„Demokraci” mordują dziennikarzy
W polskich mediach wydanie przez Rosjan "Białej Księgi" wydarzeń na kijowskim Majdanie zostało okrzyczane propagandą. Zajęte prowadzeniem jedynie słusznej polityki, jednym głosem gloryfikują ukraińską rewolucję i demonizują Rosję, tymczasem giną kolejni dziennikarze. Ostatnia ofiara – Włoch – z pewnością nie zakończy listy zabitych pracowników mediów, jako że konflikt na Ukrainie nabiera rozpędu.
Wbrew zapewnieniom Dawida Wildsteina, obwożonego po Majdanie niczym wielkanocny pączek i na każdym kroku lukrowanego, ukraińska rzeczywistość nie rysuje się tak jednoznacznie. Podział na "dobrych" Ukraińców i "złych" Rosjan jest nieuzasadniony, a przede wszystkim złudny, gdyż to właśnie ci „dobrzy” Ukraińcy dopuszczali się tortur na dziennikarzach i żaden z nich nie został pociągnięty przez „demokratyczne” władze do odpowiedzialności.
Lektura "Białej Księgi", obejmującej okres od listopada 2013 do marca 2014 r., tak bardzo obrzydzana Polakom przez mainstreamowe media, daje jednak do myślenia co do rzeczywistego charakteru rewolucji oraz ich przywódców. Rosjanie wskazują zatem na to, co dla środowisk Kresowian nie stanowi w zasadzie żadnej tajemnicy, że nieformalny jeszcze Prawy Sektor wykształcił się na Euromajdanie 26-27 listopada ubiegłego roku z banderowskiej Wszechukraińskiej Organizacji Tryzub, nie mniej radykalnych Patriotów Ukrainy, Ukraińskiego Zgromadzenia Narodowego, grupy Białego Młota oraz kibiców. To właśnie ci ludzie - przekonują Rosjanie - doprowadzili do zamieszek, nie zaś ukraińskie siły specjalne.
Czy rzeczywiście tak było, trudno dociec, gdyż strona rosyjska nie raz i nie dwa dała się złapać na kłamstwie, niemniej jednak wiele rzeczy, które zarzuca Majdanowi nastąpiło w blasku reporterskich fleszy, jak chociażby odarcie ze skóry pojmanego snajpera i jego dekapitacja, co pozwala mniemać, że metody rodem z OUN-UPA nadal nie tracą na aktualności.
18 lutego 2014 r., kiedy bojówki Prawego Sektora dokonały szturmu na budynek Partii Regionów w Kijowie, dwóch mężczyzn zostało przez nich zamordowanych: jeden został siłą zamknięty w piwnicy i uderzony "koktajlem Mołotowa" - zmarł w wyniku oparzeń i uduszenia, drugiemu roztrzaskano głowę i zrzucono go ze schodów. Znajdujące się w budynku kobiety zostały rozebrane do półnaga, na ich plecach wymalowano symbole i slogany "wolnościowe", a następnie wygnano na ulicę.
Zaledwie dzień później gubernator Wołynia a zarazem szef lokalnej administracji A. Baszkalenko został mocno pobity i publicznie torturowany w Łucku. Skutego kajdankami przykuto do lokalnej euromajdanowej sceny, gdzie kazano mu podpisać "dobrowolną" rezygnację. Po tym, jak odmówił, rzucono go na kolana, przy okazji rozbijając głowę o ziemię. Wszystko w ramach "demokratycznych metod przejmowania władzy". Wlano w niego 5 l wody, po czym z powrotem przykuto do sceny. Kiedy i to nie pomogło, poprowadzono w nieznanym kierunku.
Tego samego dnia, czyli 19 lutego, w pobliżu Korsunia Szewczenkowskiego (Czerkaski Region) kilka busów z pasażerami, którzy powracali na Krym z protestów przeciwko integracji z Unią Europejską na Placu św. Michała w Kijowie, zostało zatrzymanych przed barykadami ozdobionymi powiewającymi na wietrze flagami UPA. Wszystkie pojazdy zostały spalone, a ich pasażerowie gnani niczym bydło wokół pobojowiska.
Aktów przemocy, dokonywanych przez „demokratycznych” ultranacjonalistów było zdecydowanie więcej.
Autorzy „Białej Księgi” zwracają uwagę, iż Ukraińcy na Majdanie byli świetnie wyposażeni i uzbrojeni. Byli też dobrze wyszkoleni, co wynika z zeznań świadków. Po przejęciu władzy przez ludzi związanych z Majdanem zaczęli ginąć dziennikarze ośmielający się pisać na temat obecnych w rządzie w Kijowie neonazistowskich grup. Jeden nich, Aleksiej Kudiakow, został uprowadzony, wywieziony do lasu i torturowany. Podobny los spotkał wielu innych.
Karolina Maria Koter
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl