Morderstwa z "miłości"

0
0
0
/

Nie, nie, pod tym tytułem nie kryje się żadne love story z wątkiem kryminalnym w tle. Ten tytuł obrazuje tok myślenia kobiet o proaborcyjnych poglądach. W serii publikacji w GW starano się ostatnio dowieść, że niezłomne feministki kierują się wysoką dozą empatii , a ich aborcje podyktowane są głębokim miłosierdziem. No bo po co „coś” chorego ma żyć. Trzeba nie dopuścić, aby się zygota czy płód męczył. Trzeba to zgładzić i skrócić cierpienie. Taki jest tok myśli kobiet, które nie chcą ograniczenia aborcji i chcą zabijać chore dzieci. To, że takie dziecko podczas zabiegu eugenicznego skazują na wielkie cierpienie, ich zupełnie nie obchodzi. Tego nie widzą i nie chcą o tym myśleć. Życie jest dla nich pasmem radości i nieposkromionego hedonizmu. Nie ma w nim miejsca na cierpienie. Tylko kto tym bezrefleksyjnym osobnikom zagwarantuje, że nie będą cierpieć, nie będą chorować i same kiedyś nie będą wymagały pomocy. One radośnie żyją tu i teraz, nie myśląc, co przyniesie przyszłość. Życie traktują, jak zakupy w hipermarkecie. Biorą z półki to, co im jest potrzebne. Cierpienia, choroby nikt nie chce kupić, a mimo to przychodzi do nas niespodziewanie i zmienia nasz dotychczasowy świat. Ale do tego trzeba dojrzeć, a uczestniczki „czarnych protestów” nie kwapią się do tego. W piątek po raz kolejny wyległy na ulice miast i wrzaskami, nachalnymi transparentami i wulgarnymi hasłami starały się przekonać społeczeństwo do swoich racji. W apoteozie zabijania uczestniczyły całe rodziny: matki z malutkimi dziećmi w wózkach, albo ciągnące za rączki kilkuletnie latorośle. W wielu wypadkach towarzyszył im pohukujący dziarsko partner. Zero refleksji, zero empatii. Same będące matkami, domagają się śmierci dla nienarodzonych chorych dzieci. I w to wszystko wciągają swoje potomstwo. Prawdziwe Himalaje hipokryzji. - Nie mogłabym żyć, gdybym miała świadomość, że urodzę takie „coś” chore i kalekie – mówi z przekonaniem dobrze odżywiona młoda dziewczyna. - Niech nikt nie stara się nam wmówić, że zygota to człowiek – wtóruje jej inna – Mój brzuch. Mój wybór – wrzeszczy do kamery. W dzisiejszych czasach kobiety dysponują dostateczną wiedzą, która pozwala im zrozumieć, czym jest aborcja i na jakie cierpienia skazują swoje dziecko, decydując się na przerwanie ciąży. Ten, kto się tym interesuje, mają wiedzę, na temat tego, czym jest zygota, i że nie jest to tylko zlepek komórek. W wypadku eugeniki chorych dzieci mamy do czynienia z ukształtowanym dzieckiem. Badania pozwalające stwierdzić uszkodzenie dziecka przeprowadzane są w piątym miesiącu. I wtedy dopiero można dowiedzieć się, jakiego rodzaju są uszkodzenia i jakie mogą być rokowania w dalszym życiu dziecka. Najwięcej przeprowadzanych jest zabiegów wśród dzieci z wykrytym zespołem Downa. Statystyki na Zachodzie pokazują, że dzieci żyjące z tą chorobą to wyjątek. Jeszcze trochę czasu, a zespół Downa będzie nieobecny. I nie oznacza to, że został pokonany, ale że nie dopuszcza się do urodzeń dzieci dotkniętych tą chorobą. U nas również idziemy w tym kierunku. Coraz mniej dzieci rodzi się z zespołem Downa. ]Po prostu, niewygodne osobniki niczym w starożytnej Sparcie zrzuca się ze skały. Tą skałą jest gabinet ginekologiczny oferujący rozczłonkowywanie ciałka dziecka lub inną drakońską metodę. Zastanawiam się, dlaczego kobiety biorące udział w czarnych protestach są tak głupie i reprezentują wyjątkowo prymitywny sposób myślenia. Dlaczego pozwoliły, aby reprezentujące je feministki ich atrybuty kobiecości sprowadzały jedynie do fizjologii rodem z koszarów. Dziwne, że tym nie czują się upokorzone. Prekursorem „czarnego piątku” była kilka dni wcześniej manifestacja studentów i studentek z UW. Grupa młodych ludzi w marszu pod Ministerstwo Zdrowia zahaczyła o Kurię na Miodowej. Wrzeszcząca i piszcząca młodzież wdarła się na dziedziniec i tam wznosząc ordynarne hasła, położyła się przy wejściu. Szkoda, że mróz ich nie otrzeźwił i dopiero interwencja policji przywołała młodzież akademicką do porządku. No cóż, kiedyś młodzież z Uniwersytetu Warszawskiego demonstrowała w obroni spektaklu „Dziady” Mickiewicza. Teraz w obronie fałszywie pojętej wolności obraża kler i stacza boje na śnieżki z policjantami. A tak na marginesie „czarnego piątku”, po raz kolejny demonstranci blokowali ulice Warszawy w godzinach powrotu ludzi z pracy. Zmusili, aby tramwaje zatrzymały się i kobiety objuczone torbami z zakupami szły do domów kilka przystanków na piechotę. A wszystko w imię szeroko pojętej solidarności kobiecej.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną