Plugawe znaczy gender
Próbowałam choć na chwilę o tej hybrydzie zapomnieć. Ani to nauka, ani ideologia, ani metoda wychowawcza, ani estetyka, ani filozofia, ani moda… raczej skondensowana demagogia oraz długofalowy program działań destrukcyjnych skierowany przeciwko człowieczeństwu.
Swego czasu sowieci i hitlerowcy robili młodemu pokoleniu kompletne pranie mózgu. Teraz robią to – wcale nie w czynie społecznym - programiści od gender, czyli od paskudnej hybrydy, która pluje żółcią niepowodzeń i niespełnień posługując się jednocześnie językiem polityki, metajęzykiem (w tym wulgaryzmami), żądzą niszczenia relacji międzypokoleniowych, relacji między mężczyzną i kobietą, rodziny, szkolnictwa, tożsamości. Wersja jakobińska i bolszewicka gender? Obie brzmią podobnie.
Gender, podobnie jak oszuści (czyt. ludzie o fałszywej tożsamości na przykład) dorabia sobie swoją własną historię, by się rzecz jasna uwiarygodnić. Nawet w krytyce literackiej. Potrafi hiperbolicznie seksualizować na przykład dramaty Słowackiego. Przykład? Germain Ritz – znany slawista szwajcarski dał się poznać jako genderyzator polskiej literatury narodowej. To w jego szkicu „Juliusz Słowacki: dramat romantyczny jako dramat płci” czytamy:
Ogólnie można powiedzieć, że płeć biologiczna i gender są u Słowackiego dominującym składnikiem koncepcji postaci. Jego dyskurs charakteryzuje się przesunięciami i przeniesieniami.
Ritz pisze też o „silnych kobietach Słowackiego wyzwalających w odbiorcy wyobrażenia matriarchalne i przeniesieniu psychotycznym".
Oświadczam, iż będę niezmiennie czytać Słowackiego w duchu Piękna, a oblepianie Wielkiego Romantyka genderowym pożądaniem krytyczno-spojrzeniowym tylko wzmóc może kolejną relekturę w duchu narodowym. Proszę, wróćmy do NORMALNEGO czytania dzieł Słowackiego!
Hybryda gender ma jeszcze jedną siostrę. W końcu wieku XIX bohaterką wielu utworów literackich stalą się egzaltowana, niezrównoważona kobieta - typowa histeryczka. Docteur Charcot w paryskiej klinice psychiatrycznej prowadził podówczas doświadczenia na histerykach właśnie traktując ich jako postacie na granicy żywego dzieła sztuki, marzenia sennego, zabawki dokumentując i eksponując deformacje oraz zwyrodnienia. Współczesne gender jest równie obrazkowe: nieestetyczni przebierańcy, szokowanie niekiedy dla samego szokowania, klaunowo-mimowy makijaż, tłumne dreptanie z wyświechtanymi hasłami.
Tylko, że to już było, prawda doktorze Charcot?
Z moich obserwacji wynika, że aparat propagandy gender stał się już po prostu monotematyczny i nie wnosi kompletnie nic nowego.
Wieje nudą w tym aparacie.
Marta Cywińska
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl