Jedna czaszka - dużo zamieszania

0
0
0
/

Paleoantropolodzy  mają to do siebie, że  odkrywając szkielety przedstawicieli homininów ochoczo nazywają swe znaleziska przełomowymi. W 2010 roku na przykład, paleoantropolog Lee Berger ogłosił, że odkrył poszukiwanego od dawna przodka rodzaju Homo. Australopithecus sediba łączył w sobie cechy australopiteków i późniejszych rodzajów gatunków homininów, więc Berger uznał, że jego odkrycie zapełni jedną z największych białych plam w paleoantropologii. Oczywiście podniosły się też głosy, że odkrycie Bergera jest ślepą uliczką zaś australopiteki z tego gatunku wymarły bezpotomnie. I tak oto dzisiaj okazuje się, że odkrycie Bergera nie dało odpowiedzi na pytanie, skąd wywodzi się rodzaj Homo -a jeśli już, to zaledwie przyczynek w postaci kolejnego "kandydata" do istniejącej już grupki. Podobnie rzecz ma się z ,,nowymi" gatunkami. Wspomniany już Lee Berger odkrył także kolejny (?) gatunek, Homo naledi. Jego kolega po fachu, Tim White wysunął jednak teorię, że ów gatunek to tak naprawdę wcześni przedstawiciele gatunku Homo erectus (pitekantropa). Przypomina to dyskusję ( bez końca - rzecz jasna) czy Homo ergaster to oddzielny gatunek, czy też afrykańska odmiana Homo erectus. No cóż,  status odkrywcy nowego gatunku  wypada lepiej  w opracowaniach i publikacjach naukowych. Oczywiście białe plamy w paleoantropologii pozostawiają też pole do popisu dla oszustów; do dziś bowiem wspomina się osławioną czaszkę z Piltdown. Jaka jest jej historia? W roku 1912 ogłoszono, że znaleziono pośrednie ogniwo między małpą a człowiekiem. Odkrywcą był Charles Dawson - archeolog amator. Jak sam przyznał, znaleziska dokonał we wsi Piltdown w angielskim hrabstwie East Sussex. Czaszka miała górną część jak u człowieka, jednak szczęka była identyczna z małpią. Początkowo czaszka była obiektem wielu dyskusji, za odkryciem Dawsona murem stanął m.in. Pierre Teilhard de Chardin - jezuita będący gorącym zwolennikiem pogodzenia teorii ewolucji z chrześcijaństwem. Z biegiem lat kolejne zjawiska archeologiczne zaczęły podawać znalezisko Dawsona w wątpliwość, w latach 30-tych minionego wieku  przestano interesować się czaszką, zaś w 1953 roku ostatecznie udowodniono fałszerstwo. Okazało się, że ,,postarzono" ludzką czaszkę chemikaliami i przyczepiono do niej szczękę małpy. Do dziś nie wiadomo, kto to zrobił, jednak najczęściej wskazuje się ,,odkrywcę", Charlesa Dawsona. Prawdy jednak być może nigdy nie poznamy. Tak oto,  kwestię frapującą uczonych, teologów i także zwykłego Kowalskiego obrócono w żart.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną