Czasami bardzo dobre i interesujące pomysły nie uwalniają pełnego potencjału z racji małego zainteresowania lub z braku pieniędzy. A czasami zabija je zjawisko słomianego zapału. Tak było w przypadku czasopisma ,,Kartonowa Armia", o którym dziś mało kto pamięta a które samo w sobie było naprawdę kapitalnym pomysłem.
Czasopismo w dużej mierze skupiało się na historii, ale w jakże ciekawy sposób! Każdy numer ,,Kartonowej Armii" poświęcony był piratom, husarii, armii szwedzkiej w XVII wieku i wielu innym. Zawierał część opisową ( z opisem historycznym) oraz opis jednostek wojskowych na tel realiów epoki. Całość wzbogacała kartonowa wkładka z miniaturami żołnierzy czy wyposażenia.
Nie wiadomo, niestety, jak było z konsultacją historyczną W zapowiedzi numeru 3 widać było wikinga w rogatym hełmie, jednak już wydane czasopismo naprawiło ten błąd (wikingowie nie walczyli oczywiście w hełmach z rogami). Z czasem, pomimo tego, że ,,Kartonowa Armia" wciąż skupiała się na historii to okazjonalnie pojawiały się numery poświęcone fantastyce czy kolorowaniu figurek.
Niestety, numer 30 był początkiem staczania się ,,Kartonowej Armii". Bez słowa wyjaśnienia zniknęła część opisowa, figurki żołnierzy i ich wyposażenia zostały pozbawione kontekstu historycznego. Tylko w numerze 34 część opisowa powróciła, jednak połowa z niej była przedrukiem z jednego z wcześniejszych numerów.
Co to kartauna? Kim był Bohdan Chmielnicki? Odpowiedzi na te pytania czytelnik nie mógł wyczytać z kart ,,Kartonowej Armii".
Numer 35 był ostatnim. Strona była uaktualniana aż do 2016 roku, w międzyczasie zmieniła nazwę na ,,Kartonowe Figurki" - dziś nic się na niej dzieje.
"Kartonowa Armia" mogła być zaczynem umacniania więzi międzypokoleniowej, świetną forma spędzania czasu z naciskiem na rozwijanie sprawności manualnej i wyobraźni, a także wiedzy historycznej.Niski nakład, zbyt mała uwaga klientów, porzucona opisowa opisowej - tak umarł ten niezwykle interesujący pomysł