Publikujemy poruszające i porażające świadectwo kobiety, która trafiła do wspólnoty wzorującej się na posłudze Toronto Blessing.
W wieku 25 lat wyjechałam na misję do Afryki, gdzie przeżyłam osobiste doświadczenie Boga. Od tamtego czasu zaczęli fascynować mnie ludzie świeccy, zaangażowani całym życiem w służbę Panu. W międzyczasie usłyszałam o miejscach na świecie, gdzie młodzi ludzie wielbią Boga 24h/dobę. Od tamtego momentu zaczęłam chłonąc wszystko, co było związane z życiem w Bożej Obecności. Chodziłam na spotkania wspólnoty katolickiej w Warszawie u Jezuitów, która wzorowała się na posłudze Toronto Blessing i była całkowicie była zafascynowana kościołem zielonoświątkowym Bethel Church (nauczaniem i manifestacjami, które tam miały miejsce – uzdrawianie, drgawki ciała jakby po porażeniu prądem itp.).
Później gdy wyjechałam do Anglii chodziłam na kurs do Szkoły Bethel Church, jeździłam też na konferencje z Randy Clark`iem i Heidi Baker - czołowymi liderami związanymi z Toronto Blessing i Bethel Church. Postrzegałam to wszystko, jako wielkie odkrycie duchowe i inny wymiar wiary, na który wkroczyłam.
Teraz, z perspektywy czasu widzę, że była to duchowość, która pod płaszczykiem szukania Pana Boga stwarzała atmosferę gonitwy za coraz to nowymi doznaniami duchowymi, emocjami, uniesieniami i cudami. Cięgle szukało się czegoś „więcej”. Celem tej duchowości nie był Darczyńca tylko Jego „dary”.
Ciąg dalszy świadectwa pod linkiem:
https://walczymyozyciewieczne.blogspot.com/2018/02/toronto-blessing-dokad-prowadzi-ta-droga.html
Fot. Pixabay
Tytuł pochodzi od Redakcji.