Publikujemy poniżej kolejny fragment najnowszej książki Marty Cywińskiej. „Spory niegdysiejsze, spory współczesne” opisującej naszą rzeczywistość w sposób niewygodny dla lewicy, feministek oraz hedonistów. Jednocześnie pokazuje konstruktywne podejście do problemów, jakie napotyka współczesny człowiek prawicy i jego rodzina:
"Tu mówi miłośniczka piękna i głębi słów, delektująca się tajnikami retoryki – w tym retoryki naturalnej.Uważnie słucham różnych publicznych wypowiedzi – w tym światłych, ale i bełkotliwych. Powszechnie zabierają bowiem głos „spece od rzeczywistości” i ręce mi do ziemi opadają, a potem ciągną się jak dwa równoległe treny.
Zapomniane słowo „retor” miało w kulturze hellenistycznej kilka (współcześnie jak się okazało będących w sprzeczności) znaczeń. „Retor” był to bowiem i „krasomówca”, i „człek wykształcony”, i „mówca publicznie zabierający głos” , ale i „polityk”.
Polityk, politycy.
Teraz tylko garstka do tego się nadaje, ale aspiracje wyżej wszystkich budynków w Mordorze przy Domaniewskiej, stojących jeden na drugim.
O…o…już prawie jestem na granicy popełnienia „retorycznego” błędu obecnych „speców od rzeczywistości”. Krytykuję, oceniam, a za chwilę okaże się, że hejtuję.
Zasada jest niezmienna: kmiotki z awansu społecznego bez elementarnej wiedzy o kulturze i polskich obyczajach pchają się do worków z dukatami, a w tym samym czasie mniej lub bardziej utytułowani specjaliści od retoryki nie mają odwagi wygłosić publicznie porządnej mowy.
Typowy rozziew między teorią a praktyką.
Nie mam już nawet siły przypominać, że w perspektywie historycznej retoryka oznaczała nie tylko teorię prozy, teorię publicznego przemawiania, nazwę przedmiotu szkolnego, ale i wdzięcznie wpisała się w dzieje pojęć pozornie od siebie oddalonych.
W naszych czasach nie da się wytwornie o sondażach, podejrzanych pakunkach, imigrantach, celebrytach i dyżurnych tematach zastępczych.
Ten, kto miłuje retorykę, miłuje też sztukę perswazji. Dla niektórych przekonywanie jest nawet formą przemocy słownej.
Perswazja to sztuka,walka, wysiłek, niebywały nakład energii. To nie logicznie, „na zimno” skonstruowany monolog, ale nieustanne ugniatanie człowieczej materii.
Tylko dlaczego – tym przemawiającym publicznie, z emfazą, przeżuwającym po raz kolejny tyle razy przeżuwane słowo „demokracja”, „obrona”, „komitet” wydaje się, że wejdą do historii, że ktoś będzie się nimi przejmował za dwadzieścia-trzydzieści lat? Dlaczego tłuszcza ma tak wysokie mniemanie o sobie?
Któryś samozwańczy kandydat na wielką, acz nieznaną postać historyczną ostatnio napisał:
„Komitet Obrony Demokracji jest naszym wspólnym dzieckiem, które od powicia ma za zadanie stać się dorosłym w trudnym warunkach”.
Takie słowne znalezisko powinno skutkować tekstem o banałach i frazesach oraz chorej wyobraźni.
Tak obszernym, że miejsca w Bibliotece Aleksandryjskiej nań by nie wystarczyło".
dr Marta Cywińska
* * *
W swojej najnowszej książce dr Marta Cywińska proponuje trzeźwe spojrzenie na sytuacje i tematy niepoprawne politycznie, np. współczesne dążenie do samorozwoju czy wychowanie ku antywartościom, uwypuklając zagrożenia z nich wynikające. Z lekkością i swadą prowadzi Czytelnika przez wątki przemilczane przez innych publicystów i pokazuje prawdziwe oblicze cywilizacji śmierci.
Patronat nad najnowszą książką Marty Cywińskiej wydaną przed wydawnictwo LTW objęła Fundacja S.O.S. Obrony Poczętego Życia oraz miesięcznik „Moja Rodzina”. Środowiska zainteresowane zorganizowaniem spotkania z dr Martą Cywińska i jej najnowszą książką proszone są o kontakt z redakcją:
redakcja@prawy.pl