Myśliciele prawosławni, chcąc ustalić co jest nauką chrześcijańską, chętnie sięgają do pisarzy wczesnochrześcijańskich, zwłaszcza do ojców Kościoła. W przypadku podejścia do filozofii teologów tych charakteryzują różne, skrajne postawy. Tertulian np. dał się poznać jako wróg filozofii greckiej, który przeciwstawiał ją Objawieniu. Św. Klemens Aleksandryjski stał na przeciwległym biegunie. Uważał, że filozofia jest dziełem opatrzności wprowadzającym w chrześcijaństwo, a Platon był wręcz natchniony.
Większość prezentowała jednak bardziej umiarkowane stanowisko. Ojcowie Kapadoccy (do których zalicza się św. Grzegorza z Nyssy, św. Grzegorza z Nazjanzu i św. Bazylego) sądzili, że filozofia grecka może być pożyteczna, ale nie można jej przyjmować bezkrytycznie. Należy dokonać w niej korekt, aby pogodzić ją z Objawieniem.
Takie ujęcie można nazwać rozsądnym, pragmatycznym, a przede wszystkim głęboko chrześcijańskim.
Jeśli filozofia jest dziełem rozumu, a rozum jest darem Boga, to nie można jej zanegować. Jednocześnie skoro myśl grecka powstała w kulturze pogańskiej, to z pewnością wkradły się do niej elementy irracjonalne, które należy odrzucić. Korzystanie z osiągnięć tej filozofii, powoływanie się na nią, korzystanie z jej metod mogło ponadto przekonać ludzi wykształconych, że chrześcijanie to nie są barbarzyńcy, a ich religia nie jest prymitywna.
Problemy ojców Kościoła w interpretacji filozofii
Praktyczne realizowanie tej polityki rodziło jednak pewne problemy związane z inkulturacją myśli pogańskiej. Co można z niej przyjąć by nie zniekształcić Objawienia? Gdzie leży bezpieczna granica, za którą zamiast wzbogacenia następuje poganizacja? W pierwszych wiekach zagadnienie to było szczególnie palące, bo sama doktryna Kościoła dopiero się kształtowała. Nie istniała jeszcze filozofia chrześcijańska sensu stricto. Trudno było więc uniknąć nadmiernego korzystania ze źródeł, które w istocie prezentowały przesłanie często odwrotne do chrześcijańskiego.
Patrząc z perspektywy historycznej trudno nie uznać, że autorzy wczesnochrześcijańscy, chociaż nieraz wybitni, nie ustrzegli się wielu pułapek. Słusznie wskazuje się na to, że ulegli zbytnio myśli platońskiej, przez co postawili zbytni nacisk na spirytualizm, akcentując to co duchowe i nie doceniając cielesności.
W pierwszej chwili może zaskakiwać, że tak dużo czerpano od Platona. Był on orfikiem, a więc przedstawicielem religii starożytnych elit, która wierzyła, że ludzie są bogami, którzy za pradawne winy, zostali wtrąceni w ciała. Dzięki odpowiednim zabiegom i całemu cyklowi wcieleń (doktryna reinkarnacji), mogą uwolnić się od swojej cielesności. Była to koncepcja, która dla chrześcijan powinna się jawić jako wprost satanistyczna.
Po większym zastanowieniu jest to zrozumiałe. Ojcowie Kościoła odrzucili stanowczo nauki o preegzystencji dusz, reinkarnacji i boskiej naturze człowieka. Zostały im wówczas platońskie argumenty za nieśmiertelnością duszy ludzkiej, czy choćby pogląd, że istnieje niematerialny świat, który jest ważniejszy od tego, na którym się rodzimy. Bazując na tym, myśliciele wczesnochrześcijańscy mogli wykorzystać popularność Platona do tego, by przekonywać do słuszności chrześcijańskiego Objawienia.
Skutek uboczny: spirytualizacja w podejściu do człowieka
Niestety, chociaż ojcowie Kościoła odrzucili orfickie dogmaty, to jednak pozostawali pod silnym wpływem myśli, która pojmowała człowieka jako czystego ducha. Jean-Claude Larchet, teolog prawosławny, zauważył że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa dominował pogląd, że życie seksualne jest wynikiem grzechu pierworodnego. Ludzie w raju mieli żyć w dziewictwie i rozmnażać się jak aniołowie (cokolwiek to znaczy). Pogląd ten wyznawali chociażby: Grzegorz z Nyssy, Cyryl Jerozolimski, Atanazy Aleksandryjski, Jan Damasceński, czy Maksym Wyznawca. Wśród autorów są święci, ojcowie i doktorzy Kościoła, a więc ludzie uznani za największe autorytety. Mimo to nie ustrzegli się oni pewnej naleciałości pogańskiej, która to, co ludzkie kazała im identyfikować z tym, co grzeszne. Innym dowodem ulegania tej spirytualizacji było pojmowanie małżeństwa. Larchet podkreślił, że większość ojców Kościoła jako cel główny małżeństwa wskazywała „uśmierzanie pożądliwości”. Skoro bowiem seksualność jest wynikiem grzechu, to małżeństwo służy głównie do zaspokajania wybujałej żądzy.
Katolicy wobec wpływów platońskich
Na katolickim Zachodzie wpływy platońskie, chociaż silnie obecne, były z czasem coraz bardziej ograniczane. Kształt średniowiecznej scholastyki został wyznaczony przez Boecjusza, nazywanego Ostatnim Rzymianinem i Pierwszym Scholastykiem. Chociaż Boecjusz tłumaczył dzieła Platona i czerpał od niego, przekładał również dzieła Arystotelesa, kładł nacisk na to, co empiryczne i w ten sposób osłabiał podejście spirytualistyczne. Proces ten znacznie przyspieszył w XIII w. za sprawą św. Alberta Wielkiego i św. Tomasza z Akwinu, którzy odkryli wielkość myśli arystotelesowskiej i położyli na nią nacisk. Wraz ze św. Tomaszem arystotelizm stał się podstawową filozofią wykorzystywaną przez teologów katolickich. Było to ważne, bo arystotelizm był oparty na empiryzmie.
Św. Tomasz wychodząc z tego punktu, śledził przejawy spirytualizmu i je piętnował. Przeciwstawił się więc choćby wspomnianym ojcom Kościoła (choć w średniowieczu raczej tego nie czyniono), stając na stanowisku, że seksualność jest czymś naturalnym i dobrym. Adam i Ewa prowadziliby więc życie seksualne, nawet gdyby nie zgrzeszyli.
Prawosławni wobec wpływów platońskich
Myśl Arystotelesa częściowo była znana i przyswojona przez autorów wczesnochrześcijańskich. Korzystali z niej również teolodzy prawosławni. Z czasem zaczęła być ona jednak przez nich kojarzona ze św. Tomaszem, ze scholastyką i z katolicyzmem, co prowadziło do jej odrzucania. Boecjusz, jako autor zachodni nigdy nie zadomowił się na Wschodzie. Nie nastąpiło w związku z tym również zdystansowanie się do pewnego spirytualizmu obecnego u ojców Kościoła.
Łukasz Leonkiewicz, prawosławny duchowny, w swoim tekście „Wybrani ojcowie Kościoła wobec myśli starożytnej” jest innego zdania (ELPIS (16)2014, s. 75-86). Uważa bowiem, że Grzegorz Palamas, nazywany przez prawosławnych „Ostatnim Ojcem Kościoła” (chociaż żył w XIV w.), był zasadniczo bardzo krytyczny wobec filozofii greckiej, ale bliski miał mu być Arystoteles, z którym jednak również wielokrotnie polemizował.
Opinia ta nie zmienia jednak faktu, że teologia Palamasa jest na wskroś neoplatońska, czerpiąc od Plotyna, największego kontynuatora Platona, który żył w III w. w Rzymie. Same używane przez niego pojęcia, jak „światłość Boża”, czy „energie” mają takie pochodzenie. Poza tym wyraził on swoje poglądy w dziele „Triady”, którego koncepcja przypomina „Enneady” Plotyna (złożone z trzech triad). Palamas podkreśla, że wszystko jest przenikane przez Boże energie, a także broni hezychazmu, która umożliwiał bezpośrednie zobaczenie Boga w tym życiu. Było to możliwe jedynie dzięki przyjęciu spirytualistycznej wizji człowieka, który jest pojmowany przede wszystkim jako duch.
Podsumowanie
W prawosławiu doszło do przyjęcia spirytualistycznej koncepcji człowieka. Chociaż werbalnie podkreśla się że człowieka stanowi dusza i ciało, to jednak w praktyce cielesność jest traktowana z dużym dystansem, a w teologii prawosławnej traktuje się często ludzi, jakby byli czystymi duchami. Znamienne jest, że prawosławni zawsze stosowali bardzo surową ascezę (większość dni w roku prawosławnym jest postna), co może być przejawem tej spirytualizacji (ciało obce człowiekowi należy umartwić). O ile arystotelizm stanowił przez wieki fundament dla katolickich teologów, o tyle dla prawosławnych myślicieli był nim neoplatonizm, który oparty jest na panteizmie. Stąd w teologii prawosławnej (także u Palamasa) można dostrzec przynajmniej podobieństwa do panteizmu.