Minęło już dwa tygodnie od mojego powrotu z Armenii. Zazwyczaj lubię się dzielić na gorąco tym co zobaczyłem, co przeżyłem i czego doświadczyłem. Tym razem postanowiłem odczekać trochę bo "gorąco" zaczęło się się robić w samej Armenii i to nie z powodu wysokich temperatur w powietrzu.
Wylatywałem do Warszawy w sobotę rano a jeszcze w piątkowy wieczór obserwowałem naocznie pierwszą skromną manifestację przeciwników dwukrotnego prezydenta i aktualnego wówczas premiera Serża Sarksjana. Wzięło w niej udział kilkadziesiąt osób głównie młodych ludzi a manifestacji przyglądały się bardzo skromne siły policji, bez pał i kasków. Nic nie zapowiadało tego co stać się miało w poniedziałek a nie zapowiadało nie dlatego, że społeczeństwu ormiańskiemu żyło się dobrze a dlatego, że nikt nie przypuszczał, że sami Ormianie znajdą w sobie dość sił, żeby przeciwstawić się sytuacji w kraju.
Spędziłem w Armenii tylko cztery dni ale dzięki charakterowi tej i wizyty i faktowi, że towarzyszami tej wyprawy byli bardzo ciekawi ludzie o artystycznym zapatrywaniu na świat podróż ta była niezwykle cenna i pouczająca pomimo tego, że przed wyjazdem sporo już o Armenii wiedziałem. Poznałem w ciągu tych kilku dni i ambasadora RP w Armenii, który zrobił na mnie pozytywne wrażenie a rzadko zdarza mi się mówić i pisać coś miłego o naszych dyplomatach. Poznałem rektora Akademii Sztuk Pięknych w Erywaniu, dyrektora Muzeum Narodowego w Erywaniu czy w klubie jazzowym niezwykle utalentowaną ormiańską artystkę Ilonę Sagieve.
Muzea, ponad tysiącletnie świątynie, krajobrazy, życzliwi ludzie, pyszne naturalne jedzenie, wino z granatów, niemająca sobie równych ormiańska kawa, legendarny ormiański koniak ...no i ona święta, najjaśniejsza góra Ararat, której piękno nie ma sobie równych. Tak to ona, tuż po przebudzeniu była pierwszą rzeczą jaką zobaczyłem przez okno.
Armenia podzieliła się ze mną wszystkim co najlepsze mogła mieć do zaoferowania człowiekowi ciekawemu świata, ludzi i kultury. To co najbardziej zaskoczyło mnie w Armenii to bogactwo kulturowe tego narodu, o blisko trzy tysiącletniej tradycji, zaradność i przedsiębiorczość Ormian oraz tak bliska nam Polakom gotowość do walki o własną ojczyznę.
Dzisiejsza Armenia wciśnięta pomiędzy dwa turańskie wrogie jej kraje: Turcję i Azerbejdżan, jest zaledwie cieniem swojej dawnej potęgi. Pierwsze chrześcijańskie państwo, które od wieków zmaga się z islamskim naporem na swoje ziemie. z racji swojego położenia miejsce rywalizacji światowych potęg USA i Rosji, Amerykanie pobudowali tu jedną z największych swoich ambasad na świecie a Rosjanie mają tu swoje wojskowe bazy.
W okresie Związku Radzieckiego była to najbogatsza z republik radzieckich i pomimo tego, że naród ten ucierpiał poważnie na skutek represji stalinowskich, kiedy to postanowiono pozbawić go elit jak i wykorzenić z Ormian chrześcijaństwo Rosja jako spadkobierczyni ZSRR była postrzegana dosyć dobrze, również jako potencjalny gwarant niepodległości wobec agresji azersko-tureckiej, której doświadczają Ormianie każdego dnia. Niestety Rosja na własne życzenie znacznie straciła w oczach Ormian w ostatnich latach a to za sprawą tego że sprzedaje broń Azerom, którą ci wykorzystują do ataków na Armenię.
Armenia to jedno z najbardziej zmilitaryzowanych państw na świecie mając około 3 milionów ludności i aby móc się bronić przed agresywnymi sąsiadami utrzymuje 60 tysięczną armię, która cały czas stoi w pogotowiu na granicy. Widziałem z dość bliska okopane ormiańskie czołgi, pasy umocnień w górach i jechałem drogą wzdłuż której jest usypany wał ziemny na wypadek azerskiego ostrzału. dla porównania skali powiem, że dla Ormian utrzymanie 60 tysięcy żołnierzy to tak jakby Polska miała stale pod bronią 800 tysięczną armię. Ogromna część ormiańskiego budżetu musi więc iść na armię.
Kolejnym problemem są trzęsienia ziemi, choć w ostatnich dekadach mniejsze to jednak niszczące - przejeżdżaliśmy przez wioskę przeznaczoną do wysiedlenia ze względu na stan zniszczonych budynków oraz spadające fragmenty skał. Brak naturalnych surowców oraz choć ciepły, to jednak z braku dostatecznej liczby opadów i gór, trudny klimat nie polepszają możliwości gospodarczych kraju. Mimo to widziałem jak Ormianie dzielnie sobie radzą z przeciwnościami, widziałem na stepie sztuczne stawy, w których hoduje się ryby jesiotrowate oraz powstałe w ostatnich latach szklarnie, które jak mówią sami Ormianie, powstały po tym jak Polska nałożyła embargo na Rosję i teraz warzywa z tych szklarni, sprzedają Rosji Ormianie.
Natomiast cieszy fakt, że w ormiańskich sklepach jest sporo polskich produktów: słodycze, wódka, chemia gospodarcza co pokazuje jaki jest potencjał naszej gospodarki. Poza produktami z Polski dominują produkty z Rosji czy nawet Białorusi. To również kraj o ogromnym potencjale turystycznym, który choć tak naprawdę dopiero się rozwija to już zwraca na siebie uwagę licznych turystów z Niemiec czy Japonii.
Szkoda, że nie widuje się większych grup turystów z Polski bo bliskość kulturowa, podobne doświadczenia historyczne zbliżają nasze narody czego doskonałym przykładem była reakcja ormiańskiego kelnera na fakt, że ma do czynienia z Polakiem, stwierdził on mianowicie że aktualnie czyta książkę o tym polskim królu, który dał popalić Turkom, co na ustach Ormianina wywołało grymas zadowolenia. Skala tego jak cenne są ormiańskie zabytki sztuki sakralnej nie ma sobie równych, górskie krajobrazy i pionowe ściany ze skał przypominały mi te widziane w Norwegii. Armenia to kraj granatów, moreli, winorośli i morwy.
Centrum Erywania zachwyca swoją różnorodnością architektoniczną i mieszaniem się wpływów Zachodu i Wschodu. Centrum jednak bardzo mocno kontrastuje z przedmieściami miasta oraz z sytuacją na wsi. Poza miasta wyrzucone zostały też liczne kasyna w tym jedno należące podobno do samego Łukaszenki, który w dowód podziękowania za możliwość bogacenia mu się na zyskach z kasyna zaoferował po 100 kilogramów białoruskich ziemniaków w formie sadzonki dla ormiańskich rolników.
Przy całej życzliwości Ormian i ich pogodzie ducha dawało się wyczuć praktycznie u wszystkich ogromne zmęczenie sytuacją w kraju, marazmem, brakiem perspektyw, korupcją, nepotyzmem i masową emigracją Ormian ze swojej ojczyzny, która przecież bardzo ich potrzebuje do obrony granic. Pomijając, kto stoi z zewnątrz, za poszczególnymi frakcjami w ormiańskiej polityce i kto stał za obaleniem Sarksjana, to na pewno zmiana sytuacji politycznej w kraju była już koniecznością i dobrze się stało, że nie doszło w jej trakcie do rozlewu krwi.
Miejmy nadzieję, że zmiany które nastąpią, będą korzystne dla ormiańskiego narodu, bo Ormianie jak mało który naród zasługują na pokój, stabilizację i rozwój. Mam nadzieję, że Armenia jeszcze się odrodzi i nawiąże do okresów swojej największej świetności bo zyskalibyśmy na tym wszyscy. Mnie osobiście jedynie przykro, że na skutek sytuacji w Armenii, niektórzy Ormianie mieszkający w Polsce postanowili wyładować swoją frustrację na własnej ambasadzie i ambasadorze Armenii w Polsce, który jest wyjątkowo pracowitym i zaangażowanym przedstawicielem ormiańskiego narodu na Polskę.
Odreagowywanie na nim swoich frustracji to totalne nieporozumienie i mam nadzieję, iż Edgar Ghazaryan bez względu na to kto będzie sprawował władzę w Armenii dalej będzie reprezentował Armenię w Polsce.
Jeśli chcecie poznać bogatą kulturę jedzcie do Armenii, jeśli chcecie jako chrześcijanie refleksją spojrzeć na początki chrześcijaństwa i przejść szlakiem pielgrzymkowym polskiego papieża oraz zobaczyć dary jakie przekazał kościołowi ormiańskiemu to jedzcie do Armenii, jeśli chcecie napić się doskonałej kawy czy wina jedzcie do Armenii, jeśli chcecie się zachwycać przyrodą jedzcie do Armenii a nawet jeśli chcecie posłuchać jazzu na światowym poziomie to również śmiało możecie to zrobić w stolicy Armenii.