Profesor Zdzisław Krasnodębski na antenie Polskiego Radia 24 udzielił wywiadu w którym... postanowił wcielić się w rolę empaty i stawiając na miejscu naszego przeciwnika w postaci Komisji Europejskiej, a w zasadzie jej lidera "charyzmatycznego" i uczulonego na Polskę błazna Fransa Timmermansa.
Europoseł PiS skomentował fakt, że niemiecka minister została wezwana przez polskie MON, by wytłumaczyła się ze swoich słów, że "Należy wesprzeć zdrowy, demokratyczny opór młodego pokolenia". - Słusznie, ze była reakcja na słowa minister obrony Niemiec, ta wypowiedź to byłą faux pas. Pani minister nie bardzo wie jaka jest sytuacja w Polsce, powtarzała obiegowe opinie jakoby trzeba było by dbać o demokrację w Polsce - stwierdził prof. Krasnodębski.
Jednocześnie wziął w obronę... innego skrajnego polakożercę - Wydaje mi się, że potrzebne są 2-3 symboliczne gesty z naszej strony, musimy pozwolić Komisji Europejskiej, panu Timmermansowi wyjść z twarzą z tego konfliktu i tego zaułku ślepego, w którym się znalazł i sprawa zostanie zażegnana - stwierdził europoseł PiS.
Komentarz Prawego - Komisja Europejska może mniej, niż zapędzony do narożnika szczur ze wścieklizną. Szczur może ugryźć, a KE może "skoczyć tam gdzie pan może pana majstra w d... pocałować". Działania Timmermansa to podłe i z pełną premedytacją szarganie dobrego imienia Polski. Niech straci twarz do końca, może to go otrzeźwi. A pan profesor nie powinien iść drogą europosła PiS Ujazdowskiego, bo może skończyć tak samo.