W kręgu popkultury: Mniejsza skala - większy realizm?

0
0
0
/

W ostatnim felietonie poświęconym serii, która jest sama w sobie przecież  to istny temat-rzeka  zapowiadałem swoisty aneks  do drugiej części gry "Medieval 2".  Wyprzedzając pytania P.T. Czytelników odpowiem: na to przyjdzie jeszcze czas, tymczasem zamierzam skupić się na grze " Napoleon: Total War", bezpośredniej kontynuacji gry "Empire: Total War". Tym razem jednak zamiast roztoczyć panoramę epoki, twórcy skupili się na jednej postaci - Napoleonie. Jako "przystawkę" otrzymujemy jego kampanię we Włoszech, później w Egipcie, a na końcu tej niezwykłej uczty - "danie główne" - jego podboje w Europie. Możemy też zagrać jako wrogowie Napoleona - Wielka Brytania, Rosja, Austria i Prusy. Tu znów twórcy uzmysławiają, że to Mały Kapral jest centrum wydarzeń - jako koalicja tych państw musimy powstrzymać ekspansję Francji lub nawet podbić ją całą. W grze pojawiły się dwie ciekawe opcje: możliwość wyzwalania państw i wyniszczenie. Wyzwalając państwa (na przykład Polskę) ustanawiamy jednocześnie protektorat, który przekazuje nam część swoich dochodów i kilka oddziałów tuż po wyzwoleniu. Oczywiście, protektorat możemy ustanowić tylko tam, gdzie istnieją tendencje niepodległościowe, nie w dowolnie wybranej przez siebie prowincji. Ponieważ w czasie wojny w 1812 roku Napoleona pobił między innymi Generał Mróz, tak i w grze występuje problem wyniszczenia naszych wojsk zimą. Jeżeli bowiem nie stacjonują jako garnizon w jakiejś miejscowości, tylko są w terenie a nadejdzie zima, nasi żołnierze zaczną umierać lub dezerterować. Oto kilka zalet gry w kontekście historycznym: jej  akcja usytuowana jest w krótszym przedziale czasowym, toteż można skupić się na konkretnych wydarzeniach, czyli kampaniach Napoleona. W grze pojawiają się też autentyczni dowódcy znani z kart podręczników wraz z notami biograficznymi. Poza tym - jak zazwyczaj: opisy technologii, budynków, jednostek wojskowych. Przejdźmy teraz do błędów. Dziwi to, że nie możemy oswobodzić na przykład Czech ani Ukrainy. O ile niestłumiony bunt w Wielkopolsce prowadzi do powstania Polski, o tyle niepokoje na terenie Czech prowadzą tylko do powstania armii buntowników, która nigdy nie stworzy państwa. Pasjonata boli też widok  fikcyjnego Budapesztu kilkadziesiąt lat przed jego powstaniem. Ogólnie jednak jest znacznie lepiej niż w na przykład "Rome". Czyżby ta seria i historia zaczęły się dogadywać?

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną