Seria „Civilization” obejmuje popularne i uznane gry strategiczne, które w niecodzienny sposób przedstawiają historię. Zamiast bowiem wprowadzić grającego w realia konkretnej epoki sprawiają one, że musimy się zmierzyć z całym ciągiem sprzeczności oraz podejmować decyzje na tle surrealistycznych wręcz puzzli informacyjnych.
Przykład? Czołgi Ramzesa II mogą przypuścić atak na wojska Napoleona.Jednocześnie już na pierwszy rzut oka widać w grze elementy fikcyjne (rozgrywka)oraz edukacyjne (opisy budynków, religii).
Część 4 „Civilization” niemile zaskakuje. Choć „granie dyktaturami” w strategiach - zwłaszcza tych dziejących się w czasie II wojny światowej - nie jest niczym nowym, to twórcy "Civilization 4" uznali, że obecność Stalina i Mao Zedonga nie jest niczym zdrożnym, ale to Adolf Hitler nie pojawi się w ich grze. Dlaczego?
Zacznijmy od tego, że twórcy gry nie chcieli oczywiście urazić wyznawców żadnej religii (żadna nie jest faworyzowana). Być może dlatego nie umieszczono w grze Hitlera - by nie urazić Niemców, którzy są wyjątkowo "wrażliwi" na symbole III Rzeszy obecne w jakiejkolwiek grze wideo.
Wiąże się to także zapewne z tym, że w Stanach Zjednoczonych to Hitler jest postrzegany jako odrażające wcielenie zła absolutnego - do Stalina Amerykanie nie żywią tak silnej nienawiści. Na amerykańskich forach trwają nieustanne dyskusje, dlaczego w grze nie umieszczono Hitlera. Pisze się o jego zbrodniach, ale Stalina czy Zedonga mało kto potępia. Natomiast w biogramach umieszczonych w grze jest mowa o ich zbrodniach.
Od piątej (dopiero!) części w grze pojawia się Polska. Zastanawiam się, jaki skandal mógłby wybuchnąć gdyby przywódcą naszego narodu w grze został Bolesław Bierut. Tym bardziej, że w Polsce już miał miejsce przypadek, gdy pojawiły się głosy oburzenia na określenie Romana Dmowskiego ,,faszystowskim demagogiem" w grze "Hearts of Iron IV". To jednak temat na oddzielny felieton.