Unijne stanowiska dla asów „polskiej” polityki

0
0
0
/

Liderzy Platformy Obywatelskiej, którzy w żaden sposób nie mogą wyartykułować oczekiwań Polski wobec zagranicznych partnerów i zachowują wielkopoddańczą, służalczą wręcz postawę względem tych ostatnich, nie mają żadnego problemu z jasnym określeniem swoich personalnych oczekiwań.

 

Ledwo przebrzmiały echa pomysłu uczynienia z obecnego premiera Polski Donalda Tuska następcy José Manuela Barroso na stanowisku szefa Komisji Europejskiej, a już pojawiła się kolejna kandydatura  - tym razem Radosława Sikorskiego na stanowisko wysokiego przedstawiciela Unii Europejskiej do spraw zagranicznych, które zwolniła Catherine Ashton. Z punktu widzenia Tuska Sikorski jest „najbardziej naturalnym kandydatem”, ponieważ „Polska uzyskała tak poważny wpływ na politykę zagraniczną Unii, że tak zwany wysoki przedstawiciel też jest w zasięgu naszych zainteresowań”.

 

Media – i to nie tylko w Polsce – prześcigają się w komplementowaniu szefa polskiego MSZ, podkreślając, iż minister jest chwalony przede wszystkim za zaangażowanie w rozwiązanie konfliktu na Ukrainie. Wcześniej podobne „wyścigi” urządzali sobie zagraniczni politycy. Pytanie jednak, czy kandydatura ta zostanie wzięta na poważnie przez gremia decyzyjne pozostawia wiele wątpliwości.

 

Zarówno Tusk, jak i Sikorski są bardzo wygodni dla trzęsących UE Niemiec, ale... w Polsce. Obydwaj bowiem są zbyt słabymi graczami politycznymi, aby walczyć o interesy Berlina na forum unijnym. Nie ma żadnego powodu, dla którego siły kreujące wspólnotową scenę polityczną miałyby powierzać wspomniane stanowiska ludziom, którzy wprawdzie świetnie potrafią wykonywać rozkazy, jednak gorzej sprawa wygląda z podejmowaniem przez nich inicjatyw.

 

Jestem przekonana, że obserwując piarowsko-sondażowe manewry szumnie zwane przez media polityką rządu, niejeden z zagranicznych polityków kiwa z politowaniem głową. Wszyscy natomiast świetnie zdają sobie sprawę, iż powierzenie jakichkolwiek zadań obydwu panom będzie się równało kompromitacji, na co chyba eurokraci pozwolić sobie nie mogą, tym bardziej, że i tak znajdują się na mocno podkopanych pozycjach.

 

Po prawicowym szturmie w ostatnich wyborach do europarlamentu eurokraci nie mogą sobie pozwolić na żadne wpadki, co automatycznie wyklucza kandydatury i Tuska i Sikorskiego. Można podejrzewać, że obydwaj na osłodę łez otrzymają jakąś drobną rekompensatę. Donald Tusk mógłby na przykład objąć posadę doradcy KE do spraw propagandy. Natomiast dla Radosława Sikorskiego można byłoby stworzyć inne nowe stanowisko – odpowiedzialnego za wizerunek unii na portalach społecznościowych.

 

Anna Wiejak


© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną