Polskich kibiców nie chcą we Lwowie
26 października Legia Warszawa w ramach rozgrywek piłkarskiej Ligi Europejskiej zmierzy się z ukraińskim Metalistem Charków. W związku z walkami na wschodzie Ukrainy mecz ten decyzją UEFA ma odbyć się we Lwowie. Obecnie jednak pojawiły się naciski aby spotkanie to przenieść do Wiednia, a może nawet na Cypr.
Do fazy grupowej tegorocznej edycji Ligi Europejskiej awansowały aż trzy zespoły z Ukrainy. Tym samym pojawił się problem jak zorganizować rozgrywki z ich udziałem, bez narażania piłkarzy i kibiców na ewentualne zagrożenie związane z konfliktem na Ukrainie. Decyzją UEFA Dynamo Kijów i Dnipro Dniepropetrowsk swoje mecze rozgrywają przemiennie na Stadionie Olimpijskim w Kijowie. Natomiast zespół z Charkowa na Arenie Lwów we Lwowie. Tym samym kibice z Warszawy mają do przejechania niespełna 400 km na to spotkanie. Bliska odległość, historyczne przywiązanie Lwowa do Rzeczpospolitej oraz atrakcyjna formuła rozgrywek europejskich, to czynniki które mogą sprawić, że na lwowskim stadionie zasiądzie wielu kibiców z Polski.
Taka perspektywa nagle zaczęła przeszkadzać wielu osobom, o czym ostatnio w wywiadzie dla "Faktu" wprost mówił prezes warszawskiego klubu Bogusław Leśnodorski: "My dostajemy oficjalne sygnały od instytucji rządowych i pozarządowych. Informują, że potencjalnie może być duży problem. Metalist też nie chciał tam grać, wolał Wiedeń. Jednak decyzja UEFA była inna." Trudno nie ulec wrażeniu, że pojawiły się naciski ze stron polskiego rządu, aby mecz ten odbył się gdzie indziej. Potencjalnej przyczyny takich nagłych działań należy upatrywać właśnie w obecności polskich kibiców na Arena Lwów. Powszechnie wiadomo, że kibice piłkarscy w Polsce, często za pomocną opraw i transparentów wyrażają to, czego boją się powiedzieć politycy.
Ukraińscy kibice z kolei lubują się w odwoływaniu do banderowskiego dziedzictwa OUN. Często na meczach powiewają czerwono-czarne flagi. Obie lwowskie ekipy piłkarskie zarówno Dynamo jak i w szczególności Karpaty są mocno przesiąknięte ideologią banderowską. Mimo iż oficjalnie ich zespoły nie grają z Legią, na pewno ich delegaci pojawią się na samym meczu lub w okolicach stadionu. Może to podziałać jak przysłowiowa płachta na byka, na polskich sympatyków piłkarskich, którym daleko do poprawności politycznej. Dodatkowo spotkanie odbędzie się na kilka dni przed kolejną rocznicą wybuchu polsko-ukraińskich walk o Lwów w 1918 r., w których tak pięknie w historii Polski zapisały się "lwowskie orlęta".
Obaw co do zachowania swoich kibiców nie ma prezes Legii: "Nasi kibice sami z siebie nic nie zrobią. Złożą kwiaty na Cmentarzu Łyczakowskim, nie mam o nich obaw. Jednak jak pojawią się bandy UPA i będzie akcja, to należy spodziewać się reakcji."
Ostateczna decyzja gdzie rozegrane zostanie spotkanie Metalist - Legia, zapadnie być może już dziś.
Bartłomiej Kuliński
Fot. legionisci.com
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl