Wybory na Węgrzech: euroelity dostają gęsiej skórki

0
0
0
/

Ach jak europejskiemu lewactwu nie pasuje zwycięstwo wyborcze Orbana i konserwatywnego Fideszu. Jakie rozlega się skomlenie na zmianę z powarkiwaniem, a nawet groźbami o ukaranie węgierskiej demokracji. Bo przecież demokracja byłaby na Węgrzech dopiero wtedy, gdyby zwyciężyły brukselskie pieszczochy. Ach, jaki powstał popłoch na wieść, że rządząca na Węgrzech koalicja Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej otrzymała w wyborach 48. 51 proc. poparcia i może mieć szansę na większość konstytucyjną w parlamencie. Toż to faszyzm czystej wody! Zwycięstwo Orbana dla lewactwa nie mogło być zaskoczeniem, ale zszokowała je wyższa niż się spodziewano wygrana, 70 procentowa frekwencja wyborcza, i szturm na lokale wyborcze, jaki pod wieczór zafundowali studenci. Europejskie media nie mogą się nadziwić, że ludzie tak licznie stali w kolejkach i głosowali na Orbana, sprawiając, że po raz kolejny stanie na czele rządu. Mimo że –jak podkreślają - na Węgrzech jest bieda i młodzi emigrują, bo płace w tym kraju to ¼ stawek Zachodu. No tak, lewactwo nie wie, że nie samym tylko chlebem człowiek żyje. Nie wie też co to ojczyzna, nie umie jej cenić, bo marzy mu się jedna, ponadnarodowa Europa z jednym europejskim rządem. Gdy się przyjrzeć opiniom zachodniego establishmentu, to kracze on o faszyzmie nacjonalizmie, wygranej Orbana na rozhuśtanych antyimigranckich nastrojach, pojawiają się głosy o konieczności zbojkotowania Węgier a nawet wykluczenia z Europejskiej Wspólnoty. Skąd my to znamy? Przecież taka sama była histeria po zwycięstwie Trumpa, PiS i skrajnej prawicy w Austrii. Sebastana Kurza też chciano zbojkotować, bo dobrał sobie jako koalicjantów „faszystów”. A przecież ostatnio jeszcze doszły Włochy, które wybrały eurosceptyczne partie, wkurzone że najważniejsze decyzje dotyczące tego kraju zapadają nie w Rzymie, lecz w Brukseli, w wąskim gronie niedemokratycznie namaszczonych eurokratów. O tym, że z tego unijnego raju dała już dyla Wielka Brytania, nie wspomnę. Zmiany w Unii Europejskiej nabierają przyspieszenia, mogą zmienić kierunek zaplanowany przez tych, którym się wydaje, że pod płaszczykiem demokracji są władcami Europy. Ochoczo i skrupulatnie betonowali scenę polityczną, dążąc do umocnienia pozycji lewicowego establishmentu i właśnie na naszych oczach padają ofiarą własnej broni. Europa staje się niesterowna. A przecież tym elitom ani im w głowie zrozumienie racji innych krajów, bo eurokraci stanowią przecież ideologiczny beton. Głos Orbana o tym, że "UE nie jest w Brukseli", "UE jest w Berlinie, w Budapeszcie, w Warszawie, w Pradze, w Bukareszcie. Jest zespołem narodowych stolic. " - nie może się podobać tym, którzy dotąd narzucali jedynie słuszne racje, piętnując inne myślenie o wspólnocie Europy. Już głos krytyczny wydała w kwestii wyborów Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, zarzucając nierówne traktowanie partii podczas kampanii wyborczej. Obserwatorzy OBWE mają zastrzeżenia do kampanii prowadzonej przez Fidesz, uważając iż pokrywała się z akacjami prowadzonym przez rząd. Wskazywano na plakaty przedstawiające imigrantów opatrzone napisem STOP. Była to akcja firmowana przez rząd, ale wpisywała się, zdaniem OBWE, w program wyborczy partii Orbana. Rzecznik Fideszu natychmiast odparował, że OBWE przekroczyło swoje uprawnienia, bo jedną z naczelnych zasad OBWE jest "nieingerencja w sprawy wewnętrzne" członków tej organizacji. Do OBWE należą Rosja, Tadżykistan, Kirgistan, Białoruś, Mongolia itd. Nie było słychać zastrzeżeń tego coraz bardziej wątpliwego gremium co do sposobu przeprowadzania wyborów w tych krajach. Minister spraw zagranicznych Luksemburga Jean Asselborn nawołuje do sprzeciwu wobec Viktora Orbána po wyborach na Węgrzech. Twierdzi, że UE musi przeciwstawić się "dekompozycji wartości ", bo to, co proponuje Orban określa rakiem niszczącym europejskie wartości. "Orbán i spółka nie są przykładami dla UE naszych dzieci" – stwierdził główny dyplomata Luksemburga. Wyraził też zaniepokojenie, że po Węgrzech i Polsce kolejne państwa w Europie Środkowej i Wschodniej, a nawet duży kraj założycielski UE (Włochy) będą w przyszłości "czerpać przyjemność z dekompozycji unijnych wartości". O jakich wartościach myśli ten dwulicowy człowiek, bo jednocześnie przemilcza rujnowanie unijnych standardów przez jego kraj, stosujący podatkowe machlojki w ramach stworzonego w Luksemburgu raju podatkowego. Daje swoim obywatelom bogactwo kosztem innych państw UE, poprzez wątpliwe prawa finansowe. Krytyczną opinię o Orbanie zawarł Asselborn w artykule w „Die Welt’, a wśród internautów zawrzało. „Pan Orbán został demokratycznie wybrany, podobnie jak Trump lub AfD. Teraz wzywają do bojkotu, ponieważ wynik im nie pasuje. Wymyślają więc historie o „wartościach , które są niczym rak” i muszą być zlikwidowane. To jest nie tylko niedemokratyczne, ale po prostu haniebne”. Rozdźwięk między zwykłymi obywatelami Unii, a jej establishmentem jest coraz bardziej widoczny. Przyszłoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego na pewno wymiotą tych zadufanych w sobie eurobożków, zamkniętych w wieżach z kości słoniowej. Gdy zachodni dziennikarze i politycy podnoszą w mediach lament wołając : ”Biedne Węgry, biedna Europa”, internauci są wynikami wyborów zachwyceni: „Węgry i Austria są nosicielami nadziei dla Europy, w której warto ponownie żyć. Nikt nie może robić polityki wbrew woli społeczeństwa na dłuższą metę. Nasza lewicowo-liberalna elita zaczyna dostawać ze strachu gęsiej skórki”. Elity i zwykli ludzie. Dwa światy obok siebie. Obce.  

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną