Tydzień temu w Oleśnicy zamontowaliśmy banery przeciwko aborcji dokonywanej w oleśnickim szpitalu. W odpowiedzi na to, wicedyrektor szpitala, w wywiadzie do lokalnej gazety, zarzucił nam że pieniądze za bilbord powinniśmy przeznaczyć na chore dzieci. Tymczasem szpital przez półtora roku zarobił na zabijanych dzieciach ok. 47 250 zł (ok. 1350 zł za jedną aborcję)!
Oprócz tego stwierdził, że szpital musi wykonywać „wszystkie procedury przewidziane kontraktem z NFZ-tem”. Prawda jest jednak taka, że nie musi! Podobnie próbował tłumaczyć się dyrektor szpitala Pro Familia w Rzeszowie. Podkarpacki NFZ wyjaśnił na piśmie, iż szpital nie ma obowiązku wykonywać wszystkich procedur wskazanych w przepisach. O wykonywaniu lub o braku wykonywania odpowiednich procedur medycznych decyduje lekarz prowadzący.
A już szczytem absurdu jest tłumaczenie, iż „zabiegi” wykonują zgodnie z obecnym prawem, czym chcą ściągnąć z siebie odpowiedzialność za czyny. Przypomnijmy, że sąd nad zbrodniarzami niemieckimi w Norymberdze nie opierał się na artykułach jakiegoś kodeksu karnego, ale na przyrodzonym prawie moralnym, które brzmi: „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”.
Adam Brawata
Źródło: StopAborcji