Kolekcjonowanie to dla wielu najważniejsze hobby. Filateliści, numizmatycy, bibliofile - kolekcje niektórych z nich mogą być warte prawdziwą fortunę. Jednak na tle wszystkich kolekcjonerów, nawet do dzisiaj, wyróżnia się postać sir Thomasa Phillippsa, żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku.
Postanowił bowiem, że stworzy kolekcję, w której skład będzie wchodziła każda wydana na świecie książka. I to postanowienie konsekwentnie realizował.
Thomas Phillpps urodził się w Manchesterze w majętnej rodzinie. Swoją kolekcję zainicjował jeszcze w szkole. Przez całe swoje życie powiększał kolekcję, numerował swoje zbiory, część z nich opatrywał ex-librisem, jednak niebywale szybkie tempo rozwoju jego kolekcji sprawiło, że z biegiem czasu zaniechał niektórych praktyk z oznaczaniem kolejnych książek i manuskryptów.
Niestety, choć jak wspomniałem nie był biedny, to nałogowe wręcz, zachłanne kupowanie kolejnych dzieł do zbiorów skutecznie pozbawiało go pieniędzy. Jednak Phillippsa to nie zrażało, zadłużał siebie i swoją rodzinę tylko po to by kupować kolejne okazy do swojej kolekcji.
Gdy Phillipps umarł kolekcja trafiła w ręce jego wnuka. Jednak nawet opuszczając ten świat Thomas Phillips myślał o dalszych losach swoich zbiorów. Zażądał, by po jego śmierci kolekcja została zostawiona nienaruszona, książki i manuskrypty nie mogły być sprzedane. Ponadto, co ciekawe nie chciał, by jakikolwiek katolik oglądał jego zbiory.
Jednak z czasem uznano, że wola Phillippsa jest zbyt restrykcyjna oraz rozpoczęła się wyprzedaż kolekcji. Wyprzedaż, która trwała około 100 lat. Zbiory z kolekcji bibliofila trafiły między innymi do amerykańskiej Biblioteki Kongresu czy Biblioteki Królewskiej Belgii.
Choć kolekcja Phillippsa napsuła jego rodzinie sporo krwi, to jednak właśnie dzięki jego staraniom do naszych czasów przetrwało wiele białych kruków.
Oczywiście dziś Phillipps może się jawić jako wielki ekscentryk, ba, nawet mówiąc kolokwialnie zwykły gbur. Szokuje dyspozycja, by kolekcja była niedostępna dla katolików. Jego kolekcja stała jednocześnie jego obsesją, ale to niemu zawdzięczamy to, że zachowało się wiele rzadkich książek. Może jednak do zachłannego czytanie i kolekcjonowania trzeba podchodzić nie jak Phillipps, lecz jak Norwid, który pisał:
"Ktoś powie, że czytać każdy umie, zaprawdę mało kto czytać potrafi.
...cóż za rzecz przedziwna Czytanie ! - jako gałąź oliwna Lub migdałowy kwiat.
Książki te kto są?... Różni znajomi - poczciwi".
Fot. Pixabay