Wizje rodem z kina science fiction staje się rzeczywistością. Za dwa lata pojawią się latające taksówki.
O ile w 2017 roku plany rodem ze scen "Piątego Elementu" stanowiły pewien szkic nabrały w Uberze kształtów. Firma zapowiedziała, że w 2020 dokona już demonstracji pojazdu. Do opracowania latającego pojazdu stanęło już pięć firm. Wedle Ubera dzięki temu już w 2023 będą dostępne dla każdego. Szef firmy Dara Khosrowshahi siłę pomysłu widzi w skorzystaniu z niskich wysokości nad ziemią podczas przemieszczania się, a tym samym omijania korków. W planach jest ruszenie z usługą w Dallas, Dubaju oraz Lon Angeles pod nazwą Uber Air.
Od listopada 2017 Uber opracowuje w ramach Uber Evelate infrastrukturę do obsługi lotów. Korzysta z pomocy NASA. Odpowiednik świateł na skrzyżowaniach jest potrzebny dla zapewnienia bezpieczeństwa lotów. "Lotnictwo na żądanie" wprowadza zmianę w koncepcji przemieszczania się w powietrzu. Tworzony przez NASA bezzałogowy system powietrzny (UAS) zakłada również bezpieczne poruszanie się małych pojazdów, pospolicie znanych jako "drony". Szef produktu Uber Jeff Holden wypowiedział się: "UberAir będzie wykonywało więcej lotów w ciągu dnia niż to było wcześniej robione. Uczynienie tego w bezpieczny i wydajny sposób prowadzi do zmian u postaw w systemie zarządzania przestrzenią powietrzną".
Plany zakładają, że przelot będzie kosztował tyle, co obecna usługa UberX. Innymi słowy u swych założeń firma zakłada, że nie będzie różnic w porównaniu do korzystania z podróży naziemnej. Uber Elevate zakłada istnienie wydzielonego pionu lotniczego i naziemnego. Starty będą odbywały się m. in. z dachów wieżowców. Po wylądowaniu zaś użytkownik przesiądzie się do innego pojazdu.
Pojawia się pytanie, czy dalszym krokiem nie będzie w firmie skorzystanie z koncepcji latającego auta. Wbrew pozorom jest to koncepcja z przeszło stu latami tradycji. Historia odnotowała już autosamolot Glenna Curtissa w 1917 roku. Arrowbile w 1937 Waldo Watermana zakładał podpinanie skrzydeł na czas lotu, lecz brak funduszy wykończył projekt. Robert Fulton z Airphibian w 1946 posunął się dalej. Stworzył projekt zaakceptowany przez Federalną Administrację Lotnictwa (FAA) zdolną do poruszania się po drogach z prędkością 80 kilometrów na godzinę, a w powietrzu 193 kilometrów na godzinę. Projekt Aerocar we współpracy z Fordem Fultona dążył do wprowadzenia pojazdu do komercyjnego użytku. Skończył się porażką z powodu cen paliwa.
O ile takie pomysły, jak Skycar z 1989 przypominały latające spodki z filmów science fiction o tyle twórca Sky Technologies Kenneth Wernicke w 1990 opracował Aircar. Wyróżniał się tym, że mieścił się w przeciętnym garażu. W połączeniu z prędkością lotu od 322 do 644 kilometrów na godzinę, co było już bliższe "typowemu" odbiorcy.
Wbrew doniesienom mediów Uber wpierw myśli o podążeniu nie za historią latających aut, ale w kierunku samolotów. Różnica między nimi sprowadza się do zakresu ruchu po drodze. Fortune napisał o "następnej generacji transportu", lecz w rzeczywistości jest to ewolucja. Uber wpierw myśli o stworzeniu pojazdów VTOL, czyli pionowego startu i lądowania (vertical take-off and landing). Ze względu na koncepcję użycia energii elektrycznej maszyny są też określane eVTOL.
Plany Ubera zakładają, że podwykonawcy zajmą się wdrożeniem i opracowaniem technologii. Firma zaś skoncentruje się na obsłudze połączeń, czyli np. rozbudowa aplikacji, transport kombinowany z użyciem istniejącej już infrastruktury itp.
Sieć komunikacyjna Uber Air opiera się na pięciu firmach. Kalifornijski Karem Aircraft tworzy napęd elektryczny dla latających maszyn (eVTOL). Posiada już doświadczenie m. in. w zaprojektowaniu drona Predator dla armii USA, czy bezzałogowca rozpoznawczego Boeing A160 Hummingbird. Ma również doświadczenie w pionowzlotach. Opatetowała m. in. Optimum Speed Tiltrotor (OSTR), czyli obrotowe kopuły silnika. Dzięki temu rozwiązaniu maszyna unosi się, jak śmigłowiec. Podczas lotu zmienia kierunek natarcia śmigieł i przez zmianę kąta ułożenia układu napędowego przekształca się w samolot (jak V-22). Takie rozwiązanie pozwala na uzyskanie siły nośnej na skrzydłach i połączenie możliwości lądowania i startowania na wzór heliktoptera. Wedle założeń Electric Vertical Takeoff and Landing (eVTOL) zapewnie prędkość lotu do 320 kilometrów na godzinę.
Przejęta w 2017 przez Boeinga Aurora specjalizuje się w tworzeniu i produkcji rozwiązań bezzałogowych. Tworzy między in. kokpit robotyczny (Robotic Copilot), aby komputer decydował w szerszym zakresie nad lotem. W ciągu miesiąca system pozwoli na dostosowanie się do nowego pojazdu. Projekt umożliwi zdaniem pomysłodawców odciążenie pilota w zakresie dynamiki lotu, procedur i kontroli. Za tym idzie ograniczenie kosztów szkolenia, bo umożliwi on, że będzie ono prostsze. We współpracy z DARPA, LightningStrike, z kolei jest przykładem propulsacyjnego napędu hybrydowego z wykorzystaniem energii elektrycznej i maksymalną prędkością lotu 400 węzłów (740 kilometrów na godzinę).
Zarazem Aurora posiada ośrodek prototypowania z wykorzystaniem struktur kompozytowych. Tym samym pozwala na badanie złożonych projektów z wykorzystaniem m. in. drukarek 3D. Firma jest jednym ze współtwórców V-22 używanego przez oddziały specjalne USA. Zrealizowała projekt Centaur tzw. opcjonalnie pilotowanego samolotu (OPA). Jest to maszyna zdolna do pracy automatycznej, sterowanej przez człowieka, lub łączonej. W uproszczeniu jest to "dron", który może być sterowany z ziemi, lub obsługiwany z pokładu, jak tradycyjny samolot.
Do zespołu ujawnionego w ramach Elevate Summit dołączyła też firma Pipistrel. Stworzyła Alpha Echo, pierwszy zaaprobowany przez amerykańską agencję lotnictwa samolot o napędzie elektrycznym. Ma na swym koncie 13 modeli pojazdu, w tym Taurus Electro z napędem propulsacyjnym (tj. odmianą silników odrzutowych). Stworzyła również koncepcję G4 przewozu czterech osób na odległość 160 kilometrów ze średnią prędkością ponad bliską 200 kilometrom na godzinę.
Zespół technologiczny Uber uzupełnia brazylijski Embraer. Firma dostarczyła blisko 8 tys. samolotów dla odbiorców cywilnych i wojskowych. Stworzyła 50 modelów samolotów. W ramach Embraer X przedstawiła już koncepcję maszyny eVTOL. Całość uzupełnia producent śmigłowców Bell, znany z pionowzlotu V-22 Osprey i jego następcy V-280 Valor zaprojektowanego jako element FLV (Future Vertical Lift), następną generację tych maszyn.
Efektem współpracy będzie wedle zapewnień Uber przelot z prędkością 240-320 kilometrów na godzinę na wysokości poniżej 609 metrów. Naładowanie baterii pozwoli na pokonanie stu kilometrów. Ładowanie baterii zajmie wedle pomysłodawców 5 minut. Początkowo maszyną będzie kierował pilot, a następnie komputer.
Podczas Uber Elevate firma zebrała 700 osób z rządu, przemysłu i uczelni wyższych. Szef działu inżynierii Uber Rob McDonald (sic!) oznajmił: "Te koncepcje [latającej taksówki] mają neutralne podłoże, a Uber zebrał je razem, także my możemy się z nimi dzielić ze wszystkimi naszymi partnerami". Głową projektu został Mark Moore, obecnie dyrektor projektowania lotnicznego w Uber, a wcześniej przez 30 lat pionier NASA w zakresie elektrycznych silników propulsacyjnych. Pracował m. in. nad X-57 Maxwell, pierwowzorem koncepcji Uber.
W odróżnieniu od samolotów i śmigłowców napęd propulsacyjny oznacza w praktyce mały hałas i wielokrotne loty na małe odległości ze startem i lądowaniem w połączeniu z poprawieniem manewrowości. Przybliża on projekt do skrętów i ruchów znanych z dynamicznych scen akcji w kinie. Obecnie takie maszyny, jak V-22, charakteryzuje pewna ociężałość.
Kino science fiction prezentuje dynamizm pionowzlotów. Maszyny podrywają się do lotu w sekundy, choć w rzeczywistości mowa o minutach zanim pojazd uniesie się i ustawi się w pozycji do lotu długodystansowego. Nowość prezentowana w ramach pomysłu Uber polega na ograniczeniu tego czasu przy wykorzystaniu zarazem energii elektrycznej.
Polakom taka koncepcja wydaje się odległa. Zarazem w naszym kraju premier Mateusz Morawiecki wypowiadał się o wprowadzaniu powszechnie samochodów elektrycznych do naszego kraju, co jeszcze kilka lat wcześniej było nie do pomyślenia.
O ile pojawienie się Ubera dla naszych rodaków sprowadziło się do kwestii instalacji oprogramowania wcielenie w życie latających maszyn wydaje się odległe i poza naszym zasięgiem. Zarazem portal Bankier ocenił, że w ramach elektryfikacji transportu w naszym kraju do 2030 roku zatrudnienie zyska 50,8 tys. Polaków. Tym samym wraz z upowszechnianiem się Uber Air ma on potencjał zagospodarowania tej niszy w naszym kraju.
Fot. Pixabay