Przy Świątyni Opatrzności Bożej powstał Panteon Wielkich Polaków. Już same nazwy straszą: "świątynia" i "panteon" są raczej typowe dla starożytnych pogańskich obrzędów, a nie dla katolickich i polskich zwyczajów. Postanowiono poprzez ten panteon (sic!) ściągnąć do Świątyni większą liczbę wiernych, którzy od lat nie chcą wspierać budowy czegoś, co przypomina raczej meczet niż kościół (inni mówią o wyciskarce do cytrusów i domu batmana). Rzecz jest raczej zresztą nie w wyglądzie, ale w idei - ma być to podziękowanie za masońską konstytucję i za 89 r., jakby nie był to moment wielkiej narodowej tragedii, kiedy powstał PRL-bis, a my zostaliśmy sprzedani przy okrągłym stole.
Poza nazwą Panteon ma jednak większe problemy. Pojawia się coraz więcej głosów, że zwozi się tam ciała osób, które przed śmiercią, jasno wyraziły, gdzie chcą zostać pochowane i nie był to Wilanów. Wbrew swojej woli znajduje się tam ks. Jan Twardowski, który chciał mieć skromny pogrzeb na Powązkach.
Jest to skandaliczne, bo w naszej kulturze, nie tylko katolickiej, ale i świeckiej wola zmarłego jest święta, o ile nie jest sprzeczna z prawem i możliwa do wykonania. W tym wypadku tak było. Mimo to, aby budować prestiż miejsca, postanowiono ją złamać.