Dzieci z Korei Północnej w Polsce

0
0
0
/

Choć dziś Korea Północna jest przez nas postrzegana jako przykład okrutnej dyktatury, to w okresie PRL-u władze przedstawiały ją jako ,,bratni naród". Mało kto dziś pamięta, że w 1951 roku do Polski przybyło prawie 1500 dzieci z ogarniętej wojną ,,bratniej" Korei Północnej. Pierwsze dwieście dzieci trafiło najpierw do wsi Gołotczyzna zaś później do wsi Świder. Pozostałe trafiły do wsi Płakowice. Można dywagować, czy przybycie tych dzieci do Polski było bardziej wynikiem działań władz Polski czy nacisków Kim Ir Sena. Dość powiedzieć jednak, że mali Koreańczycy wytrwale uczyli się języka polskiego, a ze strony polskich opiekunów doświadczali ciepła oraz serdeczności. Jednocześnie dzieci były izolowane od ich polskich rówieśników, wyjątkiem był okres wakacji. Zarówno mali Koreańczycy, jak i ich opiekunowie mieszkali w wyjątkowo komfortowych warunkach o których wielu dorosłych w mogłoby tylko pomarzyć. Choć opiekunowie mieli zakaz przywiązywania się do dzieci, to często słychać było jak mali Koreańczycy zwracali się do nauczycieli po polsku ,,mamo" albo ,,tato". Niestety, w życie zarówno dzieci jak i opiekunów znów weszła polityka. W 1959 przybysze z Korei wrócili do swej ojczyzny. Dlaczego? Podobno Kim Ir Sen stwierdził, że Korea Północna podniosła się po zawierusze wojennej, a poza tym Polska za czasów Gomułki zaczęła odchodzić od ideałów komunizmu. Jeszcze przez jakiś czas młodzi Koreańczycy pisali listy do swych opiekunów. Z listów tych wyzierała miłość i tęsknota. Z czasem listy przestały docierać, prawdopodobnie w wyniku działań rządów jednego lub dwóch z państw. Tylko jedna Koreanka została w Polsce. Kim Ki Dok umarła na białaczkę w 1955 roku i spoczęła na polskim cmentarzu.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną