Amerykańscy eksperci: to CIA i NATO stworzyły ISIL

0
0
0
/

W szeregach islamistów z ISIL na terenie Iraku i Syrii są setki amerykańskich żołnierzy lub agentów CIA - informuje Don DeBar, amerykański komentator polityczny. Z oficjalnych danych wynika, iż po stronie islamskich radykałów walczy ich około trzystu. Zarówno DeBar, jak i wielu innych amerykańskich ekspertów uważa, że za powstaniem ISIL stoją CIA oraz - paradoksalnie - NATO. Istnieją zresztą na to dowody.

 

Z wypowiedzi wysokich rangą amerykańskich urzędników wynika, że rząd Stanów Zjednoczonych namierza i zbiera informacje na temat amerykańskich bojówkarzy, którzy mogliby powrócić do kraju i dokonywać aktów terroru, korzystając z umiejętności, jakie zdobyli w Iraku czy Syrii. Don DeBar nie wierzy jednak w te tłumaczenia. Jego zdaniem całe ISIL to "wytwór amerykańskiego wywiadu". - To komórka terrorystyczna, która została zorganizowana przez Stany Zjednoczone w celu zdestabilizowania Syrii a być może także innych krajów - oni nawet stanowią zagrożenie dla Arabii Saudyjskiej - ocenił w wywiadzie dla irańskiej stacji telewizyjnej PressTV. W tym miejscu warto podkreślić, że to rząd w Rijadzie zaopatruje formacje ISIL w broń.

 

- Uważam, że Amerykanie zaciągnęli się do tych jednostek nie tylko za wiedzą swojego rządu, ale na jego wyraźne polecenie - dodał. - Jeżeli przyjrzymy się uważnie skutkom każdej podejmowanej przez nich akcji, są to dokładnie te cele, które chciałaby osiągnąć amerykańska administracja, co zresztą nie raz już deklarowała, jednakże nie znalazła poparcia ze strony Rady ds Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych, ponieważ naruszałoby to suwerenność i integralność takich państw jak Irak czy Syria, poza tym nie byłaby w stanie podjąć działań, które pogwałcałyby dopiero co przyjętą przez Izbę Reprezentantów rezolucję, zabraniającą prezydentowi USA angażowania kraju w konflikty bez specjalnego pozwolenia ze strony Kongresu - tłumaczył.

 

- Nie jest zatem niczym dla mnie zaskakującym, że są w ich oddziałach Amerykanie. Stanowiłoby dla mnie niespodziankę, gdyby oni wszyscy byli naiwnymi, bezrobotnymi dzieciakami, wplątanymi w walkę z całym jej obłędem. Za to wcale nie zdziwiłbym się, jeżeli mielibyśmy tam do czynienia ze świetnie wyszkolonymi jednostkami, dowodzonymi i kontrolowanymi bezpośrednio przez ludzi zatrudnionych w Pentagonie lub Langley - stwierdził.

 

Podobnego zdania jest Webster Griffin Tarpley, waszyngtoński historyk i analityk, który posuwa się jednak o krok dalej, twierdząc, że za stworzeniem ISIL stało NATO jako organizacja, w tym w szczególności USA, Francja i Wielka Brytania. Zwrócił uwagę, że członkowie tej formacji zostali wyszkoleni w bazach NATO w Jordanii. - Pieniądze przychodzą z Arabii Saudyjskiej. Głównym sponsorem jest książę Abdul Rahman al-Faisal, skądinąd brat Sauda Al-Faisala, ministra spraw zagranicznych, również brata księcia Turki, byłego ambasadora USA w tym kraju - przypomniał Tarpley.

 

- Ludzie tworzący tę grupę zostali przywiezieni tu z Libii pod koniec 2011 roku. Obawiam się, że jedną z głównych ról odgrywał w tej sprawie ambasador w Benghazi [John Christopher - przyp. red.] Stevens [ambasador zginął wkrótce potem w niejasnych okolicznościach, podczas tajemniczego ataku na konsulat w Benghazi - przyp. red.]. Przewieźli ich do Turcji, a następnie przerzucili do północnej Syrii. To doskonale znana grupa fanatyków, której członkowie zaczynali jako bezrobotni ludzie bez perspektyw, a teraz otrzymali takie zajęcie jak to - podsumował.

 

Jednym z dowodów na udział Amerykanów w tworzeniu ISIL (wcześniej ISIS) jest opublikowane przez Thierry'ego Meyssana (francuskiego analityka) zdjęcie [publikujemy je za portalem organizacji Sieć Woltera], na którym były kandydat Republikanów na prezydenta USA John McCain, będący jednym z najwyższych rangą członków Narodowej Donacji dla Demokracji, prowadzonej przez Międzynarodowy Instytut Republikański prowadzi strategiczne konsultacje z generałem Salimem Idrisem z prozachodniej tak zwanej Armii Wolnej Syrii.

- Na zdjęciu siedzi ten człowiek - Tarpley w rozmowie z reporterem PressTV wskazał na jedną z postaci - któremu musimy dać trzy imiona, w tym czasie bowiem nazywał się al-Badri, następnie zmienił imię na Baghdadi (wówczas stanął na czele ISIS), a obecnie każe się zwać Kalifem Ibrahimem. Zresztą mniejsza o to. W chwili, kiedy robiono tę fotografię - jej autorem jest fotograf z Armii Wolnej Syrii, który uwiecznił ten niewątpliwie doniosły dla islamistów moment - kiedy McCain siedział z nim twarzą w twarz, ten człowiek był już poszukiwany przez Stany Zjednoczone za terroryzm i mordy, jakich się dopuszczał. Wyznaczono nawet za niego 250 tys. dol. nagrody. Jest on zresztą członkiem Al-Kaidy - poinformował. W jego ocenie arabski legion na usługach CIA jest rządowi w Waszyngtonie potrzebny, aby szachować Rosję, jak miało to zresztą miejsce w okresie Związku Sowieckiego.

 

Kolejny dowód, na który warto zwrócić uwagę, to postawa Turcji, otwierającej swoje granice dla transportów z zaopatrzeniem dla ISIL. Turcja - jakby na to nie patrzeć - jest sojusznikiem Stanów Zjednoczonych i członkiem NATO (od 1952 r.) i wydaje się wątpliwe, aby uczyniła jakikolwiek krok wbrew swojemu USA czy samego sojuszu. Zresztą armia turecka jest szóstą do wielkości na świecie, a drugą co do wielkości wśród krajów należących do Paktu Północnoatlantyckiego, dlaczego zatem nie wkroczy na zajęte przez islamistów terytoria i nie położy kresu rzezi niewinnych ludzi?

 

Stany Zjednoczone już nie jeden raz usiłowały zdestabilizować Syrię i wiele wskazuje na to, że tym razem udało się to zrobić skutecznie. ISIL kontroluje obecnie większą część północnych terytoriów tego kraju.

 

Anna Wiejak

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną