Całym sercem byłam z matkami dzieci niepełnosprawnych, które protestują w Sejmie. Protest wywołały zaniedbania rządu w tym zakresie. Rząd Mateusza Morawieckiego otwarty szeroko na potrzeby społeczne, dotyczące głównie rodzin, jakby zapomniał o niepełnosprawnych.
Wprawdzie premier podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział realizację projektu „dostępność+”, ale to było zbyt mało. I matki tych dzieci niepełnosprawnych, które ukończyły osiemnaście lat, ruszyły do ataku. Zażądały spełnienia dwóch postulatów. – dodatku rehabilitacyjnego w wysokości 500 zł. niezależnie od dochodów dla każdego niepełnosprawnego, który ukończył osiemnasty rok życia i zrównania renty socjalnej z najniższą zusowską emeryturą.
Ten ostatni postulat szybko został spełniony. Schody zaczęły się podczas rozmów dotyczących przyznania kwoty 500zl.
Do Sejmu na spotkania z protestującymi chodzą ciągle pielgrzymki decyzyjnych osób. Spotkał się z nimi premier Mateusz Morawiecki, prezydent Andrzej Duda. Ciągle na spotkania przychodzi minister Elżbieta Rafalska. Emocje są ogromne. Protestujące kobiety są wyjątkowo agresywne. Krzyczą, przerywają wypowiedzi zaproszonych gości, rzucają papiery na ziemię, które próbowała im wręczyć rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska.
Atmosfera korytarzy sejmowych i wszechobecnych kamer nie sprzyja takim rozmowom. Toteż w końcu udało się namówić protestujące kobiety do rozmów za zamkniętymi drzwiami. Atmosfera dialogu poprawiła się, emocje uległy pewnemu złagodzeniu. Kilkakrotnie wydawało się, że porozumienie jest już bliskie. Gdy podczas rannego piątkowego spotkania padły zarzuty braku konkretu, po południu minister Rafalska przyszła do nich z gotowym projektem ustawy. Była przekonana, że uda się teraz rozwiązać konflikt i rodziny przed długą majówką pójdą do domów. Rząd zaproponował bardzo dobre kompleksowe rozwiązanie. W ramach funduszu rehabilitacyjnego w wysokości 500 złotych, umożliwił darmowe leki i sprzęt medyczny, darmową rehabilitację, masaże, bez kolejkowy dostęp do specjalistów. Teraz rodziny zostałyby zwolnione z kupna drogich pampersów, pieluchomajtek, potrzebnego oprzyrządowania medycznego, wymianę wózków inwalidzkich. Sumując to wszystko, budżet domowy takich rodzin byłby odciążony kwotą 520 złotych miesięcznie.
Protestujące mamy przyznały, że pomysł jest bardzo dobry i niepełnosprawni długo na niego czekali, ale… one chcą „żywej gotówki”. Po kilku minutach spotkanie zostało przerwane i znów jest sytuacja patowa.
Zastanawia logika takiego postępowania. Rodziny osób niepełnosprawnych, przyjmując rządową propozycję, byłyby bogatsze o 500 złotych. I chyba jest ważne, że dostaną je w postaci sprzętu medycznego i leków, za które muszą teraz płacić. One chcą dostać pieniądze na zasadzie „500+”, czyli kwotę, którą sami przeznaczyliby na swoje potrzeby.
Jedna z matek dowodziła, że może jej dziecko chce w ramach pomocy pójść do kina, a nie kupić medykamenty. Tym samym liczba postulatów zwiększyła się. Protestujący wyraźnie domagali się dodatku rehabilitacyjnego w wysokości 500 złotych. I to można było spełnić, ale w międzyczasie wyłonił się jeszcze postulat „żywej gotówki”. A jest to dodatkowe obciążenie budżetu państwa o kwotę 9 mld złotych.
Protestujące będą dalej okupować sejmowe korytarze, wysuwać postulaty czysto polityczne, jak odwołanie minister Rafalskiej, żądania kolejnych spotkań z najwyższymi władzami w państwie. Zobaczyły, że rząd się przyznaje do błędu zaniechania i stara się to jak najszybciej poprawić. I na tej bazie protestujący próbują ugrać jak najwięcej. Jak na razie niepełnosprawni ze swoimi opiekunami spędzą długi weekend w Sejmie. A dalej? Będą znów się toczyć długie dyskusje, których skutek jest niewiadomy. Wydaje się, że matki osób niepełnosprawnych są manipulowane przez opozycję, która je do Sejmu zaprosiła. Nie ma innego racjonalnego wytłumaczenia dla ich zachowania.
Oby niepełnosprawni nie rozpoczęli fali napływu następnych niezadowolonych. A w Polsce jest ich bardzo dużo. Ogrom zaniedbań spowodowany rządami poprzedniej ekipy jest tak ogromny, że na realne odczucie poprawy grubości naszych portfeli musimy jeszcze poczekać. Nie da się od razu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystkim dać wedle ich potrzeb, wprowadzić natychmiast zmiany systemowe. Zbliża się gorący okres przed wyborami samorządowymi. Oby nie przebiegał w atmosferze protestów kolejnych niezadowolonych grup.