: wprowadzenie związków partnerskich i sformalizowanie tych związków przez osoby tej samej płci, likwidacja klauzuli sumienia, Funduszu Kościelnego i finansowania religii z budżetu państwa, wprowadzenie edukacji seksualnej do programów szkół podstawowych, zapowiedź nowej ustawy o planowaniu rodziny.
Tylko to już wszystko było w wydaniu partii Palikota, która szybko przeszła w niebyt polityczny.
W dokumencie z konwencji partii Petru na plan czołowy wysuwa się także sprawa tzw. uchodźców. Nowoczesna szeroko rozwiera swoje ramiona, aby przyjąć do nas grupy imigrantów głównie wywodzących się z Libii i Afryki Północnej. Tylko, że taka postawa nie przyciągnie do siebie wyborców. Po drodze czeka ją jeszcze sprawdzian w wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego. Nie wiadomo, czy do naszych wyborów parlamentarnych będzie jeszcze w stanie dotrwać. Patrząc na jej program, można się spodziewać, że ogłaszając go, strzeliła sobie gola samobójczego.
Ale jej przywódcą jest nadal król memów, który nie pozwoli o sobie zapomnieć i będzie nas zasilał swoimi absurdami. Ostatnio wsławił się, nazywając obchody 100 rocznicy naszej niepodległości „polityczną hucpą”. Komentarz zbędny.
Iwona Galińska