Przeglądając komentarze do moich artykułów spotkałem się zarówno z pochwałami, jak i krytyką. I choć nie jestem Stefanem Ossowieckim oraz nie mogę twierdzić że znam myśli wszystkich Czytelników to, być może, wielu z Państwa zastanawia się: ,,czemu te felietony są takie krótkie?". To powtarzająca się krytyka moich tekstów i rzeczywiście, ustępują one długością nie tylko ,,Iliadzie", ale też i innych felietonistów.
Zacznijmy jednak od tego, że zarówno szczere pochwały jak i merytoryczna krytyka są nie tylko potrzebne, ale i cieszą. Pokazują, że Czytelnicy są zaangażowani i czują potrzebę wyrażenia czy dany tekst spełnił ich oczekiwania.
Wracając jednak do kwestii długości tekstu i ewentualnie zbyt pobieżnego potraktowania tematu, to nie ukrywam, że moje teksty w zamyśle są krótkie, bowiem mają pozostawiać poczucie niedosytu.Dlaczego? Wszak nie jestem Paganinim klawiatury, a znacznie lepsi ode mnie pisali i z pewnością będą pisać na te tematy, które poruszam z pasją, z niepokojem czy ku przestrodze.
Po wtóre: zamiast pisać obszerne elaboraty staram się przedstawiać raczej ciekawostki, fakty mniej znane jak na przykład, ten o Wieży Niepodległości lub zupełnie spojrzenie na historię. Jeżeli Czytelnik po przeczytaniu felietonu pomyśli ,,Tego nie wiedziałem" lub ,,Ciekawe, muszę dowiedzieć się o tym więcej" to wówczas będę kontent.
Po trzecie: wreszcie nie zamierzam przepisywać artykułu z "National Geographic" o wyprawie Mallory'ego czy notki z Wikipedii, poświęconej serii Europa Universalis. Tworzenie długiego tekstu, który byłby tylko kompilacją tego, co opisano w innych źródłach były zamysłem wtórnym, mało oryginalnym. Wszak - jak rzekł Heraklit z Efezu, a zacytuję go z pokorą: "Nie wystarczy dużo wiedzieć, ażeby być mądrym.”
I choć jestem świadom, że tzw. ,hejt" zawsze może przejechać po moich felietonach jak Landkreuzer P. 1500 ,,Monster" (gdyby możliwości techniczne mu na to pozwalały), to jednak chyba czas, bym odniósł się do tego, dlaczego moje felietony na prawy.pl wyróżniają się jak neandertalczyk na tle grupy homo sapiens.
I solennie obiecuję, że w następnym felietonie historia nie będzie traktowana jako pretekst do żartów na poziomie misia Fozziego z ,,Muppetów".