Dzień niemieckich tchórzy
Decyzją władz w Berlinie 20 czerwca będzie w Niemczech obchodzony jako Dzień Pamięci o Wypędzonych. Znamienne, że kanclerz Angela Merkel ugięła się pod żądaniami Eriki Steinbach akurat tuż przed 75. rocznicą wybuchu II wojny światowej.
O przypadku mowy być tu nie może, podobnie zresztą jak i w kwestii systematycznego fałszowania przez stronę niemiecką historii w celu zrzucenia odium winy za niemieckie zbrodnie na Polaków. Dzieje się to od dawna i w zasadzie bez większych protestów polskich władz. Ani Radosław Sikorski, ani będący - przynajmniej pozornie - w dobrej komitywie z Merkel Donald Tusk nie zareagowali na ten ewidentnie antypolski akt naszego zachodniego partnera.
Minister Spraw Wewnętrznych Niemiec, Thomas de Maiziere, uzasadniał decyzję rządu przekonując, że "ucieczki i wypędzenia są częścią europejskiej historii i że dotknęły one również miliony Niemców, którzy musieli opuścić swoje ojczyste tereny, głównie tereny obecnej Polski". O tym, dlaczego musieli je opuścić i że stało się to wskutek obawy odwetu ze strony Polaków, którym w sposób bestialski pomordowali bliskich, szef resortu spraw wewnętrznych Niemiec już się nie zająknął.
Co ciekawe, w tę wprowadzającą fałsz i zamęt retorykę o "wypędzeniach" wpisały się również polskojęzyczne media. Tymczasem należy z całą mocą podkreślić, iż nikt tych Niemców z terenów polskich nie wyrzucał - sami uciekali gnani panicznym strachem o własne życie. Świetnie zdawali sobie sprawę z bezmiaru męki, jaki zadali polskiemu narodowi i byli gotowi na wszystko, aby tylko nie ponieść tego konsekwencji.
Obecnie te Niemcy, które oficjalnie odcięły się od spuścizny III Rzeszy, upamiętniają związane z nią wydarzenia specjalnym świętem - jest to co najmniej niepokojące i powinno stanowić asumpt do głębszej dyskusji na temat rzeczywistego charakteru polsko-niemieckiego "dialogu", "partnerstwa" i "współpracy".
Karolina Maria Koter
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl