„Szachowy gwałtownik”
Nawet jeśli w odwecie wobec bezradności, człowiek narzuci sobie nakaz milczenia, nie sposób zignorować faktów, których waga drażni, przeraża i zwyczajnie wkurza.
Pamiętam, słowa starszego mężczyzny, którego refleksje dawno temu budziły moją niechęć. Gdy obywatel Wałęsa, stojąc przed obliczem Kongresu światowego mocarstwa zaczynał swą wypowiedź słowami : „My naród”. Patrzyłem jak urzeczony, a on, wredny tetryk, żachnął się na dźwięk wypowiedzianego sformułowania.
- „Słyszycie łobuza co on pieprzy? Jaki naród? Ta banda latami rozgrywana przez obcych. Ta zbieranina potomków żydokomuny, ruskich i szkopskich pomiotów? Całe stulecia gwałcili nasze baby i teraz mamy, może ze 40 procent Polaków w tym narodzie. Najwięcej Polaków jest poza Polską! Ot paradoks! A wypowiada się w moim imieniu pospolita łajza, która skalała się współpracą z każdym, dostępnym w okolicy wywiadem. Chyba nie donosił wywiadowi Luksemburga, ale to tylko dlatego, że tam najpewniej nigdy nie było wywiadu.”
Wspominam jak mnie wtedy oburzyły jego słowa.
Pana Mietka nie widziałem może ze dwadzieścia pięć lat. W swojej wyobraźni kilkakrotnie uczestniczyłem w jego pochówku. Lubiłem jegomościa, a zwłaszcza ekspresję z jaką wypowiadał swoje sądy. Jakież wielkie zatem było moje zdziwienie, kiedy przechodząc przez park, przy kamiennym stoliku rozpoznałem, w jednym z szachistów, niewiele zmienione oblicze pana Mieczysława.
Stanąłem obok, patrząc z góry na zmęczone figury szachowe, gdy po chwili usłyszałem złowieszcze „szach mat”, wypowiedziane tubalnym głosem mojego znajomego.
Przez chwilę mi się przyglądał, po czym uśmiechnął się szeroko.
- O, witam marzyciela. – rzekł, wskazując dłonią miejsce zwolnione przez pokonanego rywala.
Usiadłem. Po wymianie kilku uprzejmości Pan Mieczysław postawił przede mną butelkę znanego piwa.
- Wypij mimo, że to szkopskie.
- A co to ma za znaczenie? – zapytałem.
- A wielkie, bo to cząstka współczesnego podboju tej zachłannej nacji.
- Panie Mietku, spokojnie. Mamy wspólną Europę. Koncerny są ponadnarodowe.
- Oj, durnyś jak kiedyś. – oświadczył boleśnie – Po pierwsze kapitał jest zawsze żydowski, odkąd Bank Rezerw Federalnych stał się prywatną firmą kilku żydowskich cwaniaków pochodzących z Niemiec. Dojczlandy to tylko bierny wykonawca ich polityki ekonomicznej. Żydzi dość zręcznie wykorzystują niemieckie namiętności, sny o tysiącletniej rzeszy, bezrozumne podporządkowanie władzy i rozdymany do granic, wyrzut sumienia za holokaust. Nie zauważyłeś, że w naszym kraju prawie wszystko należy, do tak zwanego zachodniego kapitału. Teraz ciutkę im się w tyłkach zagotowało, bo ktoś chce im zabrać media, wyprostować sędziowskie łajdactwa, to gnają ludzi na ulicę. Nie słyszysz co głoszą ci protestujący geniusze i inne oszukańcze autorytety. Krzyczą, że ktoś podważa monteskiuszowski trójpodział władzy. Nie trawię demokracji, ale ze szkoły pamiętam, że cały wywód Monteskiusza dowodził, iż wszystkie trzy władze muszą egzystować w ramach ciągłego, otwartego konfliktu, wzajemnych hamulców i mechanizmów kontrolnych. I taki właśnie stan ma zapewniać wymuszoną równowagę. Myślisz, że oni o tym nie wiedzą? Wiedzą i to doskonale, ale korzystają z ewidentnych braków wiedzy wykształconego establishmentu, tłukąc im do głów, że ktoś podnosi rękę na ich demokratyczne wartości. A zatem masz cudowną mieszaninę skaleczonych intelektualistów, zatroskanych ubeków, wypasionych układowców, sorosowców pełnych wolnościowych frazesów, troszkę antify, czołówkę trubadurów i innych aktorzyn, uciśnionych Schetynów, Petru, Giertychów, Wałęsów oraz szczyptę zmanipulowanych, biednych ludzi. Daję tobie gwarancję, że wielu z nich wie, iż polski majdan to koniec RP. I o to im chodzi, bo póki co, obowiązuje ustawa 1066, wzbogacona decyzją Prezydenta o możliwość hasania obcych z ostrą amunicją na terenie naszego kraju. Śmiem twierdzić, że to niemiecka terapia wyznaczona dla naszego kraju, wszak sprawdziła się na Półwyspie Bałkańskim to dlaczego nie u nas. Póki mieli mocnego stróża w osobie rudego z przodozgryzem, kąsali nas po kawałeczku. Kiedy jednak dostrzegli innych chętnych do biało-czerwonego tortu, jedną z alternatyw stała się ogólnonarodowa zadyma. Najzabawniejsze, że bez względu na to czyja koncepcja zwycięży, głównym beneficjentem polskich przemian będzie jak zwykle banda Rothschilda i rodzina jego przyjaznego goja – Rockefellera.
- Panie Mieciu, czy to aby nie fobia żydowsko – niemiecka? – przerwałem protekcjonalnie.
- Rozumiem, że nie masz pojęcia, że jeśli by coś nie poszło po myśli naszych „starszych braci w wierze” zamordowali by nas kosmicznym kryzysem finansowym. Odkąd dolar stracił zapis, iż ma pokrycie w złocie, jego wartość, a co za tym idzie wartość innych walut, zależy od poziomu chciwości i wrodzonego zwyrodnialstwa paru światowych oprychów.
- Ma pan jakąś radę, czy tylko krytyka? – zapytałem.
- Oczywiście! Uciekać z Unii Europejskiej i od wszelkich jej dobrodziejstw.- odparował- Po takim akcesie szybko byś zobaczył jak te wszystkie liberalne poczwary przeobrażają się w troskliwe glisty. Dostrzegłbyś, kto na kim zarabia, dusząc kretyńskimi przepisami. I kto, za pomocą różnorakich wtyczek, zdrajców i agentów, drenuje polską gospodarkę. Może wtedy otworzysz oczy.
- A możliwość podróży po Europie bez granic i kontroli? – tego Polacy tak szybko nie odpuszczą.
- I o to pyta członek dumnego narodu, z którego co najmniej połowa nie może sobie pozwolić na spontaniczny, weekendowy wypad do Mongolii! A poza tym co ma Układ z Schengen do jakiejś Unii? Zresztą uważam, że jeśli uda nam się przetrwać bez szwanku ten niebezpieczny czas dla Polski, to większość cywilizowanych Europejczyków będzie szukać logiki i schronienia pod skrzydłami Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Chichot historii, ale i dziejowa sprawiedliwość, to oficjalne losowanie biało-czerwonych kart pobytu.
Pan Mieczysław jeszcze przez dobrą godzinę wyjaśniał mi pozorne dobrodziejstwa płynące z naszych, współczesnych sojuszy. Niestety musiałem go pożegnać. Umówiłem się na kolejne spotkanie. Ściskając jego dłoń na pożegnanie, bezwiednie pomyślałem, że moje dwadzieścia pięć procent niemieckiej krwi, po dziadku z Kiszkowa, chętnie wymieniłbym na płyn „Borygo”.
Leszek Posłuszny
Źródło: prawy.pl