W tym całym zamieszaniu wokół awantury polsko-izraelskiej umknęła jedna ważna sprawa. Kilkakrotnie mówiła o niej prezes Stowarzyszenia Polskich Ofiar Obozów Koncentracyjnych Elżbieta Rybarska.
Próbowała również o tym mówić podczas debaty w sobotnim programie Studio Polska, ale jej wypowiedź nie zdołała się przebić w dyskusji nad ustawą IPN. Szkoda, bo dotyczy bardzo ważnej sprawy.
Otóż, jak co roku Stowarzyszenie przygotowywało się do obchodów 73 rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Przez dwa miesiące starali się o pięć zaproszeń. Bezskutecznie. Dostali jedynie trzy na całą Polskę. Nie mogli przynieść z sobą kwiatów, zapalić zniczy i rozwinąć biało-czerwonej flagi. Żadnych akcentów polskości. Pełna anonimowość. Co innego Żydzi, którzy mogli swobodnie demonstrować swoje emblematy.
Pomimo licznych zastrzeżeń, goście polscy zastosowali się do tych obostrzeń. Jedynie na krótko rozwinięto polską flagę przy polskojęzycznej tablicy. Potem, już na uroczystości, która zapisze się w historii skandalicznym wystąpieniem ambasador Izraela, osoby ze Stowarzyszenia na chwilę rozwinęły polską flagę, ale zaraz zostały skarcone. Jedna z pań siedzących obok skwitowała to słowami: „z takim czymś, to pod skocznią narciarską się stoi”. Prezes Rybarska wielokrotnie mówiła, że Polacy podczas uroczystości czuli się niemal intruzami.
Wpisuje się to dokładnie w politykę Muzeum Auschwitz, które niechętnie widzi na terenie obozu organizacje polskie. Jest to zgodne z polityką żydowską, która od lat chce zawłaszczyć obóz śmierci tylko dla siebie. Wygląda to tak, jakby w piekle oświęcimskim ginęli i cierpieli jedynie Żydzi. Trzeba pamiętać, że około 75 tys. ofiar nie było Żydami i oni również mają takie samo prawo do oddawania czci swoim bliskim pomordowanym w Auschwitz.
Dochodzi do paradoksalnych sytuacji, że na terenach polskich, naznaczonych polską krwią, czujemy się jak intruzi. Wystarczy zobaczyć gości zebranych na obchodach rocznicowych. Nieliczna grupka Polaków, a wokół społeczność żydowska. A taka sytuacja trwa już niestety od kilku lat. Niezbędne jest przywrócenie normalności, która niestety za dyrekcji Piotra Cywinskiego została zachwiana.
Z obozem Auschwitz związane są różne konflikty, a wydawało by się, że taki ogrom ludzkiego cierpienia powinien pogodzić potomków ofiar, a nie budować ciągle nowe niepokoje.
Warto przypomnieć sobie aferę z czasów rządów Jerzego Buzka, zaistniałą wokół oświęcimskich krzyży. Po Mszy św. w 1979 roku odprawianej przez Jana Pawła na terenie Oświęcimia, z ołtarza zabrano krzyż i postawiono go na Żwirowisku poza murem obozu. Wkrótce wokół tego krzyża zaczęły wyrastać inne, przynoszone przez ludzi. Ustawiano pamiątkowe tablice i figurki Matki Boskiej.
Dlaczego właśnie tam, na Żwirowisku? Otóż na tym terenie rozstrzelano 152 Polaków, więźniów politycznych. Oczywiście krzyże przeszkadzały Żydom, którzy rzekomo nie mogli się modlić w spokoju. Rozpętała się afera. Środowiska żydowskie zażądały usunięcia krzyży. Poparła je wówczas silna Unia Wolności. W ich obronę zaangażował się Kazimierz Świtoń, znany działacz opozycyjny. Zorganizował niezbyt mądrą prowokację, za którą trafił do więzienia. W końcu do tego doszło i to pod osłoną nocy w 1999 roku, że teren został otoczony przez policję i wojsko, a buldożery powyrywał z ziemi krzyże i tablice. Zawieźli je do zakonu w Harmężni i tam składowano na placu. Porzucone, w wielu wypadkach zdewastowane, leżały tam niczym na złomowisku.
Ale to jeszcze nie zadowoliło strony żydowskiej. Podczas wizyty papieża, rabin Joskowicz w rozmowie z Janem Pawłem wyraził nadzieję, że z tego terenu zniknie również ten papieski krzyż. „Proszę, aby Pan Papież dał wezwanie do swoich ludzi – mówił, wygrażając palcem przed papieżem – by także ten ostatni krzyż wyprowadzili z tego terenu”. Oburzające słowa skierowane do człowieka, który dążył do ekumenizmu i był wyjątkowo delikatny i empatyczny w kwestiach żydowskich.
Także zamieszanie wokół obozów zagłady miedzy Polakami a Żydami nie należy do rzadkości. Nigdy jednak nie przybrało tak oficjalnego konfliktu.
Najważniejsze teraz, aby prezydent jak najszybciej podpisał ustawę IPN. Trzeba konsekwentnie i zdecydowanie bronić swoich racji i nie pozwolić, aby w wolnym, suwerennym państwie ktoś obcy dyktował nam prawodawstwo.