Rekolekcje Wielkopostne - Bóg jest miłością i miłosierdziem
Jeszcze tylko przez kilkanaście dni będziemy trwać w okresie Wielkiego Postu, kiedy to przypominamy sobie czym jest życie, skąd pochodzimy i gdzie znajdziemy się po śmierci. To czas modlitwy, pojednania z Bogiem i ludźmi, pokuty i jałmużny.
To także okres wyrzeczeń, poświęceń, rozważań Drogi Krzyżowej oraz przemyśleń podczas corocznych rekolekcji. Przez 40 dni każdy Katolik wstrzymuje się od hucznych zabaw i spożywania mięsa w piątki i stara się więcej czasu poświęcić Panu Bogu i rozważaniom religijnym.
Jeżeli odpowiednio spędzimy okres Wielkiego Postu i rzeczywiście starannie przygotujemy się do nadchodzących świąt nasze przeżywanie Niedzieli Wielkanocnej Zmartwychwstania Pańskiego będzie naprawdę pełne, głębokie i wielce radosne. Poczujemy niezwykłą ulgę i szczęście już podczas sobotniej liturgii Wigilii Paschalnej, która wydaje się być najpiękniejszym dniem w ciągu całego roku. Warto więc zwolnić, zadumać się i rozmodlić podczas tego szczególnego czasu, jedynego w swoim rodzaju i zawsze niepowtarzalnego.
Bardzo pomocne w dobrym przygotowaniu się do nadchodzących świąt jest uczestnictwo w rekolekcjach. Szczególnie gdy prowadzone są w ciekawy i przystępny sposób mogą znacząco zmienić punkt widzenia rzeczywistości, a często nawrócić grzeszników na wiarę.
W drugim tygodniu kwietnia, nauki wielkopostne odbyły się w jednej z ursynowskich parafii pw. Ofiarowania Pańskiego. Na zaproszenie proboszcza parafii księdza prałata Edwarda Nowakowskiego kazania głosił proboszcz parafii Archikatedry św. Jana ksiądz prałat Bogdan Bartołd, kapłan znany z organizacji Mszy Świętych w intencji ojczyzny oraz Ofiar Tragedii Smoleńskiej, 10-go każdego miesiąca poczynając od maja 2010 roku, które regularnie gromadzą liczne rzesze warszawskich wiernych oraz przyjezdnych gości pragnących czcić pamięć Ofiar tej jednej z największych tragedii w dziejach naszej ojczyzny.
Podczas tegorocznych rekolekcji ksiądz Bartołd uwagę wiernych skupił przytaczając z życia wzięte, ciekawe i wzruszające historie o miłości. Nauki były wypełnione ciepłem i atmosferą zrozumienia i miłosierdzia bożego. Proste i przejrzyste w swym przesłaniu, piękne, ludzkie historie, szczególnie poruszały serca zgromadzonych, co zauważyć można było obserwując ocierane z policzków łzy, uśmiechy i zupełną ciszę podczas nauk.
Niedziela rozpoczęła się zapytaniem: Czy chcemy przychodzić do Boga czy jesteśmy w kościele z przymusu bądź tradycji? Czy nasze niedzielne uczestnictwo w Eucharystii jest przez nas wyczekiwane i przeżywane? Warto bowiem zastanowić się czy do kościoła chodzimy z wielkim pragnieniem spotkania się z Chrystusem czy też z przyzwyczajenia lub obowiązku. Bóg na nas czeka, na to spotkanie z nami, bo Jego miłość do każdego człowieka jest tak wielka, iż my nie możemy tego w żaden sposób pojąć.
Ewangelia czytana podczas drugiego dnia nauk odnosiła się do kobiety grzesznej, której jednak nikt nie chciał jako pierwszy ukarać po słowach Chrystusa: “Kto z was jest bez grzechu niechaj pierwszy rzuci kamień.” To jedne z najmocniejszych słów Jezusa, nadające sens całej naszej wierze. Gdybyśmy bowiem nie wierzyli w miłosierdzie Boga i nie potrafili nieustannie nawracać się i powstawać, aby zaczynać wszystko od nowa sakrament pokuty nie miałby sensu. Gdybyśmy nie wierzyli w bezgraniczną miłość Boga względem nas i Jego przebaczenie naszych win, nie potrafilibyśmy postanawiać poprawy i próbować ponownie kiedy upadamy.
Rekolekcjonista, ks Bartołd opowiadał wiernym cudowne historie wiary i miłości zwykłych ludzi. Ukazana wielka rozpacz i ból po stracie ukochanej córki kiedy matka pyta: “Gdzie był Bóg kiedy moje dziecko ginęło pod kołami samochodu?” to jednocześnie krzyk rozpaczy, ale i wyraz wiary. Doświadczony ksiądz do którego wołała cierpiąca matka odpowiedział: “Wierzę, że był tam z pani córką kiedy ginęła. wierzę w to.” Świadomość, że Bóg jest z nami zawsze, nawet podczas największego cierpienia musi pomóc w przejściu najtrudniejszych chwil.
Ksiądz Prałat pięknie opowiadał o sześcioletniej Kasi, która umierała na nowotwór. Ona wiedziała, że odchodzi i miała wiele pytań. Zapytała kiedyś Księdza czy gdy już przejdzie do drugiego świata to Pan Jezus tam będzie i razem z nią będzie zbierał kwiatki na zielonej łące. Kiedy usłyszała, że tak właśnie będzie powiedziała: “To ja wiem, że chcę tam iść.”Nie bała się już śmierci i rozstania. Mała dziewczynka dała prawdziwe świadectwo wiary i miłości do Boga.
Ksiądz Bartołd wspominał czasy kiedy ludzie się znali, przyjaźnili i pomagali sobie wzajemnie, kiedy istniały żywe relacje między sąsiadami, kiedy ludzie chcieli być razem. Często sytuacja wymuszała takie zachowania, ale jakie pozytywne one miały skutki. Gdy w kamienicy pojawiał się pierwszy telewizor sąsiedzi schodzili się, aby wspólnie oglądać ważne wydarzenia czy ulubiony serial. Kiedy piekąc ciasta na święta zabrakło cukru sąsiadka chętnie pożyczała. Ludzie mieli okazję do kontaktu, do wspólnych rozmów, wspólnego przeżywania. Dziś sąsiad nie wie kto mieszka tuż obok za ścianą, nie wie czy ma się dobrze czy nie zachorował czy mu czegoś nie potrzeba, bo nie chce wiedzieć, nie interesuje go to.
Może dlatego wielkie tragedie ludzi jednoczą, łączą, bo mogą wspólnie przeżywać wielkie emocje. A ludzie dzisiejszego świata są głodni wspólnoty, kontaktów z drugim człowiekiem, bycia razem. To zostało nam odebrane, zamienione na TV LCD na pół ściany, ekran laptopa i samochód z zaciemnionymi szybami. Taka izolacja, separacja, brak rodziny i kontaktów powodują najróżniejsze dewiacje i często prowadzi to do seryjnych zabójstw i samobójstw o czym niemal codziennie słyszymy z USA. To poczucie samotności buduje taką frustrację i tęsknotę, że człowiek zaczyna być zdolny do wszystkiego. Kiedyś jeden więzień powiedział, że samo ograniczenie wolności i izolacja, odebranie możliwości kontaktu z ludźmi i światem jest największą karą i jest najtrudniejsze, a nie brak materialnego komfortu życia.
Rekolekcjonista opowiedział historię starszego majora, którego co tydzień odwiedzał w domu samotnej starości. Któregoś razu, Ksiądz miał coś pilnego do załatwienia i zadzwonił do domu pana majora, aby odwołać spotkanie. Pani, która opiekowała się pensjonariuszami, wielce zawiedziona, powiedziała: “Czy ksiądz wie, że major cały tydzień czeka na to jedno spotkanie z księdzem? Że dla niego to będzie wielki dramat, że ksiądz nie przyjdzie? Wtedy ksiądz Bartołd uświadomił sobie jak bardzo człowiek może czekać na spotkanie z drugim człowiekiem, jak może czuć się samotny.
Inna wyciskająca z oczu łzy historia, opowiada o starszej pani, która czekała na swoje dzieci. W ubogim mieszkanku, skromnie, ale z wielką starannością nakryła stół, upiekła ciasto i czekała, w dniu swoich imienin. Ale oni nigdy nie przyjechali…
Samotność i izolacja od innych jest największą tragedią dla człowieka. Człowiek jest istotą niezwykle wysoko społeczną i takie normalne, ludzkie, bezpośrednie kontakty z innymi są mu tak potrzebne jak chleb i woda. W dzisiejszych czasach ludzie bardzo tęsknią do normalności. Zaczynają szukać tej normalności wokół siebie gdyż ‘postęp’ doprowadził do tego, iż bardzo trudno ją znaleźć.
Ludzie pozamykali się w osiedlach, oddzielili od innych żelazną bramą, ochroniarzem i kodami dostępu. Nawet ksiądz przybyły z wizytą, aby głosić Słowo Boże wejść nie może. Ludzie odseparowali się od innych i od samego Boga. Ksiądz Prałat wybudował w swojej parafii wymowną szopkę: wielkie osiedle, ochroniarz, żelazna brama, a przed bramą Matka Boża, Józef i Dzieciątko Jezus czekają, ale wejść nie mogą, bo nie mają kodu dostępu, drzwi zamknięte, a strażnik nie wpuszcza….
Ksiądz Bartołd analizował wspaniałą przypowieść o synu marnotrawnym. To nie postawa syna jest w tej historii tak niezwykła, ale postawa ojca, który tak kocha swojego syna, że gotów przyjąć go zawsze do siebie, bez względu na to co uczynił. Ksiądz przytoczył historię pewnego pana, który nadużywał alkoholu, nie chodził do kościoła, nie rozmawiał z księdzem, a jego zachowanie i stosunek do ludzi budziły wiele zastrzeżeń. A jednak tuż przed śmiercią nawrócił się, pojednał z Bogiem. Tak wielką miłością darzy nas Bóg, miłością bezwarunkową, bezkompromisową i bezgraniczną. Kiedy zdamy sobie z tego sprawę nie będziemy chcieli nigdy oddalić się od Boga..
Bóg jest z nami wszędzie i zawsze. Kiedy modlimy się zawsze nas wysłuchuje. Nie zawsze jednak daje nam to o co prosimy. On sam wie co dla nas jest najlepsze. A może osoba, która nagle umiera jest potrzebna u Jego boku w Niebie, może swoją rolę tu na ziemi już wypełniła. Każda strata jest bardzo bolesna, ale świadomość, że ukochana osoba jest już u boku Boga, a On sam będzie trzymał nas za rękę, abyśmy przeszli przez trudny okres żalu, bardzo pomaga w cierpieniu.
Pewna dziennikarka zapytała kiedyś Księdza Bartołda czy kościół jest tolerancyjny. Gdy odpowiedział, że nie jest ona bardzo się ucieszyła. Ksiądz jednak podkreślił, iż kościół jest Miłością. W kościele trzeba bliźniego kochać, a nie tolerować, a to wielka różnica.
Wymownym obrazem miłości do bliźniego i potrzeby wspólnego działania i pomagania sobie wzajemnie jest opowieść o piekle i Niebie. Zarówno w piekle jak i w Niebie przy suto zastawionych, wielkich stołach siedzieli ludzie. W piekle byli bardzo smutni, a w Niebie zadowoleni i szczęśliwi. Dlaczego? Otrzymali oni łyżki z bardzo długim trzonkiem. Ci w piekle nie mogli więc nic zjeść, bo łyżki nie dało się włożyć do ust, a więc byli głodni. Natomiast ci w Niebie karmili siebie wzajemnie tymi długimi łyżkami, byli syci i szczęśliwi. Tym właśnie różni się piekło od Nieba. J
Mam wielką nadzieję, że przytoczone tu rozważania Księdza Prałata Bogdana Bartołda oraz kilka moich dodatków wprowadzą wszystkich moich przyjaciół w świąteczny nastrój.
ŻYCZĘ WSZYSTKIM ZDROWYCH, SPOKOJNYCH, RODZINNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO.
Barbara Rode
foto: autorki / ks. prałat Bogdan Bartołd
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl