Na Placu Zbawiciela w Warszawie znowu ma pojawić się instalacja Julity Wójcik. Tym razem jednak ma mieć nową formę. Wielokrotnie palona przez zwolenników normalności i odbudowywana za publiczne pieniądze, ma teraz być wyświetlana na tle wody. W ten sposób jest reklamowana jako niezniszczalna. Internauci już jednak zwracają uwagę, że teraz wystarczy wyłączyć bezpieczniki.
Lewacy powołują się na tolerancję i miłość, a sami prowokują, stawiając na placu poświęconym Bogu, znak zawłaszczony przez sodomitów. Jest to dla nich typowe, że obrzucając obelgami, mówią o życzliwości, bijąc - o zgodzie, odmawiając katolikom prawa do udziału w życiu publicznym - przestrzegają przed wykluczaniem. Wiadomo tolerancja tolerancją, ale dla swoich, a nie dla przeciwników tolerancji.
Prawdopodobnie i tak nowa tęcza nie postoi za długo. Chodzi jednak o to, by prowokować, a potem ze zdziwioną miną udawać, że nie wiadomo, o co chodzi i skąd nagle bierze się sprzeciw.
Cały sęk w tym, że sodomici nie walczą wcale o swobodę dla uprawiania sodomii, bo nikt nie kontroluje tego, co robią w domach, w swoich klubach, ani nawet na ulicach. Oni chcą zrównania sodomii z normalnym małżeństwem, praw z tego wynikających przy nie podejmowaniu obowiązków (podstawowego nie są w stanie nawet zrealizować), zgody na wykorzystanie niewinnych dzieci, a także tego by nie wolno było wyznawać własnej wiary, cenić rozsądku, rozumu i prawa naturalnego. Każdy bowiem kto wierzy i szanuje zdrowy rozsądek, widzi – sodomia jest przeciwko naturze i nie zmienią tego żadne deklaracje, prawa, formy szantażu i administracyjne kary.
Fakt, że na Zachodzie istnieje już potężna cenzura w tej sferze i robi się wszystko by wyciszyć wszystkie argumenty przeciwko i głosy rozsądku świadczy o potężnych wyrzutach sumienia tych, którzy tkwiąc w sodomii, sami widzą, co się z nimi dzieje. Nienawidzą się za to i chcą wmówić sobie, że wszystko jest w porządku, ale wówczas "homofoby", a tak naprawdę miłosierni ludzie, przypominają im, że tak nie jest. To powoduje w nich niesamowite rozdarcie. Na tej samej zasadzie aborcjonistki chcą uznania aborcji za coś tak zwykłego, jak zabieg na włosy i paznokcie, żeby zapomnieć o potężnej traumie, która w nich siedzi i je wewnętrznie zabija.